Mamy aktualnie spore zawirowania na światowym rynku soi. Jakie to ma konsekwencje? Jak wpływa na polskie rolnictwo, na chów oraz hodowlę zwierząt, przemysł paszowy, przetwórstwo rolno-spożywcze? Co należy zrobić, aby zmniejszyć wpływ soi na nasz krajowy rynek paszowy i opłacalność produkcji zwierzęcej?
– Jeżeli nie mamy w Polsce wystarczającej ilości roślin wysokobiałkowych to oznacza, że musimy je kupić. Musimy wydać pieniądze, które mogłyby zostać w Polsce. Przez uzależnienie od soi, wspomagamy rolników z Południowej Ameryki i USA, którzy przy zawirowaniach na rynku soi zyskują jeszcze bardziej. Mają zysk z produkcji białka paszowego, które możemy w znacznych ilościach wyprodukować w Polsce. Dlaczego tak się nie dzieje? Problemem są wieloletnie umowy niektórych wytwórni pasz na dostawy soi, a z drugiej strony, zbyt małe dotychczas wsparcie dla uprawy bobowatych w Polsce. Obecna huśtawka cenowa na rynku soi powinna dać producentom pasz związanych kontraktami jednoznaczny sygnał, że tego uzależnienia się od soi nie powinniśmy się dłużej trzymać. Musimy oprzeć się na własnym białku paszowym i w końcu ten rynek pobudzić. Oczywiście udziału białka sojowego w wytwarzanych paszach nie da się całkowicie wyeliminować, ale można znacząco je zastąpić białkiem krajowych nasion bobowatych.
Program Strategiczny WPR jest w dużej mierze pouzgadniany i zapisane wsparcie do uprawy bobowatych na nasiona na poziomie 200 euro/ha powinno lepiej niż dotychczas wpłynąć na wzrost produkcji krajowego białka. Uczestniczyłem w pracach nad projektem Programu Strategicznego również w zakresie wsparcia dla roślin bobowatych i szczególnie cenię sobie współpracę w tym zakresie z posłem Markiem Zagórskim, doradcą Fundacji Europejski Fundusz Rozwoju Wsi Polskiej. Wspólnie, punkt po punkcie, przekonywaliśmy też ministrów rolnictwa do tego, jak metodycznie wpływać na zwiększenie uprawy nasion naszych krajowych bobowatych i na stabilizację produkcji zwierzęcej. Bardzo dobrze rozumie te potrzeby Henryk Kowalczyk, wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi, i ma do naszych propozycji bardzo pozytywny stosunek. A kluczowa propozycja zaakceptowana przez ministra w PS WPR to zwiększenie wsparcia dla uprawy bobowatych na nasiona z planowanych wcześniej 161 euro/ha do 200 euro/ha. Trzeba o to walczyć, bo zbyt mały areał uprawy bobowatych to zaburzony płodozmian, degradacja gleb i brak stabilizacji w produkcji zwierzęcej. Przy rozchwianych rynkach do samowystarczalności dążą też Chiny, a to wywiera dodatkową presję i destabilizuje opłacalność produkcji zwierzęcej. To powinni zauważyć rządzący i wprowadzić mechanizmy, które szybko, w perspektywie 3–5 lat spowodują, że co najmniej 60% białka soi zastąpimy białkiem nasion krajowych bobowatych uzyskując dodatkowo stabilizację plonów, znaczącą poprawę płodozmianu i jakości gleb oraz długookresową opłacalność produkcji zwierzęcej: drobiu, trzody chlewnej i mleka. Dobrze zorganizowana i wsparta produkcja roślin białkowych może znacząco zmienić opłacalność polskiego rolnictwa i bezpieczeństwo żywnościowe.