Burmistrz od 6 lat blokuje rozbudowę gospodarstwa. Rolnicy przez to stracili 0,5 MLN ZŁ dotacji
Od 2014 roku Paweł Kaszkowiak wraz ze swoim bratem Jarosławem próbują uzyskać decyzję o warunkach zabudowy niezbędną do tego, aby postawić nowy obiekt inwentarski na 150 loch. Władze gminy Strzelno wyroki zapadające w sprawie budowy konsekwentnie ignorują.
Bracia chcieli rozbudować rodzinne gospodarstwo
Decyzja o budowie chlewni dla macior zapadła w 2014 roku. Bracia Kaszkowiakowie, po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Przyrodniczym w Poznaniu, przejęli w 2008 roku gospodarstwo od rodziców. Zaczynali od 15 loch. W kolejnych latach powiększyli stado do 50 sztuk. Aby się rozwijać, potrzebowali nowego, większego budynku. Pozwolenia na budowę wydawane są przez starostwa powiatowe. Procedura wymaga przedłożenia decyzji środowiskowej oraz o warunkach zabudowy. Dwie ostatnie są wydawane przez urzędy gmin.
Pierwsze decyzje pozytywne, wszystko układało się po myśli rodzeństwa
Hodowcom udało się uzyskać w 2014 roku decyzję środowiskową. Pozytywną opinię wydała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Bydgoszczy. Przeszkód nie widział Powiatowy Inspektorat Sanitarny. Powstał raport oddziaływania na środowisko.
Niezależny ekspert ustalił, że budynek inwentarski będzie bezpieczny dla środowiska oraz nie będzie uciążliwy dla sąsiadów. Raport oddziaływania na środowisko można porównać z badaniem technicznym pojazdu. Stacja sprawdza i następnie dopuszcza auto do ruchu. Pobiera za to opłatę, co nie oznacza, że dla zarobku diagnosta przystawia pieczątkę i pozwala jeździć niesprawnym pojazdom.
Władze gminy nie protestowały przeciwko budowie chlewni
W 2014 roku, po wydaniu decyzji środowiskowej przez burmistrza Strzelna, nie było żadnych protestów. Do Samorządowego Kolegium Odwoławczego nie trafiły żadne odwołania. Nikt nie kwestionował budowy. Stronami postępowania byli zaś najbliżsi sąsiedzi. Po 14 dniach decyzja stała się prawomocna. Pozostało tylko wydanie decyzji o warunkach zabudowy.
Nieoczekiwany obrót spraw – protest po terminie ustawowym
I wtedy doszło do nieoczekiwanego zwrotu akcji. Pod koniec 2014 roku, półtora miesiąca od wydania prawomocnej decyzji środowiskowej, Urząd Miejski w Strzelnie zawiadomił, że wpłynął „zdecydowany sprzeciw przeciwko budowie chlewni” mieszkańców wsi Łąkie, Ziemowity, a nawet miasta Strzelno. Na liście sprzeciwiających się widnieje ponad sto nazwisk.
Urząd przestrzegający prawa w takiej sytuacji protest powinien pozostawić bez rozpatrzenia, ponieważ minęły terminy przewidziane Kodeksem postępowania administracyjnego.
Wola samorządu ponad prawem?
Burmistrz, mimo wcześniejszej pozytywnej opinii, zmienił zdanie o chlewni. Zaczął szukać pretekstu, aby nie wydać decyzji o warunkach zabudowy chlewni, koniecznej do uzyskania pozwolenia na budowę.
Protestujący, niezgodnie z przepisami, zostali uznani za strony postępowania. Zaczęły też być stosowane mało wyrafinowane sztuczki proceduralne. Między innymi burmistrz wystąpił do RDOŚ o dokonanie uzgodnień dla inwestycji, jednak ta uznała, że jest to bezzasadne. Stwierdził też, że rolnicy posiadają zbyt mało gruntów dla chlewni na 150 macior, mimo iż wcześniej wydał już decyzję środowiskową, która dowodziła, że liczba hektarów się zgadza.
