Choć w ostatnich dwóch latach powierzchnia uprawy soi jest podobna, to jest to
dalekie od zamierzeń i planów rządzących, którzy chcą zastąpić importowaną śrutę sojową polskim białkiem roślinnym. Wniosek taki wynika nie tylko z analizy powierzchni rodzimej soi, ale także innych bobowatych (patrz artykuł Z
achodniopolski fenomen bobowatych). Powierzchnia uprawy soi nie rośnie szybko, a nawet w ostatnim roku nieco spadła.
Rys. 1. Powierzchnia zasiewów soi w latach 2020-2023 wg ARiMR
W chwili pojawienia się nowych odmian soi, które lepiej nadają się do uprawy w naszych warunkach oraz uruchomienia programów wspierania uprawy bobowatych, soja zaczynała nabierać na znaczeniu. W 2020 r. stanowiła ona zaledwie 0,2% powierzchni zasiewów rolniczych bobowatych grubonasiennych (oprócz soi, są to groch, w tym peluszka, łubiny i bobik). Szybko jednak osiągnęła poziom kilku procent. Nigdy jednak dotychczas nawet nie zbliżyła się do liderującego łubinu wąskolistnego. Przyczyną tego są zapewne wymagania glebowe (w Polsce dominują gleby zbyt słabe do uprawy soi) i klimatyczne (suma ciepła dla wysokoplonujących – późnych odmian, rozkład opadów w sezonie agrotechnicznym), koszt nasion i agrotechniki oraz... popełnione błędy agrotechniczne. te ostatnie doprowadziły do zawodnych plonów i wycofywania się z uprawy soi niektórych, zawiedzionych, rolników.
Rys. 2. Udział soi w bobowatych grubonasiennych uprawianych w Polsce w latach 2020-2023 wg ARiMR
Nie jest jednak zawsze tak źle. Są rejony w Polsce, w których soja zajmuje poczesne miejsce wśród strączkowych. Stanowi ona w woj. opolskim blisko 50% tych gatunków, a w małopolskim i podkarpackim nawet ponad połowę.
Rys. 3. Udział soi w rolniczych bobowatych grubonasiennych w województwach w 2023 r. wg ARiMRJeśli jednak weźmie się pod uwagę całość użytków rolnych, to nawet w tych rekordowych województwach soja nie osiąga 2% UR. Tymczasem potencjał w tym rejonie oraz dodatkowo w woj. dolnośląskim jest wysoki i soja może z powodzeniem osiągnąć poziom przynajmniej 10% UR. Niestety na przeszkodzie trendowi wzrostowemu stoi ekonomia, a szczególnie niestabilne plony i konkurencja soi z Ukrainy.
Rys. 4. Udział soi w UR w województwach w 2023 r. wg ARiMR
W rekordowych rejonach, czyli w woj. podkarpackim czy małopolskim, w tym roku poniechania zasiewów soi nie przekroczyła 10 tys. ha. Dla porównania można podać fakt, że niektóre pojedyncze farmy w Ukrainie mają większą powierzchnię.
Rys. 5. Powierzchnia uprawy soi w województwach w 2023 r. wg ARiMR
Choć południowe województwa wydają się wyspecjalizowane w uprawie soi i wygląda ona tam obiecująco na tle innych strączkowych, to rozkład zainteresowanych jej uprawą nie jest jednolity. Powiaty o największym zagęszczeniu uprawy soi w UR leżą w woj. małopolskim. Pierwsza trójka powiatów to dąbrowski, tarnowski i brzeski, w których soję spotkać można na co piątym lub co szóstym polu. To rzeczywiście imponujący wynik.
Rys. 6. Udział soi w UR w powiatach w 2023 r. wg ARiMR
Biorąc pod uwagę udział soi w strączkowych rolniczych sytuacja jest podobna, gdyż dominują tutaj powiaty z południa kraju. Mamy tutaj kilka powiatów, w których praktycznie wszystkie uprawy strączkowe stanowi soja. Powiaty ziemskie, w których ponad 90% strączkowych stanowi soja to, przemyski (woj. podkarpackie), pszczyński (woj. śląskie), brzeski (woj. małopolskie), krośnieński (woj. podkarpackie) oraz głubczycki (woj. opolskie).
Rys. 7. Udział soi w strączkowych rolniczych w powiatach w 2023 r. wg ARiMR
Co ciekawe, są w Polsce takie gminy, w których soja jest jedyną uprawą strączkową (Janowice Wielkie, Szczytna, Oława miasto, Nowa Sól miasto, Gorlice miasto, Ropa, Oświęcim miasto, Jaśliska, Fredropol, Medyka, Komańcza, Krzanowice, Nędza, Pszów). Trzeba jednak tutaj wyjaśnić, że tylko w gminach Fredropol i Medyka soję uprawia się na ponad 100 ha, a w pozostałych jest to od niecałego hektara do kilkunastu.
Nie ma powodu, aby sądzić, że soja w ciągu kilku najbliższych lat zdominuje polskie pola. Nie będzie ona też stanowiła najważniejszej rośliny bobowatej w Polsce, gdyż nie mamy na to na razie warunków. Obecnie oferowane odmiany są jednak w stanie pokryć zapotrzebowanie rolników w prawie całej Polsce. Problem w tym, że w wielu miejscach nie mamy dostatecznie dobrych gleb, a tam, gdzie one są, to rolnicy dysponują bardziej atrakcyjnymi ekonomicznie uprawami lub potrzebą uprawy roślin na paszę czy warzyw. Mimo to soi możemy uprawiać w Polsce pięciokrotnie więcej niż obecnie, czyli 200–250 tys. ha.