<h3>Niemcy stawiają ogrodzenie pod napięciem</h3>
Niemcy, ogrodzenie i to w dodatku pod napięciem nie kojarzy się zbyt optymistycznie, ale właśnie z <strong>takiego rozwiązania nasz sąsiad zza zachodniej granicy che użyć, aby zabezpieczyć się przed afrykańskim pomorem świń.</strong> Ogrodzenie stoi, ale nie działa to tak, jak sobie mocodawcy wymyślili.<br />
<div data-article-box=""></div><h3>Dziki z ASF pukają do bram</h3>
Niemcy chwalą się 120 kilometrami ogrodzenia elektrycznego wzdłuż granicy z Polską. <strong>Powinni zwiększyć napięcie, bo ostatnie znalezione u nas dziki były tylko 12 km od granicy</strong>. Pomoże to również z innego względu. <strong>Okazało się, że po tamtej stronie ujawnili się wandale. Niszczą ogrodzenie, próbują się na nie wspinać, odłączają przewody doprowadzające prąd.</strong> No takiego braku odpowiedzialności po naszych zachodnich sąsiadach się nie spodziewaliśmy… <br /><br />Paweł Kuroczycki i Krzysztof Wróblewski<br />redaktorzy naczelni Tygodnika Poradnika Rolniczego

