Nowoczesna obora z systemem chłodzenia krów: dysze, wentylatory i kurtyny
r e k l a m a
Partnerzy portalu

Nowoczesna obora z systemem chłodzenia krów: dysze, wentylatory i kurtyny

10.08.2023autor: Marcin Jajor

System chłodzenia krów to dobra inwestycja – przekonują Magdalena i Jacek Kalakowie z Gorzupi (woj. wielkopolskie). Co sprawdziło się, a co zrobiliby nieco inaczej po roku użytkowania obory?

Z artykułu dowiesz się

  • Od 15 krów do dwustu
  • Plan obory
  • Waga i kondycja w BCS oraz kąpiel racic
  • Oddzielne obiegi z gnojowicą
  • Legowiska ścielone separatem
  • Dach i kurtyny
  • Wentylacja robi robotę!
  • Wzrost wydajności dzięki profilaktyce stresu cieplnego
  • Zdrowie wymion
  • Dój trzy razy na dobę
  • Cztery grupy laktacyjne
  • Dlaczego hala karuzelowa?
  • Wieżowy zbiornik na mleko
  • Jakie plany na przyszłość?
  • Czy to już stres cieplny? Komentarz redaktora

To historia ludzi z pasją, którzy w ciągu 20 lat z niewielkiego gospodarstwa z 20 krowami wybudowali dobrze prosperującą fermę krów mlecznych, z nowoczesną oborą na ok. 260 krów.

Od 15 krów do dwustu

Pierwsze wzmianki o gospodarstwie Magdaleny i Jacka Kalaków, bo o nich mowa, są datowane na ok. 1900 r., ale pierwsza poważna inwestycja, tj. obora dla krów mlecznych, została wybudowana w 1969 r. W 1996 r. rodzina Kalaków zdecydowała się na instalację hali udojowej autotandem, przeznaczonej na 4 krowy (stado liczyło 15 krów).

Jacek Kalak przejął ok. 20-hektarowe gospodarstwo wraz z 20–25 krowami mlecznymi w 2002 r. i postanowił wybudować nową oborę. Powstała w systemie gospodarczym. Budynek był przewidziany dla 66 krów, które były utrzymywane na głębokiej ściółce. W 2006 r. powstała bukaciarnia, a w hali udojowej przybyły 4 kolejne stanowiska (łącznie 2 × 4). Dalszy rozwój gospodarstwa to zakup 100 szt. bydła w 2012 r., który dał początek nowemu projektowi, jakim jest dzisiejsza obora z 257 stanowiskami wraz z dodatkowym budynkiem, w którym znajduje się porodówka (może pomieścić ok. 50 szt.), karuzelowa hala udojowa i poczekalnia. Oborę hodowcy zasiedlili w kwietniu 2022 r.

Magdalena i Jacek Kalakowie, wizytowka

– Przygotowania i formalności związane z budową zajęły 7 lat. W tym czasie mieliśmy okazję zwiedzić bardzo dużo obór i zastosować tylko te rozwiązania, które naszym zdaniem były najlepsze – mówi Jacek Kalak. Obora wyróżnia się lekką konstrukcją i wydajną wentylacją. Jak sprawuje się po roku użytkowania?

r e k l a m a

Plan obory

Obora ma 65 m długości, 36 m szerokości, a jej wysokość w kalenicy to 12 m. Ma lekką konstrukcję, opartą na słupach nośnych i dachu w postaci płyty falistej z drewnianymi łatami. Budynek podzielono na dwie części dla krów mlecznych. W każdej znajduje się korytarz paszowy o szerokości 4 m, podwójny rząd legowisk o szerokości 5 m, korytarz spacerowy (3,5 m) i pojedynczy rząd legowisk przyściennych o szerokości 2,75 m. Obie strony dzieli stół paszowy o szerokości 5 m z ruchomym pomostem, przez który krowy docierają najpierw do poczekalni, a następnie do hali udojowej.

Obora Małgorzaty i Jacka Kalaków ma 65 m długości, 36 m szerokości a jej wysokość w kalenicy to 12 m.
Obora Małgorzaty i Jacka Kalaków ma 65 m długości, 36 m szerokości a jej wysokość w kalenicy to 12 m.

