r e k l a m a
Partnerzy portalu
Koronawirus w Polsce. Jaki jest scenariusz dla rolnictwa?
04.03.2020autor: Bartłomiej Czekała
Wpływ kronawirusa, który pojawił się w chińskim Wuhan i rozprzestrzenił na wiele innych krajów na świecie, na gospodarkę obserwujemy już od kilku tygodni. Dziś rano potwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa w Polsce u jednego z pacjentów szpitala w Zielonej Górze. Wirus jest już zatem w Polsce. Co to może oznaczać dla rodzimego rolnictwa?
Sektor rolno-spożywczy jest ściśle powiązany z wieloma innymi gałęziami gospodarki. Chociaż ten wirus nie ma bezpośredniego wpływu na produkcję rolną, to będzie miał z pewnością wpływ pośredni. Możliwych jest kilka scenariuszy, które mogą dotknąć rolników.
Jednym z możliwych wariantów rozwoju wydarzeń jest ograniczenie lub blokada eksportu krajowych zbóż. Obecnie najwięcej zbóż (głównie pszenicy) przechodzi przez porty. Brak możliwości wyeksportowania tego towaru może więc mieć wpływ na spadek cen na krajowym rynku.
Zboża to tylko jeden z towarów. Eksportujemy jako kraj sporo półtusz, mięsa i podrobów zwierzęcych. Gdyby z powodu koronawirusa także i te produkty nie mogły by trafiać na obce rynki, to zwiększona ich podaż w Polsce też może skutkować spadkami cen skupu.
W ostatnich tygodniach sporo mieliśmy informacji o nadmiernej ilości zagranicznych owoców i warzyw w marketach w Polsce. AgroUnia organizowała w tej sprawie happeningi i akcje mające pokazać konsumentom, że towar sygnowany często polską flagą w rzeczywistości pochodzi z innych państw. To nie tylko efekt wolnego handlu, którym kierują się markety, lecz także skutek dwóch lat suszy w Polsce. Krajowe owoce i warzywa, chociaż często zdrowsze, nie zostały wyprodukowane z braku wody w odpowiednim kalibrażu i jakości. Konsument w sklepie kieruje się okiem i wybiera duże ładne produkty, a przetwórca chce owoce i warzywa o większych rozmiarach, bo ich sortowanie czy obieranie generuje mniejsze koszty. To dlatego krajowe zapasy warzyw i owoców jeszcze zalegają w magazynach rolników.
Ale koronawirus może zmienić ten stan rzeczy. Gdy towaru jest dużo na rynku, odbiorcy zawsze kręcą nosem i przebierają, przy okazji obniżając ceny. Kiedy towaru brakuje, to liczy się każda partia towaru i pole do negocjacji ceny dla producenta jest większe. Jeżeli import z zagranicy będzie czasowo ograniczony, to pojawi się popyt na krajowy towar, niezależnie od jego jakości.
Za wcześnie by mówić o skutkach koronawirusa dla handlu, bo mamy w kraju dopiero pierwszy przypadek koronawirusa. Ale kluczowe będzie to, jak się zachowują konsumenci. W ostatnich dniach już mogliśmy zaobserwować dokonywanie przez klientów sklepów większych zakupów podstawowych produktów spożywczych takich jak woda, mąka, makaron, ryż, kasza, cukier, olej czy masło oraz hignienicznych i chemicznych, czyli papier toaletowy, proszki do prania, czy mydło. Jeżeli pojawią się kolejne przypadki, to konsumenci mogą ruszyć masowo do sklepów by robić zapasy strategiczne na dłuższy czas. Wtedy ceny sklepowe pójdą w górę, a handlowcy będą naciskać producentów i hurtowników na zwiększenie dostaw.
Ale może być też odwrotnie. Dla własnego bezpieczeństwa konsumenci zostaną w domach i na bazie zgromadzonych już wcześniej produktów będą starali się przeczekać kilka-kilkanaście dni przyglądając się dalszemu rozwojowi wydarzeń. Gdyby tak było, to handel mocno wyhamuje i również krajowi dostawcy, w tym rolnicy odczują skutki braku popytu na uch produkty.
Skutki zahamowania dostaw surowców, podzespołów czy produktów odczuwają fabryki i zakłady produkcyjne. Jeżeli sprowadzane były one z Chin, to od kilku tygodni nie docierają do Polski. Zapasy magazynowe się kurczą lub są już wyczerpane. Nie zawsze jest możliwość szybkiego zorganizowania dostaw z alternatywnych źródeł. Możliwe jest więc, że niektórzy producenci maszyn i urządzeń rolniczych będą mieli problem z terminową realizacją zamówień zebranych od dilerów czy rolników. Kluczowe będzie to, czy w Chinach w marcu zostanie wznowiona produkcja w pełnym wymiarze czy też nie. Według szacunków obecnie w tym kraju pracuje zaledwie 30% fabryk, firm i zakładów przemysłowych.
Problem zahamowania dostaw do przemysłu to nie tylko brak stabilnego zaopatrzenia w maszyny i części zamienne. Zmuszone do postoju zakłady mogą zacząć wysyłać swych pracowników na bezpłatne urlopy i ci ludzie będą okresowo pozbawieni dochodu. Spotkać się to może z drożejącymi artykułami pierwszej potrzeby pod wpływem wzmożonych zakupów, spowodowanych paniczną reakcją konsumentów. Oby ten czarny scenariusz się nie sprawdził.