Tygodnik Poradnik Rolniczy

płot na granicy z Niemcami

Polska

walka z ASF

wiadomości

wiadomości rolnicze

ASF u granic z Niemcami, a płot dziurawy i bez napięcia

<h3>Zwierzyna leśna niszczy uprawy rolników z gminy Wągrowiec</h3>
Józef Wrzosek, rolnik z miejscowości Rudnicze, który wspólnie z synem gospodarzy na około 50 ha w gminie Wągrowiec, ma problem ze zwierzyną leśną. Popadł też w konflikt z kołami łowieckimi.<br /><br /><div data-article-box=""></div>– <strong>Nie wiem, jakie będą zbiory w tym roku, ale szacuję, że słabe. Nie tylko susza daje nam się we znaki, ale także zwierzyna, której jest za dużo</strong> – żali się rolnik.<br />Marian Filut, również rolnik z tej okolicy, opowiada o niemal całkowicie zniszczonym polu kukurydzy o powierzchni 7,5 ha.<br /><br /><div data-article-box=""></div>– <strong>Koło łowieckie wyliczyło straty na 900 zł. Mówili, że więcej nie mogą dać. Dostałem propozycję: albo biorę teraz to, co oferują, albo czekamy na okres po żniwach</strong> – opowiada.<br />
<div data-article-box=""></div><h3>Władze gminy zauważają problem rolników, ale nie są stroną w tym sporze</h3>
– <strong>Straty w uprawach ozimych już występują</strong> – mówi Przemysław Majchrzak, wójt gminy Wągrowiec. – Powstały w wyniku buchtowania przez dziki. Pola są zdeptane. <br /><br /><div data-article-box=""></div>Jak bardzo ucierpiały uprawy Józefa Wrzoska, mogliśmy przekonać się na własne oczy. Z relacji rolników wynika, że taka sytuacja w ostatnich latach jest normą. <br /><br /><div data-article-box=""></div>– Jeszcze kilkanaście lat temu tak nie było. Teraz zwierzyny leśnej jest więcej. <strong>Uważam, że odstrzał nie jest taki, jaki powinien być. Myśliwi sami strzelają, ale mało, bo organizują zagraniczne polowania dla klientów z Niemiec. Tylko że my na tym tracimy</strong> – wyjaśnia Józef Wrzosek.
<div data-article-box=""></div><h3>Rolnicy po zauważeniu szkód próbowali skontaktować się z łowczymi z kół łowieckich, ale z różnym skutkiem</h3>
– <strong>Niektóre koła nie robiły problemu i wypłacały odszkodowania.</strong> Z innymi nie można było się skontaktować, a jak w końcu się udawało, to straty były niedoszacowane – wyjaśnia Andrzej Torzewski.<br /><br /><div data-article-box=""></div><br /><img src="/media/uploads/zwierzyna_niszczy_nie_tylko_uprawy._rolnik_na_napraw%C4%99_maszyny_rolniczej_wyda%C5%82_40_tys._z%C5%82otych2.jpg" alt="Zwierzyna niszczy nie tylko uprawy. Rolnik na naprawę maszyny rolniczej wydał 40 tys. złotych" caption="false" width="1000" />
<div data-article-box=""></div><h3><strong>Od lewej: Przemysław Majchrzak, wójt gminy Wągrowiec, rolnicy Marian Filut i Józef Wrzosek oraz Andrzej Torzewski, rolnik i delegat do Wielkopolskiej Izby Rolniczej</strong><br /><br /><div data-article-box=""></div><br />Rolnicy w końcu powiedzieli dość!<br /><br /><div data-article-box=""></div></h3>
– Mam dość użerania się z kołami łowieckimi, temat trzeba nagłośnić – tłumaczy Józef Wrzosek.<br />Marian Filut wspomina sytuację z przeszłości, gdy koło domu rolnika rosła kukurydza. Uprawę zbuchtowały dziki. Szkody rolnik zgłosił do odpowiedniego koła łowieckiego. <br />– <strong>Powiedzieli mi, że mam sobie wziąć pieska i na spacer wokół pola z nim się przejść, to dziki uciekną</strong> – mówił wyraźnie zbulwersowany sytuacją. – Mam wziąć psa i pójść w kukurydzę szukać dzików? Paranoja! <br /><br /><div data-article-box=""></div><strong>Według Mariana Filuta u niego powierzchnia zniszczonych upraw wynosi około 1,5 ha, a koło policzyło straty za kilka arów.</strong> Rodzina pana Mariana chciała w pobliżu lasu siać kukurydzę na polu o powierzchni 9 ha, ale z tego pomysłu się wycofała. Powód jest oczywisty – zbyt dużo zwierzyny.