Jak zaznacza właściciel obory w ciągu roku od jej otwarcia nie było większych problemów z tak zorganizowanym ruchem krów. Zwierzęta mogą bezpiecznie przejść przez stół paszowy, który pozostaje czysty.
– Jedynym elementem, który moglibyśmy zmienić, jest przepęd jednej grupy krów, która musi przejść przez kanał zrzutowy. Żeby to umożliwić, trzeba go nakryć blachą. Choć nie stwarza to większych problemów, wiąże się z dodatkowymi nakładami pracy. Rozwiązaniem zapewniającym przejście po pełnej posadzce byłaby likwidacja kilku legowisk – przyznaje hodowca.

W budynku funkcjonuje system sortowania krów, składający się z dwóch bramek. Pierwsza, zamontowana na wyjściu z hali udojowej, sortuje zwierzęta w trzech kierunkach (obora, porodówka, kojec zabiegowy). Druga znajduje się w oborze i sortuje krowy na poszczególne grupy technologiczne.

Waga i kondycja w BCS oraz kąpiel racic

Na korytarzu przepędowym za halą dodatkowo weryfikowana jest waga i kondycja zwierząt w skali BCS.

– Sprawdzamy, jak duży jest spadek kondycji, jakiej dotyczy krowy i przy jakiej wydajności wystąpił. Pod szczególnym nadzorem są zwierzęta, które wchodzą w laktację z BCS powyżej 3,6 pkt, ponieważ u takich sztuk wzrasta ryzyko wystąpienia ketozy – mówi Magdalena Kalak, zaznaczając, że kamera BCS jest jedną z ważnych składowych analizy poprawności dawki pokarmowej oraz przygotowania krów do porodu.

Dwa razy w tygodniu (po wyjściu z hali udojowej) krowy są również kierowane do kąpieli racic.

– Zwierzęta przeszły z obory na głębokiej ściółce nie mając większych problemów z racicami. Korekcja odbywa się dwa razy do roku. Do tego dochodzi systematyczna kontrola raz w miesiącu – dodają hodowcy.

Oddzielne obiegi z gnojowicą

Obora dla krów w laktacji ma posadzkę pełną, z łańcuchowymi zgarniaczami na gnojowicę (po dwie belki na każdy korytarz), którymi poruszają dwie jednostki napędowe z silnikami O,75 kW. Zgarniacze pracują co 1,5 godziny.

– Pełna posadzka w oborze wiąże się z mniejszą emisją szkodliwych gazów, która jest wyraźnie większa w obrębie poczekalni z posadzką rusztową. Krowy to czują. Nie bez znaczenia są również potencjalne plany związane z budową biogazowni. Spodziewamy się, że gnojowica z obory z posadzką pełną będzie bardziej wydajna – zwraca uwagę Jacek Kalak.

Gnojowica trafia do kanału zrzutowego o pojemności ok. 150 m3, a w dalszej kolejności do zewnętrznego zbiornika, który może pomieścić ok. 3,5 tys. m3 gnojowicy. W dużym uproszczeniu w budynku funkcjonują dwa niezależne obiegi z kanałami cyrkulacyjnymi, łącznie z 4 mieszadłami (dwa w zbiorniku) i trzema pompami do gnojowicy. Chodzi o to, by nieczystości z hali udojowej i poczekalni nie mieszały się z gnojowicą z obory głównej. Tylko z tej ostatniej produkowany jest separat na legowiska za pomocą dwóch separatorów. Urządzenia mogą w ciągu godziny wyprodukować ok. 8–10 m3 separatu (o zawartości suchej masy ok. 30–32%).

Hodowcy są bardzo zadowoleni z separatu na legowiskach dla krów. Zwierzęta są czyste i chętnie leżą. Istotnie poprawiła się także zdrowotność wymion.
Hodowcy są bardzo zadowoleni z separatu na legowiskach dla krów. Zwierzęta są czyste i chętnie leżą. Istotnie poprawiła się także zdrowotność wymion.