Zobaczymy więc co przyniosą nam najbliższe dni i tygodnie w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa w kraju.
Bartłomiej Czekała
Fot. pixabay
Ograniczenie lub blokada krajowego eksportu
Jednym z możliwych wariantów rozwoju wydarzeń jest ograniczenie lub blokada eksportu krajowych zbóż. Obecnie najwięcej zbóż (głównie pszenicy) przechodzi przez porty. Brak możliwości wyeksportowania tego towaru może więc mieć wpływ na spadek cen na krajowym rynku.
Zboża to tylko jeden z towarów. Eksportujemy jako kraj sporo półtusz, mięsa i podrobów zwierzęcych. Gdyby z powodu koronawirusa także i te produkty nie mogły by trafiać na obce rynki, to zwiększona ich podaż w Polsce też może skutkować spadkami cen skupu.
Import towarów zagranicznych
W ostatnich tygodniach sporo mieliśmy informacji o nadmiernej ilości zagranicznych owoców i warzyw w marketach w Polsce. AgroUnia organizowała w tej sprawie happeningi i akcje mające pokazać konsumentom, że towar sygnowany często polską flagą w rzeczywistości pochodzi z innych państw. To nie tylko efekt wolnego handlu, którym kierują się markety, lecz także skutek dwóch lat suszy w Polsce. Krajowe owoce i warzywa, chociaż często zdrowsze, nie zostały wyprodukowane z braku wody w odpowiednim kalibrażu i jakości. Konsument w sklepie kieruje się okiem i wybiera duże ładne produkty, a przetwórca chce owoce i warzywa o większych rozmiarach, bo ich sortowanie czy obieranie generuje mniejsze koszty. To dlatego krajowe zapasy warzyw i owoców jeszcze zalegają w magazynach rolników.
Ale koronawirus może zmienić ten stan rzeczy. Gdy towaru jest dużo na rynku, odbiorcy zawsze kręcą nosem i przebierają, przy okazji obniżając ceny. Kiedy towaru brakuje, to liczy się każda partia towaru i pole do negocjacji ceny dla producenta jest większe. Jeżeli import z zagranicy będzie czasowo ograniczony, to pojawi się popyt na krajowy towar, niezależnie od jego jakości.
r e k l a m a
Co zrobią konsumenci?
Za wcześnie by mówić o skutkach koronawirusa dla handlu, bo mamy w kraju dopiero pierwszy przypadek koronawirusa. Ale kluczowe będzie to, jak się zachowują konsumenci. W ostatnich dniach już mogliśmy zaobserwować dokonywanie przez klientów sklepów większych zakupów podstawowych produktów spożywczych takich jak woda, mąka, makaron, ryż, kasza, cukier, olej czy masło oraz hignienicznych i chemicznych, czyli papier toaletowy, proszki do prania, czy mydło. Jeżeli pojawią się kolejne przypadki, to konsumenci mogą ruszyć masowo do sklepów by robić zapasy strategiczne na dłuższy czas. Wtedy ceny sklepowe pójdą w górę, a handlowcy będą naciskać producentów i hurtowników na zwiększenie dostaw.
Ale może być też odwrotnie. Dla własnego bezpieczeństwa konsumenci zostaną w domach i na bazie zgromadzonych już wcześniej produktów będą starali się przeczekać kilka-kilkanaście dni przyglądając się dalszemu rozwojowi wydarzeń. Gdyby tak było, to handel mocno wyhamuje i również krajowi dostawcy, w tym rolnicy odczują skutki braku popytu na uch produkty.
Koronawirus zablokuje krajową produkcję?
Skutki zahamowania dostaw surowców, podzespołów czy produktów odczuwają fabryki i zakłady produkcyjne. Jeżeli sprowadzane były one z Chin, to od kilku tygodni nie docierają do Polski. Zapasy magazynowe się kurczą lub są już wyczerpane. Nie zawsze jest możliwość szybkiego zorganizowania dostaw z alternatywnych źródeł. Możliwe jest więc, że niektórzy producenci maszyn i urządzeń rolniczych będą mieli problem z terminową realizacją zamówień zebranych od dilerów czy rolników. Kluczowe będzie to, czy w Chinach w marcu zostanie wznowiona produkcja w pełnym wymiarze czy też nie. Według szacunków obecnie w tym kraju pracuje zaledwie 30% fabryk, firm i zakładów przemysłowych.
Problem zahamowania dostaw do przemysłu to nie tylko brak stabilnego zaopatrzenia w maszyny i części zamienne. Zmuszone do postoju zakłady mogą zacząć wysyłać swych pracowników na bezpłatne urlopy i ci ludzie będą okresowo pozbawieni dochodu. Spotkać się to może z drożejącymi artykułami pierwszej potrzeby pod wpływem wzmożonych zakupów, spowodowanych paniczną reakcją konsumentów. Oby ten czarny scenariusz się nie sprawdził.
Zobaczymy więc co przyniosą nam najbliższe dni i tygodnie w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa w kraju.
Bartłomiej Czekała
Fot. pixabay
Bartłomiej Czekała
Redaktor naczelny portalu topagrar.pl, szef zespołu PWR Online
Masz pytania?
Zadaj pytanie redakcjir e k l a m a
r e k l a m a
Najważniejsze tematy
r e k l a m a