<div data-article-box=""></div><h3>Zresztą straty w plonach to jedno, ale są też straty w sprzęcie rolniczym</h3>
– Jeden z moich kolegów rolników musiał wydać około 40 tys. zł na naprawę kombajnu, który został uszkodzony, bo dziki wyryły sobie legowisko na jego polu i kombajn wpadł w dziurę – wspomina Andrzej Torzewski. – <strong>Myśli pan, że koło łowieckie pokryło straty? Sam musiał zapłacić za naprawę.<br /></strong>
<div data-article-box=""></div><h3>Prawo nie chroni rolników</h3>
Zwierzyna jest własnością Skarbu Państwa, a za szkody wyrządzone przez nią płacić ma koło łowieckie. – <strong>W tym przypadku widzimy, że rozwiązania ustawowe nie są korzystne dla rolnika. Arbitrem jest podmiot, który prowadzi gospodarkę łowiecką, zatem on zawsze będzie – tak uważam – zainteresowany wypłatą jak najniższego odszkodowania, gdyż tych wypłat dokonuje z własnych pieniędzy</strong> – wyjaśnia wójt Wągrowca.<br /><br /><div data-article-box=""></div>Jego zdaniem najlepszym wyjściem z sytuacji byłaby nowelizacja Prawa łowieckiego. Wypłatą odszkodowań zająłby się Skarb Państwa.  – Koło łowieckie za dzierżawę obwodu łowieckiego wpłacałoby kwotę nie mniejszą, niż suma odszkodowań wypłaconych przez państwo – tłumaczy wójt.<br />
<div data-article-box=""></div><h3>Problem narasta</h3>
Władze samorządowe nie mają dokładniej wiedzy na temat skali problemu, ponieważ nie stanowią strony konfliktu, który ogranicza się do rolnika i koła łowieckiego.<br />– <strong>Nie jesteśmy informowani przez koła łowieckie, chyba że dany rolnik nie zgodzi się na zaproponowaną przez koło łowieckie rekompensatę. Wtedy wiemy, jaka jest skala problemu u danego rolnika</strong> – mówi Przemysław Majchrzak. <br /><br /><div data-article-box=""></div>Jak dodaje wójt, <strong>liczba odmów przyjęcia zaproponowanych odszkodowań jest znacząca.</strong> Choć częściej niż kiedyś zdarza się, że rolnikom szkoda czasu i decydują się na przyjęcie pierwotnie zaproponowanego przez koło łowieckie odszkodowania.<br />
<div data-article-box=""></div><h3>Koło łowieckie „Jeleń” z Wągrowca, które poluje w pobliżu pól Józefa Wrzoska, nie ma sobie nic do zarzucenia</h3>
– Plany wykonujemy, odszkodowania wypłacamy – mówi Andrzej Bydłowski, prezes „Jelenia”.  Zarzuty dotyczące działalności koła prezes nazywa wprost absurdem. Andrzej Bydłowski zauważa, że problemem jest nadal występująca zwierzyna łowna, która pomimo prowadzonego odstrzału żeruje w tych okolicach. <br />– <strong>My nie możemy strzelać tyle, ile chcemy, lecz tyle, ile mamy zatwierdzone  w planach i te plany – mogę to z całą odpowiedzialnością przekazać – wykonujemy w stu procentach</strong>. Z naszej strony nie ma żadnych uchybień. Jeżeli są szkody, to wypłacamy odszkodowania – tłumaczy prezes koła „Jeleń”. <br />Koło łowieckie, jak przekazał jego prezes, chętnie dogaduje się z rolnikami i wspiera ich w grodzeniu pól – czy to siatką, czy pastuchami, które mają uchronić uprawy przed niszczeniem ich przez zwierzęta. Chętne jednak muszą być obie strony – zaznacza mój rozmówca. <br /><br />Michał Czubak<br />fot. M. Czubak