Materiał na legowiskach jest uzupełniany raz w tygodniu. Dodatkowo, podczas trwania doju puste stanowiska dla krów są wyrównywane grabkami i posypywane wapnem (na całą oborę hodowcy przeznaczają jednorazowo ok. 25 kg).

Legowiska ścielone separatem

– Zdecydowaliśmy się na legowiska ścielone separatem, bo takie rozwiązanie ogranicza pracochłonność i koszty, w tym słomy, którą trzeba gospodarować oszczędnie – przyznają hodowcy. Jej roczne zużycie wynosi w gospodarstwie ok. 3 tys. balotów (ważących ok. 350 kg). Niestety, tylko nieco ponad 30% pochodzi z własnego areału (ok. 100 ha). Resztę trzeba dokupić.

Trudno znaleźć jakieś istotne minusy wykorzystywania separatu na legowiskach, ponieważ krowy są bardzo czyste i chętnie leżą. Gdybym mógł, to wykorzystałbym ten materiał w obrębie kojców dla wszystkich grup technologicznych. Niestety, nie można go wykorzystać na porodówce i boksach bez wydzielonych legowisk – mówi hodowca. – Jedynym mankamentem – dodaje – może być finalnie dość gęsta gnojowica, ale ten problem rozwiązujemy dzięki frakcji płynnej z gnojowicy, która spływa z powrotem do zbiornika pod oborą po procesie separacji.

Porodowka dla krów
Porodówka dla krów

Dach i kurtyny

Świeże powietrze do obory napływa przez otwór nawiewny o wysokości do 3,7 m w ścianach podłużnych budynku, który umieszczony jest nad zabudowaną częścią o wysokości 60 cm. Otwór jest regulowany na podstawie danych z czujników deszczu, wiatru i temperatury w oborze. Hodowcy zdecydowali się na system kurtyn z poszyciem materiałowym PCV (rolowany), z siatką zabezpieczającą, która jest powleczona gumą. System zwijania kurtyn pozwala na wlot powietrza zarówno od dołu, jak i od góry. W praktyce częściej wykorzystywany jest ten drugi.

– Postawiłem na płytę falistą na dachu, bo w starym budynku od 20 lat nic się z nią nie dzieje. Przy odpowiedniej wentylacji nie ma żadnych negatywnych zmian, mogących świadczyć o zawilgoceniu, co potwierdziło się po roku w nowej oborze – mówi Kalak.

Na pierwszy rzut oka elementy konstrukcyjne obory wyglądają prawie tak, jakby dopiero co skończył się ich montaż. Można przypuszczać, że w dużym stopniu to zasługa dodatkowego systemu wentylacji mechanicznej.

Wentylacja robi robotę!

W budynku pracuje łącznie 10 wentylatorów sufitowych, wyposażonych w silniki magnetyczne o mocy 0,7 kW. Mają różną średnicę, tj. cztery wentylatory są o średnicy 6 m i sześć o średnicy 5 m. Podobnie jak kurtyny, pracują automatycznie na podstawie danych z czujników wilgotności i temperatury wewnątrz obory. System wentylacji mechanicznej uzupełniają trzy wentylatory sufitowe na hali udojowej (o średnicy 4 m; włączane manualnie) oraz 6 kolejnych (dwa o średnicy 6 m i cztery o średnicy 5 m) w obrębie porodówki.

– Całość włącza się już od 13°C i w tym roku wentylatory włączyły się automatycznie po raz pierwszy… 1 stycznia! – mówi hodowca.

Z pełną mocą wentylatory pracują przy temperaturze 25°C i wyższej. Te parametry są w pełni regulowane i można je zmieniać wg uznania.

Ciekawostkę może stanowić dodatkowy świetlik w połaci dachowej. Hodowcy zdecydowali się na niego, żeby dostarczyć zwierzętom jak najwięcej dziennego światła. Okazało się, że obszerne otwory nawiewne i ściany szczytowe w postaci siatki zapewniają na tyle dużo światła, że dodatkowy świetlik wydaje się zbędny. Na szczęście padające na legowiska w czasie lata promienie słoneczne nie ograniczyły zainteresowania nimi ze strony krów, czego obawiali się rolnicy.

