Z tym w poprzednim sezonie było kiepsko i często rolnicy narzekali na nadmierne potrącenia z tego tytułu. Nie była to także komfortowa sytuacja dla przetwórców, którzy mieli z przerobu tony nasion mniejszy uzysk oleju i tym samym niższe marże, co przekładali na dostawców surowca.
W tym sezonie pierwsze sygnały zaczęły dochodzić do nas z dostarczanych do Polski partii rzepaku ze Słowacji, z Węgier i Rumunii. Okazuje się, że na ten rzepak odbiorcy nie narzekali, bo zaolejenie wynosiło 40–43%.
Także pierwsze koszone w kraju rzepaki pokazują 41 do nawet 44% oleju. Choć, zwłaszcza na Wielkopolsce, jeszcze pojawiają się naprędce skoszone niewielkie partie o zaolejeniu poniżej 40%, to wydaje się, że z zawartością oleju w dojrzałym tegorocznym rzepaku nie będzie źle i dużych potrąceń z tego tytułu nie powinniśmy się raczej obawiać.
Ceny rzepaku na Matifie zaczynają lecieć na dół. W czwartek (22.07.2021 r.) w południe giełdy rzepak na sierpień kosztuje 511 euro/t, a na listopad jest o 3 euro tańszy.
tym razem cen nie chce łagodzić waluta, która nieznacznie się umacnia. Za jedno euro płacimy już tylko 4,56 zł.
W firmach handlowych pojawia się coraz więcej cen i wyrównują się one. Najczęstsze propozycje wynoszą od 2250–2300 zł/t, tendencja jest jednak spadkowa
Zakłady tłuszczowe poobniżały zdecydowanie ceny, dziś za rzepak oferują: