Temperatura debaty na naszym Forum Rolników i Agrobiznesu: Świnie była bardzo wysoka, padło wiele zaskakujących stwierdzeń i deklaracji. Dyskusję bez ogródek rozpoczął Karol Bujoczek, redaktor naczelny top agrar Polska.
Tucz kontraktowy to szansa czy zagrożenie?
Karol Bujoczek: Czy tucz kontraktowy jest szansą, czy prędzej zagrożeniem dla polskiego rynku świń?
Damian Kacprzak (Polski Związek Niezależnych Producentów Świń): Jest to zagrożenie dla rodzinnej, tradycyjnej produkcji trzody chlewnej. Jeżeli tuczu kontraktowego będzie zbyt dużo, to indywidualni rolnicy stracą jakąkolwiek możliwość wpływania na ceny i będą rozgrywani przez integratorów. Przykładem jest końcówka 2020 roku, kiedy to notowaliśmy dużą nadwyżkę żywca, a firmy posiłkowały się tucznikami z kontraktów. Wówczas na wolnym rynku rolnicy otrzymywali cenę o złotówkę niższą od niemieckiej. Oczywiście, biorę pod uwagę przypadki, gdy ta formuła jest koniecznością dla niektórych gospodarstw. Niestety, w praktyce pomimo zapewnień firmy o dobrych warunkach współpracy, nieraz słyszymy od rolników o zerwanych kontraktach, niskiej jakości zwierząt dostarczanych do tuczu, czy problemach z osiągnięciem założonego przez integratora celu.
Janusz Wojtczak (PolPig): Jeżeli komukolwiek taki układ produkcyjny odpowiada, należy mu pomóc i w żadnym gronie nie powinniśmy o tym decydować. Po tak długim okresie dekoniunktury to czasami jest desperacki krok rolnika, który szuka mniejszego zła. W końcu musi płacić rachunki, utrzymać rodzinę, żyć. Czasami niewielki, ale stabilny dochód jest ważniejszy niż ewentualne wyższe zyski.
Karol Bujoczek: W naszej debacie uczestniczy producent od dawna związany umową z Agri Plusem. Czy czuje się pan desperatem, który nie miał wyjścia i wszedł w system zintegrowany?
Jan Ziomek (rolnik kontraktowy): Współpracę z Agri Plusem podjąłem już 18 lat temu. Mam 12 ha ziemi IV i V klasy i nie wyobrażam sobie, jak miałbym produkować na własny rachunek świnie przy takim areale. Przez te wszystkie lata dla firmy odchowywałem warchlaki – 2250 w rzucie. Niestety, w zeszłym roku spaliła się moja tuczarnia. W pół roku z pomocą spółki udało się przygotować budynek pod produkcję prosiąt. Mam stado 280 loch i czekam na pierwsze oprosienia.
Karol Bujoczek: Ale czy współpracę z integratorem podjął pan, bo nie było innego wyjścia?
Jan Ziomek: Wyjście było – wyjechać za granicę. Już miałem kupiony bilet, gdy na mojej drodze stanął przedstawiciel Agri Plusa i przekonał do współpracy. Wcześniej nie hodowałem świń.