Dr hab. Dariusz Wrona, prof. SGGW: Na zawiązanie owoców w tym roku miały wpływ trzy krytyczne momenty. Po pierwsze, spadki temperatury poniżej 0°C, które zbiegły się ze wczesnym wybudzeniem roślin ze spoczynku (chociaż w Wilanowie nie były one tak silne, jak w innych rejonach kraju). Tych fal z przymrozkami było kilka, aż do późnej wiosny. Po drugie, dość sucha wiosna, co miało wpływ na utrudnione początkowe żywienie mineralne roślin sadowniczych. Trzecim czynnikiem była chłodna pogoda w okresie kwitnienia, przez co oblot owadów zapylających był utrudniony. To również mogło wpłynąć na gorsze zawiązanie owoców.
A to nie koniec anomalii pogodowych tego sezonu.
- Wbrew długoterminowym prognozom nastąpił okres zbyt silnego uwilgotnienia, czyli obfitych opadów deszczu, co spowodowało straty wśród już istniejących owoców, szczególnie miękkich – truskawek, czereśni. Całości dopełniły gradobicia, które jeszcze mogą wystąpić w tym sezonie, narażając na straty plonu handlowego również jabłonie i grusze.
Jak wygląda sytuacja w wilanowskim sadzie?
- Sad Doświadczalny w Wilanowie leży w pradolinie rzeki Wisły, gdzie przymrozki wiosenne występują praktycznie co roku. Tej wiosny również wystąpiły, chociaż nie tak silne, jak w innych rejonach kraju. Najlepiej wygląda sytuacja w jabłoniach. Część kwater była chroniona zraszaniem nadkoronowym – tam plon jest optymalny. W przypadku grusz plon szacujemy na 70% normalnego owocowania, ale myślę, że to nie przymrozki się do tego przyczyniły, a dość słabe zapąkowanie po ubiegłym sezonie, wynikające z nadmiernego przesilenia grusz i być może zbyt słabego przerzedzania. Najgorzej sytuacja wygląda w pestkowych – w przypadku czereśni plonowanie wynosi około 60%, a wiśni – 70% normalnego owocowania. Lepiej zawiązały śliwy – plon oceniamy na około 80%.