Z artykułu dowiesz się
- Słonecznik nie tak łatwy w uprawie
- Ważny jest dobór właściwej odmiany
- Choroby i szkodniki słonecznika
- Uczmy się na błędach
Z artykułu dowiesz się
Nawet rzekomo tak łatwy w uprawie słonecznik może przyprawić o ból głowy i dopiero uczymy się jego agrotechniki. Efekty były widoczne na polach, a później na przyczepach. Plony na najsłabszych plantacjach nie przekroczyły 1 t/ha. Nie wszyscy jednak mocno się na słoneczniku sparzyli i zbierali 3–4 t/ha. Co się wydarzyło w tym sezonie ze słonecznikiem?
– Część rolników zgubił zbytni optymizm i niestety, wiara w rozszerzającą się wiosną 2022 roku błędną informację, że uprawa słonecznika jest bezproblemowa i prosta oraz słonecznik jest niewymagający i zdrowy. Problemem okazał się już wybór stanowiska, ponieważ w wielu przypadkach słonecznik zasiano na najsłabszych, lekkich glebach. Wbrew pozorom słonecznik jest dość wymagający, jeśli chcemy uzyskać jego dobre, opłacalne plony na nasiona. W tym roku mieliśmy w niektórych regionach – szczególnie na zachodzie i w centrum, znaczne problemy z wodą, a bez wody na takim stanowisku nawet słonecznik sobie nie poradzi – mówi Rafał Spychała z Saaten Union.
Jednym z większych problemów był dobór właściwej odmiany do regionu uprawy i stanowiska, zwłaszcza pod względem wczesności.
– Ze swojego 8-letniego doświadczenia wiem, że dobrze dobrana odmiana jest kluczowym elementem – to nie może być przypadkowy wybór. I ten rok pokazał to dobitnie – podkreślał Dariusz Klusko, który zasiał w tym roku 130 ha słonecznika w powiecie namysłowskim (woj. opolskie). Zazwyczaj lepiej u nas sprawdzają się odmiany wcześniejsze, które wcześniej dojrzewają, dzięki czemu można je zebrać przed kukurydzą, ale także w sprzyjającym roku przy niższej wilgotności, co oznacza niższe koszty suszenia. Wcześniejszy zbiór umożliwia także zasianie po słoneczniku zbóż ozimych w optymalnym terminie – wylicza rolnik.
Nie wszyscy też dokładnie zdawali sobie sprawę, co oznacza uprawa odmian konwencjonalnych, odpornych na tribenuron metylu (SU, tj. technologia Express Sun), czy odpornych na imazamoks (CL i CLP, tj. Clearfield). Wychodziło to dopiero w momencie odchwaszczania, zwłaszcza zabiegów powschodowych – głównie przeciwko chwastom dwuliściennym w odmianach konwencjonalnych, czy odmian odpornych na tribenuron metylu oraz na imazamoks, które są w ofercie na naszym rynku, ale praktycznie nie ma w Polsce zarejestrowanych herbicydów do ich odchwaszczania. Wyjątkiem jest herbicyd Express SX 50 SG, który dopiero w lipcu 2022 r. uzyskał rozszerzenie rejestracji o stosowanie w słoneczniku.
– W przypadku odmian konwencjonalnych problem z odchwaszczaniem powschodowym częściowo można zniwelować przez dobór odmian o bardzo dobrym wigorze początkowym. Wykształcają one liście o dużej powierzchni, które szybko zacieniają chwasty, utrudniając im wzrost. Dodatkowo, jeśli jest taka możliwość, proponuję zmniejszyć rozstaw międzyrzędzi do 55 cm – radzi Magdalena Klimas z firmy Lidea. W tym sezonie na wielu plantacjach obserwowałam problemy ze wschodami i obsadą roślin. Z jednej strony przyczyną mogło być przygotowanie gleby do siewu i sama uprawa gleby. Słonecznik gorzej wypadł w systemach uproszczonej uprawy, choć korzystnie wyróżniał się system strip-till. Z drugiej strony – zbyt wczesny siew, tzn. przy zbyt niskiej temperaturze gleby, bo słonecznik to roślina ciepłolubna i gleba powinna mieć temperaturę 6–8°C. W sprzyjających warunkach wschody powinny nastąpić po 10–15 dniach – dodaje.
