Rolnik w sądzie walczył z sąsiadami o możliwość pracy w gospodarstwie
Sąsiadom pana Henryka, rolnika spod Wrocławia, przeszkadzała suszarnia do kukurydzy, którą ten ma na w gospodarstwie. To ona miała być źródłem „przestępczego” hałasu, za który rolnik trafił do sądu i został zaocznie skazany. Henryk Król uważa, że rolnik na wsi jest gospodarzem i nie wolno mu przeszkadzać w pracy. Zwłaszcza kierując pod jego adresem fałszywe oskarżenia i zarzuty.
Henryk Król ze wsi Pasikurowice w gminie Długołęka (województwo dolnośląskie) musiał wygrać precedensowy proces przed sądem, aby móc normalnie prowadzić swoje gospodarstwo rolne.
O perypetiach rolnika pisaliśmy w marcu 2018 roku w artykule:
Rolnik skazany przez sąd za suszenie kukurydzy
Musiał wygrać, bo gdyby przegrał, zgodnie z literą prawa mógł się stać zwykłym chuliganem, który dopuszcza się wybryków, zakłóca publiczny porządek albo nocną ciszę.
Król uprawia na 70 ha, przede wszystkim kukurydzę. Do tego dostosowane są jego park maszynowy, urządzenia, a także porządek dnia i życie całej rodziny.
Rolnik usłyszał, że jego normalna praca jest wykroczeniem
Okazało się jednak, że jego zwykła gospodarska dbałość o plony całorocznej pracy może stać się wykroczeniem, które w Kodeksie wykroczeń figuruje w art. 51: „Kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”.
Działo się to wieczorem 15 października 2017 r. Sąsiadom pana Henryka przeszkadzała suszarnia do kukurydzy, którą ma na własnej posesji. To ona miała być źródłem „przestępczego” hałasu. Dlatego na miejsce wezwali policję. Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce, stwierdzili wykroczenie i chcieli nałożyć karę w postaci mandatu.
– Tłumaczyłem, że muszę wysuszyć ziarno. Przecież nie mogę sobie pozwolić na to, żeby całoroczna praca poszła na marne, bo jest trochę szumu, który wcześniej nikomu nie przeszkadzał – opowiada rolnik. – To przecież część procesu technologicznego produkcji żywności i zwykły element pracy rolnika.
Ale tłumaczenia, wyjaśnienia, prośby okazały się bezskuteczne, bo 12 grudnia 2017 roku Komisariat Policji Długołęka podjął decyzję o ukaraniu w postępowaniu zwyczajnym Henryka Króla za to, że „w okresie od 14 października 2017 do 25 października 2017 r. rolnik zakłócał spokój pokrzywdzonym i hałasował z maszyny przeznaczonej do suszenia kukurydzy.”
– Byłem zdumiony, przecierałem oczy ze zdziwienia – opowiada Król.
Henryk Król uważa, że rolnik na wsi jest gospodarzem i nie wolno mu przeszkadzać w pracy, kierując pod jego adresem fałszywe oskarżenia i zarzuty
Gospodarz zaocznie skazany przez sąd za suszenie kukurydzy
Po odmowie przyjęcia mandatu sprawa trafiła na wokandę. W Sądzie Rejonowym w Oleśnicy (Wydział I Karny) szybko, bo już 29 grudnia 2017 roku, na posiedzeniu niejawnym sąd uznał gospodarza za winnego popełnienia wykroczenia z art. 51 Kodeksu wykroczeń. A w dokumencie (wyroku sądowym), jaki otrzymał Henryk Król, jasno i jednoznacznie stwierdzono, że „…okoliczności popełnienia czynu i winy obwinionego nie budzą wątpliwości”.
I dlatego mężczyzna został ukarany grzywną w wysokości 100 zł oraz musiał zapłacić 50 zł na rzecz Skarbu Państwa na poczet kosztów sądowych.
– Nie wiedziałem nawet, że odbywa się taka rozprawa. Chętnie poszedłbym na nią, aby wyjaśnić, o co chodzi i dlaczego suszyłem moje ziarno – mówi rolnik. – Ale posiedzenie było niejawne i bez mojego udziału. Zostałem więc skazany. Złożyłem odwołanie od wyroku, aby ponownie rozpatrzono sprawę. Ale przede wszystkim dlatego, że żadnego wybryku nie było, a tylko ciężka praca.
Na szczęście jego decyzja o odwołaniu okazała się słuszna, gdyż został uniewinniony, choć samą rozprawę wspomina źle.
– Byłem mocno zdziwiony, gdy chciałem wszystko opowiedzieć i wyjaśnić, a sąd kazał mi odpowiadać na pytania jedynie „tak” albo „nie” – wspomina Henryk Król. – Wyjaśniłem więc, że w szkole zostałem nauczony, iż na pytania odpowiada się pełnymi zdaniami.
Rolnik ostatecznie uniewinniony
Ostatecznie, chyba właśnie dzięki temu zabiegowi, racjonalne argumenty gospodarza sąd uwzględnił i uniewinnił go. Sprawa, choć zakończona pomyślnie, nie likwiduje jednak problemu, bo coraz częściej rolnicy w różnych częściach kraju muszą, podobnie jak Król w Pasikurowicach, bronić swoich „wybryków” przed napływową ludnością.
Z tego powodu Dolnośląska Izba Rolnicza prowadzi pierwszą w Polsce akcję obrony rolników przed tego rodzaju pomówieniami i oskarżeniami. Próbuje pomagać rolnikom, których policja, a potem sądy chcą karać za ich pracę w polu czy w obejściu. Na rolników bowiem coraz częściej są składane skargi za prowadzenie przez nich działalności rolniczej na wsi.
Napływowej ludności z miasta przeszkadzają bowiem zapachy z chlewni, gdaczący drób na podwórku, kurz na drodze w trakcie żniw czy szum kombajnów na polu po godzinie 22.00, gdy rolnicy koszą zboże, aby zdążyć przed deszczem.
Leszek Grala z Dolnośląskiej Izby Rolniczej: wieś to teren pracy rolnika
Miastowi składają skargi, policja przyjeżdża i reaguje na pracę rolników często karząc ich. Tego rodzaju sprawy kończą się bardzo różnie – od pouczenia, przez mandaty, na postępowaniach w sądzie kończąc.
– Musimy, a przede wszystkim chcemy bronić rolników przed tego rodzaju oskarżeniami i będziemy to robić. Właśnie z tego powodu ruszyła nasza akcja informacyjna z naklejkami, plakatami, ulotkami czy spotami informacyjnymi w mediach pod hasłem: „STOP – wieś, teren pracy rolnika”. Kierujemy ją do nowo osiadłych na wsi mieszkańców, aby wiedzieli i zrozumieli, że wieś to po prostu warsztat pracy dla rolnika, jak fabryka dla ślusarza – mówi Leszek Grala z Dolnośląskiej Izby Rolniczej. I dodaje: – W innych państwach Unii Europejskiej każdy, kto osiedla się na wsi, musi się dostosować do warunków, jakie tam panują.
A w Polsce ciągle, zgodnie z art. 51 § 1 Kodeksu wykroczeń, „Kto krzykiem, hałasem, alarmem, lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny”.
Artur Kowalczyk
Paweł Mikos
redaktor strony internetowej „Tygodnika Poradnika Rolniczego”
Paweł Mikos – redaktor strony internetowej „Tygodnika Poradnika Rolniczego”, specjalista z zakresu kwestii polityczno-społecznych wsi i odnawialnej energii
Najważniejsze tematy