– Trudno jednak przewidywać, jak zachowywałyby się zwierzęta, gdyby nie efektywna wentylacja i system schładzania – dodają hodowcy.

Woda na ochłodę

Czymś, co wyróżnia oborę bohaterów naszego reportażu – jest bardzo zaawansowany system chłodzenia krów, w którym naprzemiennie następuje zraszanie krów i suszenie wentylatorami. Jest oparty na dyszach, które generują grube krople wody. Ta przesiąka przez sierść, trafia na skórę i ma skutecznie ochładzać zwierzęta. Dysze zamontowano co 3 m, każda wydaje ok. 3 l wody/minutę przy ciśnieniu sieciowym do 4 barów.

System schładzania krów, który składa się z dysz i wentylatorów.
System schładzania krów, który składa się z dysz i wentylatorów.

Integralną częścią systemu chłodzenia krów są wentylatory z silnikami szybkoobrotowymi o mocy 0,6 kW. Ich zadanie polega na dodatkowym ochłodzeniu mlecznic po prysznicu oraz ich wysuszeniu, tak by zwierzęta nie przenosiły wilgoci na legowiska.

System pracuje w cyklach, tj. przy temperaturze startowej wentylatorów 22°C i skraplania – 23°C. W początkowej fazie system włącza się co 10 minut (30 sekund woda i 10 minut suszenie wymiennie po obu stronach stołu paszowego), a przykładowo przy 28°C włącza się co ok. 5 minut (30 sekund woda i 5 minut suszenie). Analogiczny system funkcjonuje w poczekalni.

Koszt systemu schładzania krów to ok. 40 euro/metr bieżący. W tej cenie znajdują się elementy do dystrybucji wody, tj. rury, uchwyty, dysze i złączki. Do tego dochodzą wentylatory osuszające, za które trzeba było zapłacić ponad 1 tys. euro/szt.

Wzrost wydajności dzięki profilaktyce stresu cieplnego

– Mieliśmy duże problemy w starej oborze i doszliśmy do wniosku, że profilaktyka stresu cieplnego jest bardzo ważnym elementem produkcji. W starym budynku w czasie letnich upałów spadało pobranie paszy i produkcja mleka, nawet o ok. 2–3 l/mleka/szt. – mówi Jacek Kalak. Dodaje, że w nowej oborze na pierwszy rzut oka nie było w ciągu roku spadków pobrania paszy ani innych objawów stresu cieplnego, ale to subiektywna ocena. Trudno mówić o dokładnych analizach w tym zakresie, bo – jak uzasadnia nasz rozmówca – pełny obraz zamazuje początkowy (w nowych warunkach) spadek wydajności produkcji mleka, która zaczęła wzrastać stopniowo.

– Przeciętna wydajność zwierząt po zasiedleniu obory wynosiła 29–30 l/mleka od krowy/dzień. Teraz udało się osiągnąć rezultat 38–39 l mleka/krowy/dzień, przy czym rekordzistki dają nawet 70–72 l mleka/dzień – wylicza Kalak. Hodowcy postawili sobie za cel dalszy wzrost wydajności mlecznej krów, która w hodowli idzie w parze z dobrą budową wymienia. Plan na koniec roku to przeciętny rezultat ok. 40 l mleka od krowy/dzień.

Zdrowie wymion

Hodowcy zdecydowali się na trzykrotny dój, na który przeszli w lutym br. Efekt to ok. 8–10% więcej mleka, przy podobnej dawce pokarmowej. – Chcieliśmy dostosować system doju do wymagań wysoko wydajnych krów. Kolejny powód to poprawa zdrowotności wymion, na czym zależało nam szczególnie. Nie obserwujemy już dużych i przebrzmiałych wymion przed dojem, tak jak dawniej – argumentuje Magdalena Kalak. Zwraca też uwagę na stosunkowo niską średnią lks w mleku, tj. ok. 180–200 tys./ml oraz niewielki odsetek krów z klinicznym zapaleniem wymienia. Podczas naszej wizyty leczone były 2 krowy.

