Czy rolnicy będą musieli wrócić do koni, wozów i Bizonów? Absurdy drogowe w Żywcu
Czy władze powiatu żywieckiego chcą sparaliżować funkcjonowanie rolnictwa w regionie? A może chcą je po prostu zniszczyć? Wydaje się, że tego rodzaju pytania i wątpliwości są uzasadnione, gdyż potwierdzają je rolnicy, którzy wskazują na przepisy wprowadzone przez powiatowych urzędników.
Niemal wszystkie maszyny rolnicze wyeliminowane z dróg w okolicach Żywca
Na drogach administrowanych przez Starostwo Powiatowe w Żywcu i zarządzanych przez Powiatowy Zarząd Dróg w Żywcu wprowadzono ograniczenia dotyczące poruszania się po nich pojazdami o całkowitej masie przekraczającej 8 ton, natomiast na innych – 15 ton. Jednak, jak podkreślają rolnicy, takie rozwiązanie niemal eliminuje z tras na tym terenie wszelki ruch drogowy o charakterze rolniczym. Choćby ze względu na gęstość ustawionych znaków zakazu tego rodzaju.
Chyba że rolnicy przesiądą się ze swoich maszyn na furmanki, wrócą do orki pługiem jednoskibowym i zbioru zbóż snopowiązałkami. Wtedy na pewno spełnią wymagania stawiane przez zarządcę dróg powiatowych. Rolnicy mogą jeszcze sprostać wymaganiom Zarządu Dróg Powiatowych w Żywcu w inny sposób. Na przykład napełniając przyczepy na zboże ze żniw w jednej trzeciej i wykonując trzy, zamiast jednego, przejazdy z pola do gospodarstwa. Wtedy także nie przekroczą dopuszczalnego ciężaru maszyny, jaki zapisano na znakach drogowych.
Rolnikom znacznie wzrosną koszty transportu przez decyzję urzędników
Waga współczesnego ciągnika bez oprzyrządowania to co najmniej 4 tony (plus ewentualne obciążniki). Jeśli dołączymy do niego jedno z podstawowych urządzeń, czyli przyczepę, której masa sięga około 3 ton, to masa całkowita takiego podstawowego zestawu może sięgnąć 7 ton – bez ładunku. Taki zestaw może więc bez łamania przepisów jechać drogą, przy której stoi znak B-18 z zakazem wjazdu pojazdów o masie całkowitej do 8 ton. Zaś na jego przyczepę można załadować około tony towarów potrzebnych rolnikowi.
Łatwo więc policzyć, że transport ziarna czy nawozów nie będzie jak dotąd dla rolników w tym regionie jednorazowy, bo podstawowy zestaw może zabrać dwa bigbagi nawozu bądź tonę zboża. To jednak nie wszystko. Przy założeniu, że dobrze sprasowana bela słomy może ważyć około 200 kg, rolnik będzie mógł przewieźć co najwyżej 5–6 sztuk. W przypadku sianokiszonki będą to 2–3 bele. Jeśli zestaw tę masę przekroczy, będzie mógł jechać tylko drogami, na których całkowita masa maszyny wraz z transportowanym towarem zgodnie z oznakowaniem może sięgnąć 15 ton. Jednak na trasach powiatu żywieckiego takie drogi przeplatają się z drogami, na których dopuszczalny ciężar to 8 ton. Na takim skrzyżowaniu rolnicy muszą więc chyba zrzucić do rowu część przewożonego towaru i dalej jechać z mniejszym ładunkiem – słomy, nawozu czy ziarna. Rolnicy będą więc wielokrotnie pokonywać trasę z pola do gospodarstwa, wzrosną znacznie ich koszty i zmarnują masę czasu. Czy o to chodziło zarządcom dróg w powiecie żywieckim?
Rolnicy widzą absurd nowych zakazów drogowych, ale nie urzędnicy
W takiej sytuacji można domniemywać, iż na drogach z pól uprawnych w regionie żywieckim trzeba chyba przygotować punkty przeładunkowe dla rolników. Bo jeśli rolnik spełni prawne wymogi i drogą, na której dopuszczalny ciężar wynosi 15 ton, będzie przewoził plony, to już nie może tego zrobić, skręcając na drogę, na której dopuszczalny jest ciężar do 8 ton. W tym miejscu potrzebny jest właśnie punkt przeładunkowy albo po prostu gospodarz zrzuci część ziarna zebranego na polu do rowu i będzie je stamtąd ładował szufla za szuflą. A takie sytuacje mogą się zdarzyć przynajmniej w kilku punktach, gdzie ustawiono znak drogowy B-18, czyli zakazu wjazdu pojazdów o rzeczywistej masie całkowitej ponad 8 ton.
