r e k l a m a
Partnerzy portalu
Kiedy lepiej postawić na halę udojową?
29.10.2019
Nie da się ukryć, że w ostatnich latach postępuje robotyzacja doju. W jednych krajach szybciej, jak Dania czy Holandia, w innych wolniej jak np. Polska czy Niemcy i Włochy. Jest zarówno wielu zwolenników jak i przeciwników automatycznego doju. Cezary Czaplicki należy do tych drugich, jednak pozostawił sobie wyjście awaryjne budując nową oborę.
- Inwestując miliony w obiekt inwentarski, muszę mieć następcę, po drugie muszę się liczyć, że ten następca, za 10-15 lat, kiedy hala udojowa zapracuje na siebie, będzie z dużym prawdopodobieństwem chciał wejść w dój automatyczny, dlatego budynek jest tak zaprojektowany, że bez problemu, w szybki sposób można w nim zamontować dwa roboty wraz z koniecznym oprzyrządowaniem. Dla jednego znajdzie się miejsce tam, gdzie dziś mamy dojarnię, a dla drugiego w miejscu porodówki - oznajmił Cezary Czaplicki, który dój na hali DeLaval 2 x 10 stanowisk typu bok w bok docenia za możliwość bardzo dobrej obserwacji stada w krótkim czasie i to dwa razy każdego dnia. Ponadto przyznał, że dój na hali jest znacznie przyjemniejszy niż na dojarce przewodowej i teraz jest to jego ulubione zajęcie.
Niższe koszty i brakowanie
- Za dwa roboty musiałbym zapłacić prawie 3 razy więcej niż kosztowała mnie hala udojowa i to w najlepszej wersji wyposażenia z systemem zarządzania stadem. Do tego dochodzą koszty serwisu i utrzymania, w przypadku robotów znacznie wyższe, ale nie o same koszty tu chodzi. Dój na hali wraz z umyciem trwa 1,5 godz. i imam spokój przez resztę dnia, aż do doju wieczornego, wtedy mogę zająć się innymi obowiązkami. Zaś przy robotach dostajemy sms-a i musimy wracać do obory, by zażegnać problem, gdy np. dana sztuka zbyt długo nie odwiedza robota i trzeba ją dognać - zaznaczył hodowca, dodając, że przy robocie problemem byłoby również brakowanie krów o nieodpowiednio zbudowanych wymionach pod tą formę doju.
r e k l a m a
Bez otarć i odgnieceń
Obora wolnostanowiskowa szeroka na 34,5 m to obiekt bezściołowy na rusztach betonowych. 135 boksów przeznaczonych dla krów dojnych wyłożono wygodnymi materacami. Są one grubsze od mat i bardziej sprężyste, dlatego dobrze dopasowują się do ciała krowy.
- Materace to słuszna inwestycja, jeśli już zdecydujemy się na oborę bez ściółki. Krowy chętnie się na nich kładą, przez co zwiększa się czas leżenia i odpoczynku, co nie pozostaje bez korzystnego wpływu na ich wydajność. Materace pokryte specjalną powłoką nie powodują otarć, odgnieceń ani żadnych innych urazów, które zdarzają się przy gumowych matach - powiedział Cezary Czaplicki, który system bezściołowy wybrał ze względu na zbyt mały areał ziemi niepozwalający na uprawę zbóż, a jedynie kukurydzy i traw niezbędnych do produkcji kiszonek.
- Widok z góry (z biura) na oborę o wysokości 9,5 m w kalenicy
Porodówka na głębokiej ściółce
W obiekcie znalazło się miejsce na pomieszczenia socjalne, gdzie m.in. znajduje się schładzalnik na mleko o pojemności 10,5 tys. l., nad nimi na piętrze urządzono biuro, w którym rolnik przegląda raporty generowane przez system zarządzania stadem dotyczące m.in aktywności ruchowej krów. Z biura jest także dobry widok na całą oborę, co pomaga w obserwacji krów.
Na dój podłoga w górę
Wchodząc do obory po prawej stronie widzimy halę udojową, a po lewej porodówkę na głębokiej ściółce, podzieloną na 2 boksy. Dalej rozmieszczone są rzędy boksów legowiskowych, po trzy z każdej strony. Stół paszowy szeroki na 5 m, położony jest na środku i dzieli oborę na dwie równe części, dzięki czemu rolnik w łatwy sposób mógł podzielić krowy dojne na dwie grupy. Pierwsza wydajniejsza grupa skupia krowy do 100 dnia laktacji, a druga te powyżej 100 dni laktacji. Każda z grup otrzymuje oddzielny TMR, sporządzany w wozie paszowym Trioliet o pojemności 15 m3.
- Jeśli ktoś nie lub doić, to niech zakłada roboty, pewnie nie będzie musiał wstawać rano, ale za to w ciągu dnia będzie musiał więcej czasu poświęcić na pracę z komputerem analizując raporty, ponadto będą sztuki wymagające podganiania, a utracona zostanie możliwość obserwacji krów podczas doju, której moim zdaniem nic nie jest w stanie zastąpić - przyznał Cezary Czaplicki.
- Stacja paszowa wydaje też pasze płynne, w tym przypadku jest to glikol, zadawany krową do 40 dnia po wycieleniu, co przeciwdziała wystąpieniu ketozy
Ważną częścią stołu paszowego jest ruchoma metalowa podłoga, którą rolnik podnosi na czas przejścia krów na halę udojową, a następnie opuszcza po zakończonym doju. Takie rozwiązanie nie pozwala na zabrudzenia stołu paszowego oraz powoduje, że krowy w łatwiejszy sposób, nie pokonując żadnych stopni, dostają się do dojarni a potem wracają na legowiska.
Masz pytania?
Zadaj pytanie redakcjir e k l a m a
r e k l a m a
Najważniejsze tematy
r e k l a m a