Dój trzy razy na dobę

Kolejne doje zaczynają się o godz. 4.15, 12.15 i 20.15. Krowy trafiają do karuzelowej hali udojowej DeLaval E300 z 40 stanowiskami, która pozwoliła skrócić czas doju z ok. 5 godzin (ok. 180 krów) w starej oborze do ok. 1 godziny i 45 minut w nowej (ok. 250 krów).

Hala udojowa z 40 stanowiskami i robotem do higieny poudojowej.
Hala udojowa z 40 stanowiskami i robotem do higieny poudojowej.

Początkowo w obrębie hali udojowej pracowały 3 osoby, ale po uruchomieniu w pełni wszystkich systemów i opracowaniu właściwej rutyny pracy – dój przeprowadzają 2 osoby. Pierwsza wykonuje masaż przedudojowy i czyści strzyki, druga po ok. 60–90 sekundach zakłada aparaty udojowe. Po doju są ściągane automatycznie, a strzyki dezynfekuje robot TSR. Urządzenie wyposażono w ramię lokalizujące strzyki za pomocą kamery (taka sama znajduje się w robotach udojowych DeLaval) oraz dysze do spryskiwania strzyków. Ramię wykonuje swoją pracę w końcowej fazie obrotu karuzeli (jeden obrót karuzeli trwa ok. 12 minut).

Cztery grupy laktacyjne

Krowy mają do dyspozycji prostą drabinę paszową w postaci pojedynczej rury karkowej. Według Jacka Kalaka to najprostsze i najtańsze rozwiązanie.

Krowy w laktacji podzielone są na cztery grupy technologiczne, w zależności od wydajności mlecznej i dnia laktacji. TMR przygotowywany jest ciągnionym wozem paszowym o pojemności 15 m3. Mieszanka dla najbardziej wydajnych mlecznic przewiduje dzienną produkcję ok. 48 l mleka. Do głównych komponentów w tym przypadku należy m.in. (kg/szt./dzień): kiszonka z kukurydzy (25), kiszonka z traw (8), wysłodki buraczane (5), słoma (0,5). Do tego dochodzą pasze treściwe (mieszanka m.in. ziarna zbóż, składniki mineralne i witaminy, drożdże, bufory, mocznik; 6,5), a także poekstrakcyjna śruta rzepakowa (1,5) i sojowa (1,3). Kolejne TMR przewidziane są na 41–42 l (2. grupa), 30 l (3. grupa) i 35 l mleka/dzień (grupa fresh).

– W przyszłości chcielibyśmy zmniejszyć liczbę grup do 3, tj. do grupy fresh i dwóch w laktacji, co potencjalnie zmniejszy nakłady pracy i koszty produkcji – uzupełnia Jacek Kalak.

Hodowcy przywiązują dużą wagę do okresu zasuszenia, które trwa ok. 60 dni. Krowy najpierw trafiają do oddzielnego kojca w innym budynku (na ok. 4 tygodnie), a następnie są przenoszone do porodówki. W tym czasie przebywają razem z cielnymi jałówkami (przez ok. 8 tygodni), co zdaniem Magdaleny Kalak niweluje problemy socjalne po wycieleniu. Dziś postawiłaby na inne rozwiązanie w zakresie poideł na porodówce. Niestety, ale krowy wylewają wodę na stół paszowy. Receptą na ten problem mogłaby być częściowa posadzka rusztowa ze zbiornikiem.

Dlaczego hala karuzelowa?

– Zdecydowaliśmy się na karuzelową halę udojową przede wszystkim ze względu na możliwość potencjalnego dalszego rozwoju, który byłby niejako blokowany w przypadku robotów udojowych. Do tego takie rozwiązanie wiązałoby się z dużo większymi kosztami – mówi Magdalena Kalak.

Dziś całość jest tak przemyślana, że w przypadku dobudowania drugiej obory nie będzie problemu z dojem np. kolejnych 200 krów, podczas gdy w przypadku robotów udojowych każde kolejne 10–20 nowych mlecznic w stadzie byłoby dość kłopotliwe. Docelowo – jeśli pozwoli na to koniunktura – hodowcy chcieliby wybudować kolejną oborę.