Burmistrz odmówił wydania decyzji o warunkach zabudowy
W kolejnych latach w SKO urząd przegrał wszystkie sprawy. Kolegium stwierdzało opieszałość postępowania i nakazywało wydanie decyzji. Jak to bywa w przypadku budowy nowej chlewni, jednym z argumentów na brak warunków zabudowy miało być sporządzenie miejscowego planu zagospodarowania. Po tym jak wpływają wnioski o warunki zabudowy, nagle rozpoczyna się procedura opracowania bądź zmiany planu. Wtedy zaś burmistrz ma pretekst, aby zawiesić procedurę wydawania decyzji związanych z budynkiem inwentarskim na 9 miesięcy. W tym czasie plan się zmienia. Teren, gdzie miała stanąć chlewna, przestaje być rolniczy albo ogranicza się maksymalną liczbę zwierząt. To daje pretekst do uchylenia procedury wydawania decyzji.
Chlewnia na przedmieściach miasta – tak uważa samorząd Strzelna
Urząd Miejski w Strzelnie oraz rada miejska chciały skorzystać z tego rozwiązania. Po tym, jak zaczęto blokować budowę chlewni, padały argumenty o tym, że teren, na którym ma ona powstać, to przedmieścia Strzelna. Podczas uchwalania planu nie wzięto jednak tego pod uwagę. Obszar zyskał status zabudowy zagrodowej z dopuszczalną produkcją zwierzęcą wynoszącą do 70 DJP. Uchwałę zmieniającą status działki, na której miała być budowana chlewnia, jak i działek sąsiednich (łącznie około 100 ha), rolnicy zaskarżyli do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy. Sąd wytknął wiele błędów podczas tworzenia planu zagospodarowania. Uchwała została podjęta „z istotnym naruszeniem zasad sporządzania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, (…) wobec czego skarga podlegała uwzględnieniu”.
Uchylony plan
Sąd uchylił plan, ale tylko dla działki, na której miała powstać chlewnia. Wyrok zapadł pod koniec 2018 roku. Do sądu administracyjnego trafiła także skarga na opieszałość urzędu.
Proces składania skarg rozpoczął się w 2016 roku. W lipcu 2017 roku WSA w Bydgoszczy stwierdził, że „burmistrz Strzelna dopuścił się przewlekłego prowadzenia postępowania w przedmiocie wniosku (…) z 27 marca 2014 r. o ustalenie warunków zabudowy, przewlekłe prowadzenie postępowania miało miejsce z rażącym naruszeniem prawa, wymierza burmistrzowi Strzelna grzywnę w kwocie 1000 złotych.”
Burmistrz odwołał się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, gdzie przegrał. NSA uznał, że o rażącym naruszeniu prawa można mówić, „gdy zwłoka w załatwieniu sprawy jest efektem działań czy zaniechań organów, które można zinterpretować jako unikanie podejmowania rozstrzygnięcia bądź lekceważenia praw stron domagających się czynności organu”. W ocenie NSA taka sytuacja zdarzyła się w przypadku chlewni braci Kaszkowiaków.
Chlewnia powinna działać od lat
Wyrok zapadł w lipcu 2018 roku. Okazało się, że autorytet sądu na nic się nie zdał. Chlewnia powinna działać od wielu lat. Hodowcy ponieśli ogromne straty. Z samego tylko PROW przepadło im 0,5 mln zł dotacji na produkcję prosiąt. Sąd zaś uznał winę burmistrza Strzelna i wymierzył karę w wysokości tysiąca złotych. Policja wypisuje wyższe mandaty za drobniejsze wykroczenia. Wyrok NSA nie zmienił stanowiska urzędu miasta. W 2018 roku zmienił się burmistrz. Obecny kontynuuje w sprawie chlewni politykę swojego poprzednika. Kaszkowiakowie złożyli wniosek o wznowienie procedury wydania decyzji środowiskowej z 2014 roku. Do dziś nie dostali odpowiedzi. Najwyżej urząd raz jeszcze zapłaci tysiąc złotych kary, którą orzeknie sąd administracyjny. Rozpoczęły się także przymiarki do kolejnej zmiany statusu działek, na których miała powstać chlewnia.
Działania urzędu w Strzelnie można porównać do usunięcia geografii z miejscowych szkół dlatego, że pojawiły się komitety uważające, że ziemia jest płaska. Naukowe dowody nikogo nie interesują.
Tomasz Ślęzak
Fot. T. Ślęzak
Najważniejsze tematy