Kolejnym problemem był fakt, że nie wszyscy wzięli pod uwagę, że słonecznik jest porażany przez część tych samych chorób, co rzepak, dla którego słonecznik miał być jarą alternatywą. Chodzi tu głównie o zgniliznę twardzikową czy szarą pleśń. W zależności od przebiegu pogody i presji tych chorób na stanowisku, zalecany jest przynajmniej jeden zabieg fungicydowy, a niekiedy nawet drugi. Wprawdzie w słoneczniku jest zarejestrowanych kilka s.cz. fungicydowych, jak choćby azoksystrobina, difenokonazol, fluopyram, protiokonazol, fludioksonil czy preparaty biologiczne, zawierające Trichoderma asperellum, jednak nie wszyscy wykonali zabieg fungicydowy, traktując ochronę słonecznika nieco po macoszemu i ograniczając ją tylko do odchwaszczania.
– To był wyjątkowy sezon, jeśli chodzi o presję chorób, którym sprzyjał przebieg pogody – wysoka wilgotność powietrza i temperatury na poziomie 20–25°C. Obserwowaliśmy porażenie przez alternariozę, plamistość łodyg, zgniliznę twardzikową, czy szarą pleśń, której presja nasiliła się przed zbiorami. Oznacza to, że kluczowe było wykonanie zabiegu fungicydowego w fazie kwitnienia. Trzeba go potraktować jako standard – podobnie jak zabieg na płatek w rzepaku – podkreśla Dariusz Klusko. Niestety, konieczny jest do niego opryskiwacz szczudłowy. Nie każdy go ma, ale alternatywą jest skorzystanie z usługi.
Zdecydowanie większym problemem jest brak zarejestrowanych insektycydów, poza kilkoma preparatami biologicznych. W tym roku wystąpiła presja szkodników, zwłaszcza mszyc, które w fazie 6–8 liści słonecznika wysysając soki, potrafią nawet uszkodzić zalążek pąka. Miejsca żerowania mszyc stały się potem bramą do wnikania chorób, których presję obserwowaliśmy.
– W tym roku zabrakło nie tylko ochrony fungicydowej i insektycydowej, ale także przemyślanej strategii nawożenia – zbyt wysokie dawki azotu lub brak mikroelementów, spośród których najważniejszym dla słonecznika jest bor. Odpowiada on za wydajność i zawartość oleju. Trzeba go podać w formie dolistnej – najlepiej dwa razy. Pierwszy raz w fazie 8 liści, a drugi po 14 dniach w łącznej dawce 400 g/ha – dzieli się spostrzeżeniami Magdalena Klimas.
Pewnie można by tak wyliczać, ale nie o to chodzi, by wytykać błędy, tylko się na nich uczyć i wyciągać wnioski. Uprawy słonecznika dopiero się uczymy, dla pesymistów przykładem niech będzie rzepak, którego agrotechnikę dopracowywaliśmy przez lata. Część rolników, która się sparzyła w 2022 r., deklaruje, że rezygnuje z jego uprawy. Spora jednak ich część – zwłaszcza zadowolonych z plonów i ceny, za jaką go sprzedali, a po zbiorach można było uzyskać do 2–2,3 tys. zł/t (choć w poprzednim sezonie było to nawet 2,5–3 tys. zł/t), chce ponownie zasiać słonecznik na tym samym areale lub nawet większym.
– Słonecznik w moim gospodarstwie plonował 2,5–3 t/ha, ale w regionie gorzej, tj. nawet 0,5–0,9 t/ha. Z tego względu oraz z powodu przedłużającego się zbioru część rolników, szczególnie tych, którzy po raz pierwszy go zasiali, zrezygnują z niego w 2023 r. Ja jednak, ze względu na płodozmian, w przyszłym roku zasieję go mniej więcej tyle samo, czyli około 50 ha – mówi Jarosław Tymczyszyn z woj. lubuskiego.
mwal
fot. agrarfoto
dr Maria Walerowska
zastępca redaktora naczelnego, szef działu Uprawa
Najważniejsze tematy