Rynek zbóż: Carpe diem – chwytaj dzień, a nawet godzinę transakcji
Unijny eksport zbóż w pierwszych 37 tygodniach sezonu 2019/20 wyniósł ponad 34,2 mln ton, Jest to prawie 65% więcej niż w tym samym okresie rok wcześniej. Pomimo koronawirusa ruch w polskich portach nie ustaje. O cenie decyduje jednak dosłownie moment, tak wrażliwy obecnie jest rynek pszenicy na wahające się kursy na Matifie i na walutach.
Eksport pszenicy z Unii Europejskiej od 1 lipca 2019 r. do 15 marca 2020 r. wyniósł 22,2 mln ton, czyli o 72% więcej od wielkości eksportu w tym samym okresie poprzedniego sezonu. W analizowanym okresie, spośród krajów UE najwięcej pszenicy do krajów trzecich wyeksportowały Polska, która wyeksportowała dotychczas 1,93 mln ton, jest na czwartym miejscu za Francją (7,57 mln ton), Rumunią (3,80 mln ton) i Niemcami (2,74 mln ton), a przed Bułgarią (1,85 mln ton), Łotwą (1,68 mln ton) i Litwą (1,24 mln ton).
Zaczynają się jednak problemy ze statkami. Do niektórych krajów kapitanowie nie chcą płynąć, bo po przypłynięciu mają ich poddać 14 dniowej kwarantannie. To się statkom nie opłaca, a i agenci nie chcą płacić wyższych kosztów przy i tak napiętej kalkulacji. W Polsce na razie ruch portowy odbywa się bez przeszkód, przypływają zarówno kontenerowce, jak ten MV „NIKOS N” kotwiczący aktualnie przy Nabrzeżu Holenderskim w Porcie w Gdyni, widoczny na zdjęciu, jak i panamaksy po zboże.
Pszenica na Matifie zaczęła wracać do wyższych poziomów cenowych na środowej sesji (18.03.2020 r.) zyskała na kontrakcie majowym aż 4,75 euro, kolejnego dnia, w czwartek zyskuje 5,25 euro i kosztuje już 189,25 euro/t. Dziś Matif otwiera się znów na 4 eurowym plusie, więc ceny mogą w trakcie dnia jeszcze wzrosnąć.
Rynek zbóż i ceny w portach winduje w górę zdecydowanie osłabiająca się złotówka.
Kurs złotego w ciągu dnia bardzo skacze od 4,48 do 4,61 za jedno euro. Na razie, (w piątek 20.0-3.2020 r.), otwiera się na poziomie 4,55 zł/euro.
Aktualnie pszenicę z dostawą do portów eksporterzy kupują nawet po 840–850 zł/t, ale na prawdziwą cenę na zawieranym kontrakcie trzeba się decydować niemal natychmiast, bo zmiany w ciągu dnia mogą dochodzić nawet do 15-20 zł/t.
Dlatego w krajowym skupie efekt wzrostu ceny jest spowolniony, na rynku raczej panuje marazm i ceny nawet nieco pospadały, bowiem handlowcy obawiają, się, że nie uchwycą momentu tzw. „spięcia transakcji”. Gospodarstwa widząc to szaleństwo też nie chcą mieć poczucia, że to, co sprzedali przed chwilą, za godzinę mogłyby sprzedać drożej. Ech, „koronaświrus” rządzi nami jak chce – chciałoby się powiedzieć.
W kraju wiele punktów skupu jest pozamykane, ale na rynku zostają tylko ci co naprawdę chcą kupować profesjonalnie, ale i oni za chwilę będą mieli także ograniczenia wynikające z trudnej rynkowej sytuacji i problemów transportowych.
Pszenica konsumpcyjna kupowana jest obecnie w średniej cenie 695 zł/t i w regionalnych cennikach pojawiło się sporo cen poniżej 700 zł/t.
Paszówka praktycznie nie zmieniła ceny i jest skupowana po 650–680 zł/t.
Żyto w dalszym ciągu jest trudnym tematem dla handlowców. To zboże potaniało najbardziej. Sprzedaż żyta utrudnia fakt, że nie są obecnie zawierane transakcje na samochodowe dostawy do Niemiec. Handlowcy obawiają się całkowitego zamknięcia granicy i nie chcą ryzykować brakiem realizacji kontraktów. Dlatego w krajowym skupie dominują oferty ok. 500 zł/t.
Jęczmień, który lekko taniał już wcześniej, na koronawirusa nie zareagował tak mocno spadkami ceny. Chociaż aktualnie trudno o zachwyty, bo na krajowym rynku jest on kupowany po 570–630 zł/t. Obecny handel jęczmieniem zaczyna coraz bardziej nabierać charakteru regionalnego. Większe jest znaczeni e bezpośrednich relacji z hodowcami, którzy już wcześniej zaopatrywali się w jęczmień z danego gospodarstwa. Między takimi partnerami biznesu ceny są zdecydowanie wyższe.
Także pszenżyto mniej zareagowało na spadki na giełdach, jednak i tu obniżki są dostrzegalne. W kraju obecnie jest kupowane po 570–610 zł/t. Możliwość sprzedaży mocno ogranicza fakt, że niektóre firmy paszowe chcąc najpierw przerobić wcześniej kupione droższe zapasy, na razie wstrzymują się z podpisaniem kolejnych umów. Rolnicy, widząc te ceny, wolą zająć się pilniejszymi pracami polowymi niż sprzedażą.
Cen kukurydzy problem koronawirusa jakby nie dotyczył. To zboże kupowane jest w podobnych cenach, jak przed tygodniem. Problemem aktualnym jest jednak fakt, że z rynku poschodzili niektórzy kupujący i mogą się pojawić regionalne kłopoty ze zbytem. Tam, gdzie w dalszym ciągu można sprzedawać kukurydza jest kupowana w cenach 600-650 zł/t.
Juliusz Urban
Foto: pozyskane grzecznościowo
dr Juliusz Urban
ekspert ds. rynku zbóż top agrar Polska, doktor agronomii UP i absolwent MBA UE we Wrocławiu, wiele lat zarządzał skupem u dużego dystrybutora, był prezesem firmy przetwórstwa rzepaku, miał także własną firmę brokerską.
Najważniejsze tematy