KOWR: rolnicy apelują o nieprzedłużanie dzierżawy zagranicznym podmiotom (WYWIAD)
Rolnicy z powiatu słupskiego apelują o nieprzedłużanie umów dzierżawy z zagranicznymi podmiotami. W rozmowie z Jackiem Malickim, p.o. zastępcą dyrektora generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, pytamy o możliwości wdrożenia w życie prośby rolników.
Karol Pomeranek: Panie dyrektorze, rolnicy z regionu słupskiego apelują o nieprzedłużanie dzierżawy lokalnych gruntów dużym podmiotom zagranicznym. W rozmowach po spotkaniu w słupskiej siedzibie Oddziału Terenowego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, w którym wzięli udział członkowie Słupskiej Powiatowej Izby Rolnej, padło wiele ostrych słów pod adresem KOWR. Zdaniem naszych rozmówców, instytucja ta nie wspiera polskich rolników, do czego została powołana. Podobne opinie padają w tym kontekście w różnych zakątkach Polski. Jak się Pan do tego odniesie?
Jacek Malicki: – Absolutnie nie zgodzę się z opinią, że KOWR nie wspiera rodzimych rolników. Realizujemy szereg zadań, dla których wspólnym mianownikiem jest właśnie działanie na rzecz polskich rolników – wspieramy rolników, to sprawa bezdyskusyjna.
K.P.: No tak, ale jak słyszę, KOWR nie jest zainteresowany nieprzedłużaniem wieloletnich umów dzierżawy podmiotom z kapitałem zagranicznym. Rolnicy domagają się, by takie umowy nie były przedłużane, a „odzyskana” w ten sposób ziemia trafiła w drodze przetargu w ręce rolników indywidualnych, już bez względu na narodowość. Jednym słowem, by nie pozostała w rękach dużych spółek z kapitałem zachodnim.
J.M.: – Na każdym etapie postępujemy w myśl zasady „pacta sunt servanda” (umów należy dotrzymywać). KOWR jest instytucją, która absolutnie przestrzega prawa i wywiązuje się z umów, zarówno tych zawartych z rolnikiem z Podkarpacia, gdzie przedmiotem umowy jest 1 hektar ziemi, jak i z podmiotem z udziałem kapitału zagranicznego dzierżawiącym kilkaset hektarów. Po zakończeniu umów dzierżawy nieruchomości wrócą do Zasobu i zostaną rozdysponowane przez KOWR zgodnie z obowiązującymi przepisami.
K.P.: Ważną kwestią, o której mówiło się też na spotkaniu w Słupsku, jest konieczność wyłączenia 30% gruntów spod dzierżawy, na mocy przepisów sprzed lat. Jak to wyłączenie wygląda w praktyce? Duże spółki zrealizowały ten obowiązek bez zarzutu?
J.M.: – Ratio legis zaprojektowanego przed laty przepisu była chęć zaspokojenia potrzeb lokalnych rolników i udostępnienie im nieruchomości z Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa. Aby realizacja celu była możliwa zaprojektowano w przepisach system dobrowolnych wyłączeń 30%. Dotyczył on dużych podmiotów dzierżawiących ponad 428 ha. Oczywiście, podmioty zobowiązane podeszły do sprawy bez większego entuzjazmu, albowiem nie jest rzeczą łatwą dokonać wyłączenia tak dużych części z gospodarowanych zasobów obszarowych. To mniej więcej tak, jakby komuś nakazać oddanie 1/3 domu czy 1/3 samochodu… Te gospodarstwa funkcjonują przecież jak jeden organizm, z naczyniami połączonymi. Finalnie podmioty zobowiązane do wyłączenia areału podzieliły się na te, które takowego wyłączenia dokonały i na te, które nie wyłączyły dobrowolnie wymaganego areału. Nieruchomości, które wróciły do Zasobu po włączeniach „30-tek” zostały przez KOWR rozdysponowane i trafiły w ręce rolników indywidualnych. Dokonując restrukturyzacji odnosiliśmy się do średniej obszarowej z danego województwa i przygotowaliśmy nieruchomości, które oferowaliśmy na przetargach.
K.P.: Podmioty, które nie wyłączyły „30-tek” wzięły więc Skarb Państwa na przeczekanie?
J.M.: – Być może założyły, że w przyszłości prawo się zmieni i nie będą do tego zobligowane.
K.P.: Ale prawo nie uległo zmianie.
J.M.: – Rzeczywiście przepisy nie zmieniły się, a KOWR związany jest normami powszechnie obowiązującymi.
K.P.: W takim razie umowy z wielkoobszarowymi dzierżawcami nie będą przedłużane? Czy jednak będą?
– Trzeba spojrzeć na sprawę szerzej. W gospodarstwach tych przez lata toczyło się życie, nabywały one (od sprzedawców indywidualnych) kolejne grunty w okolicy i inwestowały na przykład w chlewnie czy biogazownie. W ten sposób potworzyły się swego rodzaju „wyspy” na mapie obszarów przez nie dzierżawionych. Gdyby w chwili obecnej w całości „zabrać” owym spółkom ziemię znajdującą się w zasobach Skarbu Państwa, to wspomniane „wyspy” niechybnie umarłyby śmiercią naturalną. Naprawdę, nie możemy zdecydować się na tak radykalny krok, niekorzystny nie tylko dla wspomnianych spółek, ale przede wszystkim dla lokalnych rynków. Gospodarstwa te przecież kooperują z okolicznymi producentami, usługodawcami, skupują produkty rolne, tworzą miejsca pracy. To jest żywy organizm, od 20-30 lat wkomponowany w lokalny rynek. Tutaj więc wskazana jest głębsza analiza.
K.P.: Co zatem zrobi KOWR, gdy owe umowy wygasną?
J.M.: – Staramy się znaleźć złoty środek, by maksymalnie złagodzić ten proces. By z jednej strony w dniu zakończenia dzierżawy niejako wyłączyć jak największą ilość hektarów, z drugiej zaś by nie „zabijać” tych podmiotów, bardzo ważnych na lokalnym i regionalnym rynku. Każdy z oddziałów KOWR został zobligowany do przedstawienia propozycji na ten temat, uwzględniającej uwarunkowania lokalne.
Pragnę jednocześnie zapewnić, iż podczas spotkań z rolnikami uważnie wsłuchujemy się w ich racje. Musimy znaleźć i – zapewniam Pana – znajdziemy rozwiązanie optymalne dla wszystkich stron.
K.P.: Dziękuje za rozmowę.
__________
rozmawiał: Karol Pomeranek
zdjęcie: arch. KOWR
tabele: KOWR
Karol Pomeranek
<p>dziennikarz w dziale PWR Online</p>
Najważniejsze tematy