dziennikarz strony internetowej Tygodnika Poradnika Rolniczego

author

Michał Czubak

dzika zwierzyna

Koło Łowieckie „Jeleń”

odszkodowania za szkody

rolnictwo

rolnik

straty w plonach

szkody łowieckie

szkody wywołane przez dziki

Wielkopolska

woj. wielkopolskie

zwierzyna łowna

Zwierzyna niszczy nie tylko uprawy. Rolnik na naprawę maszyny rolniczej wydał 40 tys. złotych

Newsletter Tygodnika

<div style="text-align: justify;"><strong>Wystąpienie ogniska afrykańskiego pomoru świń w województwie lubuskim lub wielkopolskim może oznaczać z jednej strony zbyt mało zakładów przetwórczych w strefie mogących zagospodarować całą podaż żywca z zakażonego terenu, co oczywiście doprowadzi do gwałtownego spadku cen tuczników.</strong> Z drugiej strony blokada sprzedaży tuczników z gospodarstw na co najmniej 40 dni może stać się dla zakładu mięsnego, który znajdzie się w strefie niebieskiej i nie będzie mógł normalnie pracować, gwoździem do trumny. Nikt nie przetrwa tak długiego przestoju. Ucierpią więc i rolnicy, i przetwórcy.<br /><br /><div data-article-box=""></div><o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">Po objęciu terenu Wielkopolski nie tylko strefą z ograniczeniami (czerwoną) ze względu na <strong>przypadki ASF u dzików</strong>, ale przede wszystkim niebieską <strong>należy spodziewać się daleko idących komplikacji na rynku mięsa wieprzowego</strong>. Wystąpią trudności w przemieszczaniu zwierząt, zarówno do uboju, jak i do dalszej produkcji – nie tylko lokalnie, lecz w całym kraju. Ograniczenia będą również dotyczyć eksportu wieprzowiny.<o:p></o:p></div>
<h3 style="text-align: justify;">Restrykcje mniej odczuwalne<o:p></o:p></h3>
<div style="text-align: justify;">Po pojawieniu się w listopadzie wirusa na zachodzie kraju powiatowi lekarze weterynarii zakazywali przemieszczeń zwierząt, co spowodowało <strong>ograniczenia w handlu warchlakami i prosiętami z krajowych hodowli</strong>. Odczuli to boleśnie rolnicy z tamtych regionów, choć sytuacja powoli wraca do normy. Zdaniem tych, którzy kupują prosięta do tuczu, <strong>mniejszym zagrożeniem są duże gospodarstwa spełniające wszelkie wymogi bioasekuracji i przechodzące odpowiednie badania, nawet jeśli zlokalizowane są w strefach, niż mniejsze chlewnie bez zachowanych zasad bioasekuracji w rejonach wolnych od ASF.</strong> Odbiorcy prosiąt mają zaufanie do stałych dostawców, z którymi współpracują od lat. Zagrożeniem natomiast pozostają małe chlewnie przyzagrodowe, które wciąż funkcjonują, zwłaszcza na wschodzie kraju, i z którymi Inspekcja Weterynaryjna nie może sobie poradzić.<br /><br /><div data-article-box=""></div><o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">Jak zapewniają rolnicy, obecnie po spełnieniu wymogów <strong>można już bezproblemowo wysłać zwierzęta ze strefy ASF w Lubuskiem do innych regionów.</strong> O umożliwienie pod nadzorem Inspekcji Weterynaryjnej przemieszczania pomiędzy strefami zarówno świń, jak i materiału biologicznego pochodzącego ze stad przebadanych w kierunku ASF wnioskowały organizacje rolnicze. Ich zdaniem, przewożenie zwierząt do strefy białej wydaje się bezpiecznym rozwiązaniem. Na razie jednak wirus występuje tylko u dzików, jeśli jednak pojawią się ogniska w stadach, problemy z przemieszczaniem i sprzedażą świń powrócą. A wiosenne prace polowe już niebawem…<br /><br /><div data-article-box=""></div><o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">Mimo wszystko niektórzy obawiają się zawleczenia choroby na ich teren. Jak przekonują specjaliści,<strong> świnie pochodzące ze strefy z ograniczeniami są przed wysyłką badane w kierunku ASF i nie stanowią zagrożenia.</strong> Dużo większe niebezpieczeństwo stwarzają podróżni, kierowcy, grzybiarze, osoby przemieszczające się ze strefy czerwonej do białej, zwłaszcza jeśli pozostawią resztki jedzenia w miejscu dostępnym dla dzików.<o:p></o:p></div>
<h3 style="text-align: justify;">Jak zlikwidować zagrożenie<o:p></o:p></h3>
<div style="text-align: justify;">Zdaniem służb walczących z ASF na zachodzie kraju, <strong>skuteczność zwalczania choroby jest ograniczana ciągle zbyt małą wiedzą na temat afrykańskiego pomoru świń i sposobów ochrony stad.</strong> Część rolników nie wypełnia też należycie wymogów bioasekuracji obowiązujących w produkcji trzody chlewnej. Według Lubuskiej Izby Rolniczej, Lubuskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego oraz Lubuskiego Forum Rolniczego, aby walka z ASF była skuteczna, musi opierać się równolegle na czterech podstawowych elementach, czyli:<o:p></o:p></div>
<ul>
<li style="text-align: justify;">zabezpieczeniu biologicznym stad trzody chlewnej (bioasekuracja),<o:p></o:p></li>
<li style="text-align: justify;">redukcji populacji dzików do możliwie najniższego poziomu,<o:p></o:p></li>
