Rolnik aktywny zawodowo, czyli dla kogo będą dotacje rolnicze?
W siedzibie Polskiego Stronnictwa Ludowego odbyło się spotkanie, podczas którego mówiono m.in. o definicji rolnika aktywnego zawodowo, jaka, zgodnie ze stanowiskiem przyjętym przez Parlament Europejski, musi się znaleźć w krajowym Planie Strategicznym, według którego będzie realizowana Wspólna Polityka Rolna w latach 2023–2027.
Kim jest rolnik aktywny zawodowo?
– Bardzo się cieszę, że dzięki moim staraniom udało się przekonać ogromną większość europarlamentarzystów, by taki zapis znalazł się w uchwalonych przez Parlament Europejski rozporządzeniach. Zgodnie z intencją to rolnik aktywny zawodowo ma być podmiotem krajowej polityki rolnej uprawnionym do korzystania z unijnego systemu wsparcia rolnictwa – mówił Jarosław Kalinowski, poseł do Parlamentu Europejskiego, podczas spotkania z dziennikarzami.
Europoseł dodał, że opracowanie takiej definicji odpowiadającej polskim warunkom jest niezwykle ważne, gdyż pozwoli uregulować sposób doboru podmiotów, którym należą się dopłaty z tytułu prowadzenia działalności rolniczej, jednocześnie wykluczając ze wsparcia osoby, które takiej działalności nie prowadzą.
Co mówią dane?
By zrozumieć, dlaczego akurat na polskim gruncie opracowanie wyważonej i odpowiadającej realiom definicji jest tak istotne, należy spojrzeć na dane. Eksperci badający rolnictwo w Polsce od lat alarmują, że większość beneficjentów unijnych dopłat rolnych rolnictwem się nie zajmuje. Według ostatnich szacunków przedstawionych w „Raporcie o stanie wsi”, 80% beneficjentów dopłat bezpośrednich to jedynie właściciele ziemi, zwykle byli rolnicy, którzy zaprzestali działalności wiele lat temu. Oznacza to, że w Polsce nie ma 1 mln 300 tys. gospodarstw (tylu jest beneficjentów), a około 400 tys. Średnia wielkość gospodarstwa nie wynosi 11 ha, jak mówią statystyki, lecz 25–30 ha.
Dla kogo dopłaty?
W Polsce praktyką stał się proceder, zgodnie z którym to właściciel ziemi pobiera dopłaty bezpośrednie do posiadanych oficjalnie hektarów, a nie ten kto, najczęściej bezumownie, uprawia ziemię. Można zatem założyć, że na połowę uprawianych hektarów polski rolnik nie uzyskuje ani euro dopłaty, pomimo że ponosi koszty i ryzyko uprawy także na dzierżawionych gruntach, a nie może ubezpieczyć znajdujących się na nich upraw. Częstym przypadkiem w ostatnich latach jest, że w wyniku klęsk żywiołowych, takich jak susze, pomoc od państwa otrzymują nie ci, którzy orzą i sieją, a właściciele gruntów.
– Ponadto w przypadku gruntów dzierżawionych bezumownie rolnik nie może skorzystać z krajowych dopłat do paliwa rolniczego czy też dopłat do materiału siewnego. Tworzone przez rolników plany nawozowe także w dużej mierze są fikcyjne, bo nie obejmują gruntów użytkowanych bezumownie, a w praktyce często jest to nawet połowa użytkowanych gruntów. Rolnik dzierżawiący grunty bez umowy ma jednak przede wszystkim zablokowany dostęp do różnorodnych programów unijnych związanych z produkcją czy ochroną środowiska – mówił europoseł Jarosław Kalinowski.
