W tym roku z uwagi na ciągłe opady dość ciężko było o odpowiednie okno pogodowe, by wykonywać zabiegi przeciwko parchowi czy innym chorobom. Poza tym niskie temperatury w maju uniemożliwiły korzystanie z interwencyjnych środków ochrony roślin. Nie wszyscy mieli więc szansę zastosować pełen program ochrony przed parchem. A padające od kilku tygodni deszcze sprawiły, że teraz nawet w bardzo szczelnie chronionych sadach można znaleźć plamy na liściach lub owocach.
O ile plam jest stosunkowo niewiele, zabiegi można wykonywać rzadziej – co dwa, trzy tygodnie. Jeśli jednak tych plam znajdujemy dużo, trzeba zintensyfikować ochronę i zabiegi wykonywać nawet co 6 -7 dni. Będzie to oczywiście uzależnione od przebiegu pogody, ale na nadchodzący tydzień synoptycy znów przewidują opady.
Jeśli zaś chodzi o dobór preparatów do ochrony, większość sadowników nie ma już wielkiego pola do popisu. Po intensywnej wiosennej ochronie możliwości rotacji substancji aktywnych są dużo mniejsze. Zostaje właściwie ochrona zapobiegawcza oparta o kaptany.
Ale oprócz standardowych rozwiązań warto sięgnąć po preparaty biologiczne, które nie zostawiają pozostałości, np. Armicarb (dwuwęglan potasu) czy Plantivax (laminaryna). Można je stosować na przemian z kaptanami.
ksz