<li style="text-align: justify;">zbieraniu i utylizacji padłych dzików,<o:p></o:p></li>
<li style="text-align: justify;">świadomości społecznej.<o:p></o:p></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;"><strong>Należy pamiętać, że na obszarze całego kraju obowiązuje zakaz karmienia świń zielonką lub ziarnem pochodzącymi z obszaru objętego ograniczeniami (czerwony) lub obszaru zagrożenia (niebieski), chyba że zielonkę lub ziarno poddano obróbce w celu unieszkodliwienia wirusa ASF lub składowano w miejscu niedostępnym dla dzików co najmniej przez 30 dni przed ich podaniem świniom.</strong> Obowiązuje także zakaz wykorzystywania w pomieszczeniach, w których utrzymywane są świnie, słomy pozyskanej z obszaru objętego ograniczeniami lub obszaru zagrożenia, chyba że składowano ją w miejscu niedostępnym dla dzików co najmniej przez 90 dni przed jej wykorzystaniem. To ważne informacje dla gospodarstw, które znalazły się w strefie ASF, pomimo że w okolicy nie ma ognisk, ale stwierdzane są przypadki u dzików.<br /><br /><div data-article-box=""></div><img src="/media/uploads/asf_4.jpg" alt="Kiedy wirus ASF pojawił się w 2014 roku na wschodzie kraju, nie zdecydowano się na postawienie płotu ograniczającego migrację dzików. Dziś na zachodniej granicy Niemcy stawiają ogrodzenie i tego samego chcą od Polski" width="941" height="627" /><br /><o:p></o:p></div>
<ul>
<li style="text-align: justify;"><strong>Kiedy wirus ASF pojawił się w 2014 roku na wschodzie kraju, nie zdecydowano się na postawienie płotu ograniczającego migrację dzików. Dziś na zachodniej granicy Niemcy stawiają ogrodzenie i tego samego chcą od Polski</strong></li>
</ul>
<h3 style="text-align: justify;">Czas rozszerzyć regulacje<o:p></o:p></h3>
<div style="text-align: justify;"><strong>Obecne przepisy nakładają na właścicieli gruntów obowiązek usuwania padłych dzików na własny koszt, co oczywiście nie zachęca do zgłaszania faktu znalezienia padliny lub nawet skłania niektórych do przerzucania jej na inne pola czy drogi.</strong> Nic dziwnego, że właściciele gruntów chcą uniknąć poniesienia kosztów utylizacji padłych dzików, które są własnością Skarbu Państwa. Ten fakt nie pomaga w walce z afrykańskim pomorem świń i zamiast zapobiegać jego rozprzestrzenianiu się, może wręcz przyczyniać się do roznoszenia wirusa. Dlatego <strong>Lubuska Izba Rolnicza</strong> zwróciła się z wnioskiem o zmianę obowiązujących przepisów dotyczących usuwania zwłok i utylizacji padłych dzikich zwierząt wynikających z ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych wśród ludzi, ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach, stanowiska Ministerstwa Środowiska z 17 kwietnia 2019 roku wskazującego, iż do usuwania zwłok padłych zwierząt dzikich ma zastosowanie ustawa o odpadach i określony przez ministra środowiska katalog odpadów, w którym wymienione są zwierzęta padłe i ubite z konieczności.<br /><br /><div data-article-box=""></div><o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">Zakażone padłe dziki znaleziono zaledwie kilkanaście kilometrów od granicy z Niemcami, co pokazuje, że wirus stopniowo przesuwa się na zachód. Czasami w jednym miejscu znajduje się więcej niż jedno zwierzę, więc liczba zakażonych sztuk jest dużo większa niż stwierdzanych przypadków. Dlatego <strong>trudno jest dokładnie określić, ile wirusa jest w środowisku. Tym bardziej że szczegółowe informacje dotyczące poszczególnych przypadków są publikowane przez Główny Inspektorat Weterynarii z opóźnieniem.</strong> Wirus zbliżył się też do powiatu opoczyńskiego, na granicy którego znaleziono dzika zakażonego ASF. Strefa czerwona będzie więc niedługo blisko Piotrkowa Trybunalskiego, które jest uznawane za zagłębie produkcji trzody chlewnej w województwie łódzkim.<br /><br /><div data-article-box=""></div><o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">Nie ma szans, żeby afrykański pomór świń został zwalczony w populacji dzików, dlatego przepisy dotyczące ASF zaostrzają też Niemcy, <strong>umożliwiając władzom landów wznoszenie ogrodzeń i innych barier dla dzikich zwierząt w przypadku wybuchu epidemii, co ma skutecznie ograniczyć migrację dzików.</strong> Ogrodzenia będą powstawały wokół całego zagrożonego obszaru i strefy buforowej, jeśli u jakiejś sztuki zostanie potwierdzony ASF. Strefa buforowa to teren wokół obszaru zagrożonego (z przypadkami choroby), w którym nie wykryto ASF, ale w którym nadal obowiązują środki ochronne lub można je wprowadzić.<o:p></o:p></div>
<h3 style="text-align: justify;">W przypadku wybuchu epidemii<o:p></o:p></h3>