Pieniądze dla prawdziwych rolników
Dyskusja, która przez lata rozgrzewała opinię publiczną, a w której bardzo aktywnie uczestniczyli politycy Prawa i Sprawiedliwości, obiecując wyrównanie wysokości dopłat bezpośrednich, od początku właściwie pozbawiona była sensu i opierała się na półprawdach. Dopłata podstawowa (do hektara), w Polsce utożsamiana z dopłatą bezpośrednią, stanowi bowiem jedynie jedną z wielu dostępnych w UE form wsparcia rolników, z biegiem lat coraz bardziej tracącą na znaczeniu na rzecz innych płatności. Producenci rolni korzystają z różnorodnej gamy programów związanych z produkcją czy z ochroną środowiska. W unijnym rolnictwie kładzie się coraz większy nacisk na kwestie związane z ochroną klimatu i w nadchodzącej perspektywie budżetowej już około 30% środków z pierwszego filaru WPR będzie mogło być wydatkowane wyłącznie w ramach tzw. ekoschematów. Także w drugim filarze więcej pieniędzy związanych jest z działaniami prośrodowiskowymi. Są to środki, które powinny być dostępne wyłącznie dla tych, którzy rzeczywiście zajmują się produkcją rolną. Tymczasem w Polsce właściciele kilku hektarów gruntów rolnych, choć sami ich nie uprawiają, zaliczani są z automatu do kategorii małych gospodarstw, które z kolei otrzymują dodatkowe wsparcie, w postaci np. płatności redystrybucyjnej, i są zwolnione z jakichkolwiek wymogów związanych z ochroną środowiska. Dalsze utrzymywanie tego stanu sprawi, że większość tych pieniędzy po prostu nie będzie mogła trafić do prawdziwych rolników.
Zdaniem ministerstwa definicja jest zbędna
– Z niepokojem przysłuchuję się głosom płynącym z ministerstwa rolnictwa, którego przedstawiciele mówią o tym, że opracowanie definicji rolnika aktywnego zawodowo nie jest w Polsce potrzebne. Pozostawienie status quo nie tylko zakonserwuje patologię, ale będzie przede wszystkim działaniem na ogromną szkodę polskiego rolnika. Uporządkowanie kwestii tego, kto rzeczywiście prowadzi w Polsce działalność rolniczą i na jakim rzeczywistym areale, jest palącą potrzebą – mówił Jarosław Kalinowski.
W liście skierowanym do Mateusza Morawieckiego, prezesa Rady Ministrów, Kalinowski napisał:
„W Państwa rękach znajdują się narzędzia, za pomocą których można naprawić wadliwy system i rzeczywiście pomóc rolnikom, za których obrońcę Prawo i Sprawiedliwość chciałoby być uważane. Nie można usprawiedliwiać własnej bierności potencjalnymi »problemami dla administracji«. Mają Państwo doskonałą okazję, by się wykazać i uczynić pierwszą, rzeczywiście dobrą zmianę dla polskiego rolnictwa. Nie potrzeba wiele. Wprowadzenie renty dzierżawnej w miejsce dopłaty podstawowej, z której obecnie korzystają osoby de facto do tego nieuprawnione, to pierwszy krok, który można uczynić. Byłaby to zmiana niezauważalna z perspektywy właścicieli ziemi, ale fundamentalna dla producentów rolnych, przywracająca normalność i otwierająca im możliwości rozwoju”.
Szybka weryfikacja
– Nie powinno być dużym utrudnieniem wprowadzenie obiektywnych kryteriów dokumentujących rzeczywiste prowadzenie działalności rolniczej. Już teraz około 100 tys. rolników rozlicza podatek VAT na zasadach ogólnych. Wszystkie gospodarstwa prowadzące produkcję zwierzęcą są zarejestrowane w ARiMR, a pozostali bez problemu mogą przedstawić dokumenty potwierdzające koszty przychodu, co każdy rolnik czyni, składając chociażby wniosek o paliwo rolnicze. Działalność rolnicza jest ogromną częścią polskiej gospodarki narodowej, jest częścią ustroju gospodarczego naszego kraju. Czas skończyć z fikcją, z którą mamy do czynienia, i przywrócić polskiemu rolnictwu właściwe i godne miejsce – mówił Jarosław Kalinowski.
Jarosław Kalinowski zwrócił się z apelem do premiera o wypracowanie i przyjęcie przemyślanej definicji rolnika aktywnego zawodowo, której wdrożenie pozwoli wyeliminować narosłe w Polsce przez lata patologie i umożliwi rolnikom pełne korzystanie z przysługujących im praw.
– Można i trzeba to uczynić tak, by właściciele gruntów rolnych nie stracili nic, także ubezpieczenia w KRUS, a zyskali prawdziwi rolnicy i środowisko – apeluje Kalinowski.
W tej sprawie europoseł PSL skierował listy również do Andrzeja Dudy – Prezydenta RP, Jarosława Kaczyńskiego – prezesa PiS, i Grzegorza Pudy – ministra rolnictwa.
Ireneusz Oleszczyński
Fot. Pixabay
Ireneusz Oleszczyński
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego"
Najważniejsze tematy