Przez pękniętą żarówkę rolnikowi spłonęła stodoła. Jak można mu pomóc?
r e k l a m a
Partnerzy portalu

Przez pękniętą żarówkę rolnikowi spłonęła stodoła. Jak można mu pomóc?

21.07.2020autor: Michał Czubak

– W piątek 3 lipca po godzinie 20.00 kończyliśmy z żoną dojenie krów, wszedłem na poddasze, żeby zrzucić słomę dla krów. Włączyłem światło i w tym momencie usłyszałem trzask pękającej żarówki. Zrobiło się zwarcie i powstałe w jego wyniku iskry spadły na słomę, która bardzo szybko się zapaliła. Chwilę potem pożar przeniósł się na kolejne snopki. Całe poddasze stanęło w ogniu – wspomina Wojciech Ircha ze wsi Orzeszków Kolonia w gminie Uniejów.

Dramat gospodarza i jego rodziny z łódzkiego

Wojciech Ircha wspólnie z żoną Ireną od kilkudziesięciu lat prowadzi gospodarstwo rolne specjalizujące się w produkcji mleka. Areał gospodarstwa stanowi niespełna 12 ha ziemi, na której uprawiane są kukurydza, pszenica i pszenżyto oraz mieszanki zbożowe. Rolnik uprawia również 1,4 ha buraków cukrowych. Produkcja roślinna ma na celu zabezpieczenie w gospodarstwie paszy dla bydła.

– Mamy niewiele ziemi i nie zawsze udaje się nam zgromadzić niezbędną ilość pasz dla bydła, dlatego zmuszeni jesteśmy dokupować zboża oraz siano. Całość naszego stada obecnie liczy 15 sztuk, w tym 8 krów dojnych, i stanowią je mieszańce rasy polskiej czarno-białej z rasą holsztyńsko-fryzyjską. Całość wyprodukowanego mleka – około 50 tys. litrów rocznie sprzedajemy do mleczarni w Turku – informuje na wstępie pan Wojciech.

r e k l a m a

Zapaliła się stodoła. Ogień szybko się rozprzestrzenił

Stado Irchów znajduje się w oborze wybudowanej w 1994 r., połączonej ze stodołą. Budynek wyposażony jest w poddasze użytkowe wykorzystywane jako magazyn na zboże, siano oraz słomę.

To właśnie na tym poddaszu w piątek 3 lipca doszło do nieszczęśliwego incydentu.

Ogrodowy wąż nie pomógł ugasić płomieni

– Czekałam na dole, aż mąż zrzuci słomę, nagle usłyszałam „wybuch” żarówki i krzyk męża: „Dawaj wodę, zaczynamy się palić!” – wspomina pani Irena. – Próbowaliśmy gasić pożar za pomocą wody podawanej przez wąż ogrodowy, niestety z powodu rozprzestrzeniającego się ognia musieliśmy opuścić pomieszczenie.

Straż pożarna wezwana do pożaru przybyła po 15 minutach i rozpoczęła akcję gaśniczą.

Przed przyjazdem straży do naszego gospodarstwa przybiegli sąsiedzi i zaczęli ze znajdującej się pod miejscem pożaru obory wyprowadzać zwierzęta. Nie było to łatwe, ponieważ były przestraszone i nigdy wcześniej nie opuszczały obory. Zwierzęta były więc wyciągane na siłę, na szczęście w miarę szybko i sprawnie udało się wszystkie wyprowadzić – mówi rolnik.

Wyschnięta słoma i siano znajdujące się na poddaszu paliły się bardzo szybko. Pożar zaczął przenosić się w stronę stodoły stanowiącej drugą część budynku.

Gdyby nie pomoc sąsiadów ogień wyrządziłby większe straty

– Zapaliła się też jedna z opon prasy znajdującej się w pobliżu budynku. Wtedy sąsiedzi zaczęli odstawiać maszyny w bezpieczne miejsce. Akcja przebiegła szybko i sprawnie, ponieważ część z sąsiadów przyprowadziła własne ciągniki. To dzięki ich odwadze i zimnej krwi nie ponieśliśmy większych strat – wspomina pan Wojciech.

– Mieliśmy też szczęście w nieszczęściu, że pożar nie wybuchł miesiąc później, wtedy bylibyśmy w trakcie żniw, a nad oborą mielibyśmy zgromadzoną znaczną część zebranego ziarna – dodaje pani Irena.

Rolnicy jako przyczynę pożaru wskazują żarówkę

– Na poddaszu założona była nowa, „unijna” żarówka i to ona była powodem powstania zwarcia. Żarówka była zabezpieczona osłoną, by nie doszło do przypadkowego jej stłuczenia. W innej części budynku znajduje się stara, tradycyjna żarówka, która od ponad 25 lat działa bez zarzutu. Podobny wypadek, z taką samą żarówką, miałam niedawno. Po włączeniu światła w łazience „wybuchła”. Wtedy na szczęście nie doszło do pożaru. O takich przypadkach usłyszeliśmy w kolejnych dniach kilkukrotnie – mówi pani Irena.

