Peugeot wjechał w tył ciągnika. Ale to rolnik dostał wysoki mandat
Wydawać by się mogło, że przy wjechaniu w tył pojazdu poprzedzającego, sprawa winy i sprawstwa zdarzenia jest oczywista. Mało kto jednak pamięta, że nie zawsze winnym kolizji musi być kierujący pojazdem jadącym z tyłu. Przekonał się o tym rolnik z Osiecznej (woj. wielkopolskie).
Leszno. Zderzenie osobówki z ciągnikiem rolniczym
Na trasie Osieczna – Wojnowice (woj. wielkopolskie) 20 lutego około godziny 6.30 doszło do zderzenia ciągnika rolniczego z samochodem osobowym. Było jeszcze ciemno, gdy doszło do zderzenia pojazdów. To właśnie w takich warunkach 61-letni kierowca samochodu osobowego z impetem wbił się w tył jadącego przed nim ciągnika rolniczego.
W wyniku zderzenia poważnie ucierpiał samochód osobowy, jednak na szczęście dla podróżujących nim osób – żadna nie doznała obrażeń ciała. Skończyło się jedynie na strachu i drobniejszych urazach.
Kto ponosi winę? Otóż nie kierowca osobówki
Zwykle w przypadku najechania na tył sprawa do rozstrzygnięcia dla policjantów jest prosta. Najczęściej przyczyną w takich sytuacjach jest niezachowanie odpowiedniego dystansu od pojazdu poprzedzającego. W przypadku wczorajszego zdarzenia przyczyna leży po stronie traktorzysty.
- Przeprowadzone na miejscu czynności wykazały, że 61-latek z Leszna mógł nie zauważyć traktora, ponieważ tylne światła w pojeździe były przysłonięte. Za spowodowanie kolizji ukarano zatem kierowcę ciągnika, 32-letniego mieszkańca gm. Osieczna, musi zapłacić 1200 złotych mandatu - informuje Daria Żmuda, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Lesznie.
Michał Czubak
Fot. KMP Leszno
Michał Czubak
dziennikarz strony internetowej Tygodnika Poradnika Rolniczego
dziennikarz strony internetowej Tygodnika Poradnika Rolniczego
Najważniejsze tematy