Przez kilka dni wydawało się, że kursy rzepaku wyskakując ponad rekordowe 700 euro, usadowią się na szczycie na dłużej. Ale przecież to z „rzepakiem pochodzącym ze zbiorów 2021 r.” mamy do czynienia. Ta marka zobowiązuje do niespokojnego kręcenia rynkiem. Zachowania notowań tegorocznego rzepaku na Matifie przypominają grę w kabel. Notowania wciąż podskakują i spadają, starając się ominąć spiralę kręcona przez spekulacje giełdowe. Tym razem od początku tygodnia mieliśmy kilkueurowe spadki, zwieńczone ostrym 11-eurowym tąpnięciem we środę. W czwartek lutowe kontrakty na paryskiej giełdzie zaczęły się odbudowywać i na zamknięciu transakcji (18.11.2021 r.) są wyceniane na 694,25 euro/t.
Nic dziwnego, bo wciąż import rzepaku do UE jest mocno ograniczony przez pierwsze 20 tygodni tego sezonu, kraje Zjednoczonej Europy zaimportowały tylko 1,6 mln t rzepaku i jest to o ponad 1 mln t mniej w stosunku do analogicznego okresu w roku ubiegłym. Liderami dotychczasowego importu są Niderlandy (578 tys. t), Belgia (399 tys. t) i Niemcy (395 tys.t). Nic dziwnego, bo zwykle te kraje z ich dużymi portami są tradycyjnymi destynacjami importu oleistych. Do Polski przyjechało 79 tys. ton, co zasiliło nasz rzepakowy bilans głównie na początku sezonu.
Jak Informuje PSPO zrzeszone w tej organizacji zakłady (reprezentujące ponad 95% wszystkich mocy przerobowych) w III kwartale 2021 roku przerobiły łącznie 747 tys. ton rzepaku. Tym samym zanotowano nieznaczny, bo o 32 tys. ton, spadek przerobu nasion w stosunku do analogicznego okresu w 2020 roku. Tegoroczny wynik za okres pierwszych trzech kwartałów wciąż pozostaje wyższy (2 338 tys. ton vs 2 303 tys. ton), niż ten zanotowany w ciągu pierwszych 9 miesięcy ubiegłego, rekordowego roku.
Jak widać na razie rzepaku w kraju nie brakuje, choć wszyscy przetwórcy informują, że kupują na bieżąco. Nikt już nie odważa się proponować dostaw na styczeń czy luty, bo zwyczajnie przy takich skokach cenowych są obawy, czy taki rzepak, do zakładów by przyjechał. Słabnąca do 4,66 zł/euro krajowa waluta powoduje, że ceny rzepaku w krajowym skupie silniej idą do góry.
Firmy handlowych skupujących rzepak jest już coraz mniej. Jednak te, które pozostały na placu boju proponują 3000–3300 zł/t.
U przetwórców ceny w ciągu tygodnia wzrosły średnio o 60 zł/t. I tylko ci, którzy wydają się mniej zainteresowani zakupem swoje oferty pozostawili niezmienione. Handle jest jednak niewielki.
– To nie jest tak, że się kompletnie nic nie kupuje. Bo od czasu do czasu coś się pohandluje. Jednak posiadacze większych partii traktują swój towar jako lokatę zabezpieczającą ich przed inflacją – tłumaczy handlowiec zajmujący się zakupami w firmie przetwórczej.
Zakłady tłuszczowe w czwartek za rzepak proponowały:
- ZT Kruszwica dostawy na listopad – 3300 zł/t
Brzeg dostawy na listopad – 3300 zł/t
- ADM Szamotuły dostawy na listopad – 3295 zł/t
Czernin dostawy na listopad – 3295 zł/t
- Komagra Tychy dostawy bieżące – 3220 zł/t
Kosów Lacki dostawy bieżące – 3220 zł/t
- Viterra Bodaczów dostawy na listopad – 3300 zł/t
- Bestoil Lasocice dostawy na listopad – 2850 zł/t
Juliusz Urban Fot. archiwum taP