<div style="text-align: justify;">Niemcy i Polska wciąż pracują nad <strong>wspólnymi działaniami zapobiegającymi rozprzestrzenianiu się afrykańskiego pomoru świń – nie tylko nad ogrodzeniem na granicy, ale także polowaniami na dziki.</strong> Jak się okazuje, poglądy na ten temat są rozbieżne, choć wszystkim zależy na powstrzymaniu epidemii. Polscy rolnicy i organizacje branżowe, popierani w tym stanowisku przez ministra Jana Krzysztofa Ardanowskiego, uważają, że drastyczna redukcja populacji dzików w zagrożonych regionach to najskuteczniejszy środek kontroli choroby, dlatego konieczne są zintensyfikowane odstrzały sanitarne w tych częściach kraju.<br /><br /><div data-article-box=""></div><o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">Z kolei niemiecka minister rolnictwa <strong>Julia Klöckner stwierdziła, że intensywne polowania na dziki po stronie polskiej mogą przyczynić się do rozprzestrzeniania się wirusa.</strong> Strona niemiecka, w obawie przed wybuchem epidemii na jej terenie, zasugerowała utworzenie tzw. białej strefy na polskiej granicy, która będzie wykluczona z polowań i jednocześnie zabezpieczona stałym ogrodzeniem. Niemcy uważają, że płot powinien powstać nie tylko po niemieckiej, ale także po polskiej stronie. Jednocześnie zapewniają, że chcą pomóc w utworzeniu strefy ochronnej po naszej stronie granicy.<br /><br /><div data-article-box=""></div><o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">To oczywiście obciążenie finansowe dla Polski, <strong>ale z drugiej strony nam również powinno zależeć na powstrzymaniu rozprzestrzeniania się choroby i przeciwdziałaniu zawleczenia jej do Niemiec.</strong> Pojawienie się ASF u naszych zachodnich sąsiadów będzie miało bowiem olbrzymie konsekwencje gospodarcze dla całej Unii Europejskiej, w tym dla naszych producentów trzody chlewnej.<br /><br /><div data-article-box=""></div><o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">Niemcy utraciłyby wówczas status państwa wolnego od afrykańskiego pomoru świń, co mogłoby wstrzymać eksport wieprzowiny do Azji. Chyba że Chińczycy, z uwagi na olbrzymi deficyt wieprzowiny, uznaliby regionalizację występowania choroby w Niemczech i kupowali mięso z białej strefy, co pozwoliłoby ograniczyć drastyczne spadki cen w UE. Chiny będą w najbliższych latach potrzebowały dużych ilości mięsa ze względu na wybicie swoich stad z powodu ASF, ale jak postąpią, tego, póki co, nie wiadomo. <strong>Wiadomo natomiast, że tam, gdzie pojawiają się ogniska i tworzone są strefy, ceny żywca zawsze są niższe niż w pozostałych regionach. Wydaje się więc, że producenci świń ponoszą największe koszty. Trzeba w nie wliczyć także te na spełnienie wymogów bioasekuracji, które nie są małe.</strong><o:p></o:p></div>
<h3 style="text-align: justify;">Szukanie wspólnego rozwiązania<o:p></o:p></h3>
<div style="text-align: justify;">Podczas polsko-niemieckich spotkań, jak i w czasie międzynarodowej konferencji, która odbyła się na targach Grüne Woche w Berlinie, <strong>podkreślano, jak ważna jest współpraca w ramach dalszych badań nad wirusem ASF.</strong> Na całym świecie różne instytuty i firmy pracują nad szczepionką kontrolującą afrykański pomór świń, w tym w USA i w Wielkiej Brytanii. Wciąż jednak nie udało się uzyskać długotrwałej odpowiedzi immunologicznej układu odpornościowego zwierząt, gdyż <strong>ASF jest złożonym wirusem kodującym około 150 białek.</strong> Do tej pory zidentyfikowano 23 genotypy, w tym wysoce zjadliwy i będący głównym przedmiotem badań w laboratoriach szczep <strong>Georgia 2007.</strong><br /><br /><div data-article-box=""></div><o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">Polska dysponuje wyjątkowo dużym materiałem do analizy rozwoju epidemii, który być może należałoby w końcu wykorzystać. <strong>Naukowcy z wiodących ośrodków badawczych w różnych krajach powinni zintensyfikować współpracę, która ułatwi znalezienie nowych rozwiązań dotyczących zwalczania afrykańskiego pomoru świń.</strong> To ważne, aby po wielu latach walki z chorobą odpowiedzieć w końcu na wiele stawianych pytań. W tym na to, dlaczego pojawianie się ognisk w stadach trzody chlewnej wykazuje sezonowość i występują one głównie od maja/czerwca do wczesnej jesieni.<br /><br /><div data-article-box=""></div><img src="/media/uploads/asf1.jpg" alt="Odstrzał dzików to ograniczenie wirusa w środowisku, ale też obawa przed płoszeniem zakażonych sztuk na nowe tereny" width="925" height="544" /><br /><o:p></o:p></div>
<ul>
<li style="text-align: justify;"><strong>Odstrzał dzików to ograniczenie wirusa w środowisku, ale też obawa przed płoszeniem zakażonych sztuk na nowe tereny</strong></li>
</ul>
<div style="text-align: justify;"><strong>Dominika Stancelewska</strong><br />Zdjęcie główne: Paweł Mikos<o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;"><o:p> </o:p></div>

