Hodowcy bydła zyskają na poszerzeniu handlu z Turcją. Zakłady będą musiały podnieść ceny?
W marcu br. odbyła się kilkudniowa kontrola przez tureckich inspektorów polskich gospodarstw zajmujących się hodowlą bydła mięsnego. Jednocześnie tureckie zakłady mięsne są zainteresowane importem polskiej wołowiny. Kto na tym zyska, a kto straci?
Władze GIW rozpoczęły prace nad uzyskaniem dostępu do rynku tureckiego dla bydła i wołowiny z Polski już w 2016 r. Niektóre zakłady mogą eksportować wołowinę bez kości do Turcji, ale robią to niechętnie, bo zmieniły się jakiś czas temu wymagania, na bardziej restrykcyjne. Jest szansa na otwarcie rynku dla żywca wołowego oraz zwiększenia eksportu mięsa o wołowinę z kością. Trwają rozmowy.
Eksport żywca wołowego do Turcji
- 6 marca 2023 r. w Głównym Inspektoracie Weterynarii odbyło się spotkanie otwierające pięciodniowy audyt przeprowadzany przez przedstawicieli służby właściwej Turcji w gospodarstwach utrzymujących bydło, owce i kozy. Audyt stanowi kolejny etap procedury mającej na celu zatwierdzenie polskich podmiotów do eksportu ww. żywych zwierząt na rynek Turcji - podaje GIW.Pozytywny wynik inspekcji zakończy kolejny z etapów dopuszczenia do eksportu żywca na rynek turecki.
- Następnym etapem będzie uzgodnienie świadectw weterynaryjnych, które muszą towarzyszyć przesyłkom zwierząt. Obecnie GIW oczekuje na raport z audytu (zgodnie z informacjami przekazanymi przez inspektorów, sporządzenie raportu z audytu zajmie ok. miesiąca).
Eksport mięsa wołowego do Turcji
To nie koniec przebojów związanych z tureckim rynkiem. Otóż odnowienie kontyngentu na mięso wołowe importowane z UE do Turcji również ma wpływ na krajowy rynek. Podczas wtorkowych rozmów z zakładami ubojowymi okazało się, że na eksport mięsa zdecydował się jeden zakład, który aby zrealizować zawartą umowę musi ubijać 300 szt. bydła dziennie. Dla innych zakładów to sytuacja niezbyt korzystna, gdyż aby zawalczyć o bydło, będą zmuszone do podwyżek cen. Dla rolników to pozytywny sygnał. Inne zakłady zamierzają się póki co przyglądać realizacji dostaw polskiej ubojni i płatności tureckich zakładów, gdyż termin jest prawie 2-miesięczny. Kolejnym utrudnieniem są badania w kierunku BSE każdej sztuki skierowanej do uboju, nie tylko starszych, a badania są kosztowne.
- Eksport mięsa wołowego możliwy jest na podstawie uzgodnionego bilateralnie świadectwa weterynaryjnego, które dostępne jest na stronie internetowej Głównego Inspektoratu Weterynarii pod linkiem: https://www.wetgiw.gov.pl/handel-eksport-import/turcja. Obecnie na liście prowadzonej przez służbę turecką widnieją 23 polskie podmioty posiadające prawo eksportu mięsa wołowego do Turcji - informuje GIW.
Mięso wołowe bez kości, kiedy z kością?
Jak informuje GIW na rynek turecki na razie może być eksportowane jedynie mięso bez kości.
Hodowcy zyskają na większym dostępie do rynku tureckiego
- Każdy nowy rynek dla polskiej wołowiny to szansa na większą stabilność sektora. Rynek turecki jest rynkiem, który dobrze płaci. Zabiegaliśmy o to od kilku lat. Niewątpliwie duża w tym zasługa ubiegłorocznej wizyty prezydenta Dudy i ministra Bartosika w Turcji. Oczywiście rozumiem obawy zakładów, co do wzrostu cen. Jednak ich przedstawiciele muszą pamiętać, że stabilny eksport to eksport oparty na dwóch nogach: elementów wołowych i żywych zwierzętach. Dzisiaj polski rolnik uzyskuje cenę około 10% poniżej średniej europejskiej. Gdzie jeszcze w połowie ubiegłego roku byliśmy w czołówce cen. Jeżeli dzięki temu zarobi więcej, to dobrze, bo to przekona go do zwiększenia stada - mówi Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.
- Za chwilę otworzy się rynek Wietnamu, toczą się kolejne rozmowy. Chciałbym, żeby w końcu większość zakładów zrozumiała, ze nie może płacić tak samo za hf jak za limousine, a zyskuje potem na eksporcie czy na rynku lokalnym wyższą cenę za jakość mięsa - mówi prezes PZHBiPM. Za jakość powinien otrzymać więcej hodowca, proporcjonalnie tyle, ile musi za lepsze mięso zapłacić konsument.
- Poza tym jeżeli widzę w sklepie burgera nazwanego premium za 40 zł/kg, a nie ma na nim napisane z jakiego elementu czy rasy to "premium" jest, to według mnie, jest to robienie żartów z konsumenta. Konsument wyedukowany to lepszy konsument. Jeżeli kupuje coś, co jest nazywane "premium" to chce wiedzieć na czym to polega, a nie tylko na nazwie, bo ktoś sobie coś wymyślił. Wizyty służb weterynaryjnych tureckich czy wietnamskich to przykład na to, jak wykorzystujemy środki z Funduszu Promocji Mięsa Wołowego, gdyż obie wizyty były współfinansowane z pieniędzy rolników - dodał Zarzecki. dkol
Fot. Kolasińska
Dorota Kolasińska
<p>redaktor portalu topagrar.pl i działu top bydło, zootechnik, specjalista w zakresie hodowli bydła mięsnego i mlecznego</p>
Najważniejsze tematy