Wieżowy zbiornik na mleko

W czasie pracy w obrębie hali dojarze mają dostęp do danych o krowach i wszystkich potencjalnych zdarzeniach w trakcie oddawania mleka (odstępstwach czy nieprawidłowościach, np. zrzucenie aparatu czy odbiegająca od normy przewodność mleka). Pozwala na to duży interaktywny wyświetlacz.

Inną ciekawostkę może być m.in. system automatycznego zamykania krów podczas doju (w razie konieczności), regulowana podłoga na stanowisku udojowym w zakresie ok. 20 cm (w zależności od wysokości dojarza), czy automatyczna szczotka do czyszczenia wymion. Mleko trafia do zewnętrznego zbiornika wieżowego o pojemności 25 tys. l, a wcześniej – w procesie wstępnego schładzania – odzyskiwane jest z niego ciepło, które ogrzewa wodę. Ta trafia do zbiornika buforowego, a z niego jest kierowana do poideł w obrębie obory.

Jakie plany na przyszłość?

Cała inwestycja pochłonęła ok. 12 mln zł, a dalsze inwestycje będą możliwe, jeśli cena skupu mleka nie spadnie poniżej 2 zł/l. Poza wzrostem wydajności i pogłowiem stada, hodowcy planują m.in. zwiększenie powierzchni utwardzonego placu, budowę silosów i zakup samojezdnego wozu paszowego.

Czy to już stres cieplny? Komentarz redaktora

Trzeci lipca, tj. dzień naszej wizyty w oborze rodziny Kalaków (a także 4 lipca), światowe media okrzyknęły jednym z najgorętszych dni w historii Ziemi. Amerykańskie Centrum Prognoz odnotowało wówczas rekord najwyższej średniej temperatury na świecie odpowiednio 17,01 i 17,8°C. Poprzedni rekord z sierpnia 2016 r. wyniósł 16,92°C (stan na 10 lipca br.).

Prognozy nie są optymistyczne, ciepłych dni ma być coraz więcej.

W Gorzupi temperatura powietrza wynosiła ok. 23–24°C. Było ciepło, ale nie upalnie. W oborze Magdaleny i Jacka Kalaków system co jakiś czas automatycznie włączał zraszacze i wentylatory, bez udziału człowieka. Różnica była kolosalna. Wielu hodowców, którzy "ręcznie" decydują o ruchu powietrza, bardzo często interweniuje zbyt późno, bo ich odczucie ciepła jest subiektywne. Maszyna się nie myli, ma ustalony algorytm i go stosuje.

mj
fot. Jajor

autor Marcin Jajor

Marcin Jajor

<p>redaktor działu top bydło i topagrar.pl, zootechnik, specjalista w zakresie hodowli bydła mlecznego i mięsnego</p>

przeczytaj inne artykuły tego autora
r e k l a m a
r e k l a m a

Przeczytaj także

Obory

Modernizacja starej obory: tani sposób na powiększenie stada

Jak niewielkim kosztem powiększyć stado krów? Wystarczy trochę desek i zapał do pracy - przekonują rolnicy z Kawęczyna. Zobacz modernizację obory w tym gospodarstwie!

czytaj więcej
Nowe technologie

Nexat: ciągnik o rozpiętości aż 14 m z modułami do siewu, zbioru i uprawy

Nexat to koncepcja uprawy gleby ze stałymi ścieżkami przejazdowymi o szerokości 14 m. Dzięki tej technologii aż 95% powierzchni pola nigdy nie zostanie zagęszczone przez maszynę. Jak działa ten ciągnik o szerokiej rozpiętości?

czytaj więcej
Zdrowie bydła

Analiza krwi krów mlecznych: kiedy i jakie parametry sprawdzać?

Analiza krwi jest jedną z najlepszych metod kontroli prawidłowości żywienia i stanu metabolicznego krów pod warunkiem, że jest prawidłowo wykonana i potrafimy dobrze interpretować wyniki! Kiedy i co kontrolować? 

czytaj więcej

Najważniejsze tematy

r e k l a m a
Pytania i regulaminy
Kategorie
Produkty Agrarsklep
Przydatne linki
Social Media

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)