<div style="text-align: justify;"><strong>Wystąpienie ogniska afrykańskiego pomoru świń w województwie lubuskim lub wielkopolskim może oznaczać z jednej strony zbyt mało zakładów przetwórczych w strefie mogących zagospodarować całą podaż żywca z zakażonego terenu, co oczywiście doprowadzi do gwałtownego spadku cen tuczników.</strong> Z drugiej strony blokada sprzedaży tuczników z gospodarstw na co najmniej 40 dni może stać się dla zakładu mięsnego, który znajdzie się w strefie niebieskiej i nie będzie mógł normalnie pracować, gwoździem do trumny. Nikt nie przetrwa tak długiego przestoju. Ucierpią więc i rolnicy, i przetwórcy.<br /><br /><o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">Po objęciu terenu Wielkopolski nie tylko strefą z ograniczeniami (czerwoną) ze względu na <strong>przypadki ASF u dzików</strong>, ale przede wszystkim niebieską <strong>należy spodziewać się daleko idących komplikacji na rynku mięsa wieprzowego</strong>. Wystąpią trudności w przemieszczaniu zwierząt, zarówno do uboju, jak i do dalszej produkcji – nie tylko lokalnie, lecz w całym kraju. Ograniczenia będą również dotyczyć eksportu wieprzowiny.<o:p></o:p></div>
<h3 style="text-align: justify;">Restrykcje mniej odczuwalne<o:p></o:p></h3>
<div style="text-align: justify;">Po pojawieniu się w listopadzie wirusa na zachodzie kraju powiatowi lekarze weterynarii zakazywali przemieszczeń zwierząt, co spowodowało <strong>ograniczenia w handlu warchlakami i prosiętami z krajowych hodowli</strong>. Odczuli to boleśnie rolnicy z tamtych regionów, choć sytuacja powoli wraca do normy. Zdaniem tych, którzy kupują prosięta do tuczu, <strong>mniejszym zagrożeniem są duże gospodarstwa spełniające wszelkie wymogi bioasekuracji i przechodzące odpowiednie badania, nawet jeśli zlokalizowane są w strefach, niż mniejsze chlewnie bez zachowanych zasad bioasekuracji w rejonach wolnych od ASF.</strong> Odbiorcy prosiąt mają zaufanie do stałych dostawców, z którymi współpracują od lat. Zagrożeniem natomiast pozostają małe chlewnie przyzagrodowe, które wciąż funkcjonują, zwłaszcza na wschodzie kraju, i z którymi Inspekcja Weterynaryjna nie może sobie poradzić.<br /><br /><o:p></o:p></div>
<div style="text-align: justify;">Jak zapewniają rolnicy, obecnie po spełnieniu wymogów <strong>można już bezproblemowo wysłać zwierzęta ze strefy ASF w Lubuskiem do innych regionów.</strong> O umożliwienie pod nadzorem Inspekcji Weterynaryjnej przemieszczania pomiędzy strefami zarówno świń, jak i materiału biologicznego pochodzącego ze stad przebadanych w kierunku ASF wnioskowały organizacje rolnicze. Ich zdaniem, przewożenie zwierząt do strefy białej wydaje się bezpiecznym rozwiązaniem. Na razie jednak wirus występuje tylko u dzików, jeśli jednak pojawią się ogniska w stadach, problemy z przemieszczaniem i sprzedażą świń powrócą. A wiosenne prace polowe już niebawem…<br /><br /></div>