I choć takie absurdy widzą rolnicy, to w ogóle nie dostrzegają ich chyba światli samorządowcy z Zarządu Powiatowego dróg w Żywcu czy Starostwa Powiatowego w Żywcu.
– Sprawę znaku B-18 na terenie powiatu żywieckiego doprowadzono do absurdu, który się nakręcił i urósł do węzła gordyjskiego – uważa Agata Noga-Kubica, która gospodaruje z rodziną w gminie Radziechowy-Wieprz.
Ziarno pszenicy czy obornik jak materiał niebezpieczny?
Na szczęście rozwiązanie na tego rodzaju trudności dla rolników ma ich pomysłodawca, czyli Powiatowy Zarząd Dróg w Żywcu. Ten bowiem może zwolnić gospodarzy z przestrzegania takich ograniczeń tonażowych. Jednak najpierw rolnik musi zmarnować w tej sprawie trochę czasu i wykazać się zdolnościami operacyjnymi – złożyć wniosek o wyłączenie, czyli o zwolnienie z przestrzegania zakazu. A to nie będzie proste, gdyż tego rodzaju dokument musi zawierać nie tylko dane pojazdu, ale także informacje co, kiedy i jakimi drogami będzie transportował rolnik. To zaś wygląda podobnie jak w przypadku procedur i wymogów dla transportów materiałów niebezpiecznych, ponieważ rolnik musi np. wiedzieć, że za miesiąc o konkretnej godzinie, konkretną trasą będzie wiózł ziarno, nawóz albo obornik.
Na dodatek rolnik musi oświadczyć, że „przewożony ładunek jest niepodzielny lub z innego powodu nie istnieje możliwość jego przewozu pojazdem o masie rzeczywistej mniejszej niż wskazana znakami B-18 i B-5”. A przecież ziarno, nawóz i obornik można bez problemu podzielić. Co więcej, „pozwolenie będzie ważne jedynie z dokumentem potwierdzającym dostawę dla wskazanego podmiotu i pod podany adres”. Rolnik musi więc sam sobie wystawić taki dokument.
Jeśli jednak mimo to uda się rolnikowi zdobyć taki dokument, czyli wyłączenie z przestrzegania dopuszczalnego tonażu na drogach powiatowych, będzie on uprawniał do jazdy, ale tylko tam gdzie na znakach czy przy znakach umieszczono informację „nie dotyczy pojazdów z zezwoleniem Powiatowego Zarządu Dróg w Żywcu”. W tym miejscu rolnik wpada w czarną dziurę… absurdu, bowiem okazuje się, że to wszystko jednak na nic, gdyż na znakach B-5 oraz B-18 nie ma tego rodzaju tabliczek.
– Zezwolenie wydane przez Powiatowy Zarząd Dróg uprawnia rolnika do niestosowania się do znaku B-5 lub B-18 jedynie w przypadku umieszczenia pod znakiem tabliczki o następującej treści: „Nie dotyczy pojazdów z zezwoleniem Powiatowego Zarządu Dróg w Żywcu”. Jednak takich tabliczek nigdzie nie ma, a więc rolnicy nie mają prawa korzystać z tego dobrodziejstwa. Więc nawet jak rolnik już dostanie zezwolenie, to i tak nie pojedzie – relacjonuje Agata Noga-Kubica.
Mandat i punkty karne dla rolników
Dlatego jeżeli zatrzyma go policja, nie tylko dostanie on mandat w wysokości 500 zł, ale także dwa punkty karne. Ostatecznie więc transport rolniczy jest na terenie powiatu żywieckiego niemal sparaliżowany, bo rolnicy jeśli zostaną złapani przez policję będą musieli płacić mandaty.
– Na terenie powiatu żywieckiego, zgodnie z ewidencją, znajduje się 13 znaków B-5 i 203 znaki B-18. Zezwolenia na przejazd samochodu o masie rzeczywistej większej niż dopuszczona znakiem B-5 lub B-18 na drogach powiatowych wydaje Powiatowy Zarząd Dróg w Żywcu – informuje Dariusz Szatanik ze Starostwa Powiatowego w Żywcu.