Akcja gaśnicza straży pożarnej trwała około 3 godzin

W zaświadczeniu, jakie na prośbę poszkodowanych wystawił komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Poddębicach, czytamy m.in.: „Na skutek zdarzenia zniszczeniu lub spaleniu uległy: konstrukcja dachu wraz z pokryciem, około 50 bel słomy oraz siana, nadpaleniu uległa prasa marki Sipma oraz prasa marki Class. Za przypuszczalną przyczynę zdarzenia przyjęto zwarcie instalacji elektrycznej w budynku. Zakres strat wstępnie oszacowano na kwotę 130 tys. zł.

Baczna obserwacja miejsca pożaru

– Po zakończonej akcji ratunkowej strażacy poinformowali nas, byśmy w ciągu najbliższych godzin zwracali uwagę na to, czy nie pojawią się miejsca, w których tliłby się jeszcze ogień. W sobotę rano zgłosiliśmy strażakom, że podczas podmuchów wiatru widzimy jeszcze dym na poddaszu i leżących już na ziemi snopkach. Po kilku minutach przyjechał wóz bojowy, a strażacy przystąpili do dogaszania niebezpiecznych miejsc. Z relacji okolicznych mieszkańców dowiedzieliśmy się, że wystrzały rozgrzanego eternitu, którym pokryty był dach, słychać było w promieniu dziesięciu kilometrów – relacjonuje pan Wojciech.

Jak dodaje pani Irena, pożar strawił część zapasów paszy, część uległa zniszczeniu podczas gaszenia pożaru, dlatego też rolnicy są bardzo wdzięczni sąsiadom, którzy w geście pomocy przywieźli siano, słomę, pasze, ziarno.

Rodzina dziękuje za okazaną im pomoc

– Chcemy wszystkim podziękować za okazaną pomoc – zarówno podczas akcji ratowania naszych zwierząt, jak i mienia oraz za dostarczoną paszę – mówi pani Irena. – W sobotę 4 lipca telefonicznie zgłosiliśmy pożar firmie ubezpieczeniowej, w której mamy wykupioną polisę. Zgłoszenie zostało przyjęte, jednocześnie poinformowano nas, byśmy oczekiwali na kontakt przedstawiciela firmy, który umówi się i przyjedzie na szacowanie strat. Po kilku dniach oczekiwania wyznaczono nam termin na 15 lipca br. – informuje pani Irena.

– Zależy nam na czasie, by remont przeprowadzić jak najszybciej, ponieważ zbliżają się żniwa i potrzebujemy miejsca na składowanie zboża. Po drugie jesteśmy ograniczeni czasem, gdyż prace polowe nie mogą czekać, po trzecie musimy znaleźć firmę, która rozbierze pozostałości dachu i wykona go od nowa. Obecnie jestem po wielu rozmowach i wiem, że nie jest łatwo znaleźć „wolną” firmę lub taką, która zdecyduje się przerwać prowadzoną inwestycję – mówi pan Wojciech. – Przed wizytą i wyceną likwidatora szkód nie chcieliśmy podejmować żadnych prac. Co prawda, w rozmowie telefonicznej z firmą ubezpieczeniową, zgłaszając pożar, usłyszeliśmy, że możemy rozpocząć prace porządkowe, ale powinniśmy zrobić dokładną dokumentację fotograficzną. Woleliśmy nie ryzykować i czekamy na wizytę likwidatora.

Oprócz sąsiedzkiej pomocy, otrzymaliśmy deklaracje pomocy finansowej od mleczarni w Turku i Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Bardzo wszystkim dziękujemy – kończy pani Irena.

CHCESZ POMÓC, SKONTAKTUJ SIĘ Z REDAKCJĄ TPR

Jeśli ktoś z naszych Czytelników mógłby pomóc państwu Irchom, prosimy o kontakt pod numerem telefonu 61 869 06 00.

Ireneusz Oleszczyński
fot. I. Oleszczyński

autor Michał Czubak

Michał Czubak

dziennikarz strony internetowej Tygodnika Poradnika Rolniczego

dziennikarz strony internetowej Tygodnika Poradnika Rolniczego

przeczytaj inne artykuły tego autora
r e k l a m a
r e k l a m a

Przeczytaj także

Rolnik z Pomorza w pożarze stracił dużą część gospodarstwa. Jak można pomóc?

W pożarze gospodarstwa z Pilichowa rolnik stracił stodołę, dwa ciągniki: John Deere i Case i przyczepy, a kolejne maszyny rolnicze zostały uszkodzone. Częściowo zniszczony jest też rodzinny dom gospodarza. Straty to niemal PÓŁ MILIONA złotych. Jak pomóc poszkodowanemu rolnikowi?

czytaj więcej

Pożar gospodarstwa pod Ostrowem Wlkp.

Trzynaście strażackich zastępów brało udział w akcji gaśniczej w Starej Topoli, gdzie doszło do pożaru kurnika. Konstrukcja dachu budynku poważnie ucierpiała.

czytaj więcej

Przez pożar gospodarstwa stracił narkotyki za około 0,5 mln złotych

Straż pożarna pojechała gasić pożar gospodarstwa. Policjanci, którzy przybyli na miejsce, zwrócili uwagę na charakterystyczny zapach, który wydobywał się z sąsiedniego budynku na tej samej posesji. Poszli sprawdzić i wówczas ich oczom ukazała się pokaźnych rozmiarów plantacja narkotyków.

czytaj więcej

Najważniejsze tematy

r e k l a m a
Pytania i regulaminy
Kategorie
Produkty Agrarsklep
Przydatne linki
Social Media

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)