Najnowsze artykuły

afrykański pomór swiń

bioasekuracja

dziki z wirusem pomoru

hodowla

Inspekcja Weterynaryjna

Lubuska Izba Rolnicza

ogrodzenia

rynek mięsa

strefa ASF

wieprzowina

zasady bioasekuracji

1/3 Polski to strefa ASF. Czy uda się zatrzymać wirus?

<h3>Granice w ryzach, pod płotem</h3>
<strong>Kiedy w 2014 r. pojawił się w Polsce wirus ASF wybuchła dyskusja na temat budowy ogrodzenia wzdłuż wschodniej granicy, głównie z Białorusią i Ukrainą.</strong> Ostatecznie, gdy ministrem rolnictwa był Krzysztof Jurgiel, pomysł budowy płotu przepadł. Oceniono, że będzie drogi i nieskuteczny. <strong>Dziś płot powraca, tyle że na granicy zachodniej.</strong> Najpierw wznieśli go Niemcy, my też mamy grodzić Nysę Łużycką i Odrę na naszym brzegu.
<div data-article-box=""></div><h3>Lex Ardanowski</h3>
Popieramy ten pomysł (tak jak popieraliśmy płot na wschodniej granicy). Jeszcze raz powtarzamy – j<strong>eśli ASF pojawi się w Niemczech, cała niemiecka wieprzowina zostanie w Europie, a to doprowadzi do załamania jej cen.</strong> Stracą Niemcy, ale i polscy rolnicy. Z tych powodów dobrze, że prezydent Andrzej Duda podpisał tzw. lex Ardanowski, porządkujące zasady odstrzału dzików.<br />
<div data-article-box=""></div><h3>Ekolodzy mają to gdzieś</h3>
<strong>Ekologów nie obchodzi, że gdy padnie bariera na Odrze i Nysie Łużyckiej, to ASF wleje się na Zachód i dokona tam olbrzymiego spustoszenia.</strong> I bynajmniej nie zatrzyma się na Łabie. Jak to uczyniła w 1945 Armia Czerwona!<br /><br /><div data-article-box=""></div>Paweł Kuroczycki i Krzysztof Wróblewski<br />redaktorzy naczelni "Tygodnika Poradnika Rolniczego"<br />fot. Pixabay

ASF u granic z Niemcami, a płot dziurawy i bez napięcia

Nasz zachodni sąsiad walkę z afrykańskim pomorem świń chce sprowadzić między innymi do stawiania płotu na granicy, który jest pod napięciem. Udaje mu się to połowicznie, bo skutecznie w tym przeszkadzają Niemcom wandale.

Niemcy stawiają ogrodzenie pod napięciem

Dziki z ASF pukają do bram