Jak w takich warunkach przejechać bez mandatu na pole kombajnem, który waży dziś średnio około 10 ton – i to bez hederu? Być może rozwiązaniem jest przewożenie niewielkich ładunków lub korzystanie ze starych, lżejszych maszyn: vistuli, bizona lub claasa europa. To jednak spowoduje, że od rana do wieczora, a nawet w nocy drogami powiatu będą jeździły rolnicze transporty. Co więcej, spowoduje to znaczący wzrost kosztów produkcji gospodarzy i – co również nie jest bez znaczenia na wsi – spowoduje to wzrost zanieczyszczenia środowiska. Tak częste użytkowanie dróg doprowadzi też do ich większego zużycia, by nie rzec, że do ich rozjeżdżenia.
Roman Włodarz ze Śląskiej Izby Rolniczej: można to łatwo rozwiązać
Wydaje się, że równie ważne w tym wypadku, są i duch, i litera powiatowego prawa w Żywcu.
– Proszę o pomoc w tej sprawie. Uważam, że każdy obywatel, tym bardziej rolnik, ma prawo do wdrażania techniki w swoich pracach gospodarczych i nie można zmusić go do uwsteczniania się lub karać mandatami – zaznacza Agata Noga-Kubica. – Co ciekawe, dotyczy to także samochodów, a więc również innego rodzaju transportu i ładunków.
– Takich przypadków trochę rzeczywiście jest. To jest złośliwość albo brak wiedzy – przyznaje Roman Włodarz, prezes Śląskiej Izby Rolniczej. – Jednak tego rodzaju problemy można prosto rozwiązać. Wystarczy, że zarządca czy administrator drogi wyda zezwolenie na poruszanie się po niej z większym obciążeniem. Można także zastosować różnego rodzaju ogólne zezwolenia i umieścić tabliczki zezwalające na ruch, np. za wyjątkiem dojazdu do posesji, za wyjątkiem ruchu rolnego czy za wyjątkiem ruchu na pola. Pomagaliśmy rolnikom już w tego rodzaju przypadkach.
W Żywcu podchodzą do problemu bardzo formalnie. Dariusz Szatanik ze starostwa informuje:
„Przepisy dotyczące ustawiania znaków typu B-5 i B-18 reguluje Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 3 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach (tekst jednolity Dz. U. z 2019 r., poz. 2311 z późn. zm.) – pkt 3.2.6., 3.2.19. Załącznika nr 1 do tego rozporządzenia. Przede wszystkim jako zakazy uciążliwe powinny wynikać z rzeczywistej konieczności ich wprowadzenia. Decyzję o wprowadzeniu takich ograniczeń podejmuje zarządca danej drogi (ustawa o drogach publicznych), zatwierdzając przy tym stosowną organizację ruchu. W projekcie organizacji ruchu zarządca drogi określa organizację ruchu (znaki drogowe), jaka będzie obowiązywać na zarządzanej przez niego drodze (wyłączenia lub ich brak), biorąc pod uwagę przede wszystkim nośność danej drogi i stopień jej degradacji. Zgodę na wjazd pod taki znak wydaje zarządca drogi, u którego należy wnioskować o to, składając stosowny wniosek. Poza mandatem, ciężko przewidzieć konsekwencje złamania takiego zakazu, jeżeli np. dojdzie do katastrofy w ruchu lądowym”.
Czy dla urzędników droga plus rolnik równa się zniszczenie?
Urzędnicy zapomnieli, że rolnicy funkcjonują w ekstremalnie trudnych warunkach, gdyż ich „fabryka” działa dzień i noc, świątek, piątek i w niedzielę pod gołym niebem. Wiele razy muszą więc zmieniać swoje plany i dostosowywać się do sytuacji pogodowej. To ona bardzo często decyduje o tym, co, gdzie i kiedy robi rolnik. I choć planuje zwózkę plonu dopiero „na jutro”, to nadciągający deszcz może spowodować, że będzie woził zboże czy też siano dzień wcześniej, w obawie przed ich zalaniem przez deszcz. Jeśli tego nie zrobi… w markecie i garnku może zabraknąć jedzenia.
Niestety, może być jeszcze gorzej, gdyż Powiatowy Zarząd Dróg w Żywcu poinformował rolników, że w przypadku pogorszenia się stanu technicznego drogi lub obiektu inżynierskiego na trasie przejazdu mogą zostać umieszczone dodatkowe znaki zakazu, których zezwolenie nie obejmuje.
Artur Kowalczyk
fot. A. Kowalczyk
Artur Kowalczyk
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Legnicy
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Legnicy
Najważniejsze tematy