Na początku tego tygodnia mieliśmy do czynienia ze wzrostami cen sięgającymi nawet poziomu 410 euro/t, które już we wczorajszej sesji (23.01.) zostały skorygowane do 407 euro/t na kontrakcie lutowym. Dziś rzepak znów zaczyna spadać. Eh niech zniknie w końcu ten luty, bowiem klarowność sytuacji mocno zaburza odwracanie pozycji przez traderów giełdowych, ale wiosenne nastroje mogą przyhamować mocniejsze wzrosty cen, pomimo, iż dane wskazują na drożenie rzepaku.
Pogoda ma także wpływ na giełdę. Jej przebieg służy nie tylko do oceny przyszłych plonów, ale często, a może przede wszystkim do określenia terminu kolejnego szczytu podaży surowca. Można nieco żartobliwie powiedzieć, że wiosna trwa w tym roku nieprzerwanie od listopada. Panujące u nas temperatury zarówno w dzień jak i w nocy nie schodzą mocno poniżej kreski, a grudzień należał do jednych z najcieplejszych w historii. Odkąd śledzę rynek giełdowy, a jest to już ponad 20 lat, takie szybsze pojawienie się oznak kończącej się zimy zawsze brało górę nad innymi danymi bazowymi, dotyczącymi ilości zebranych i szacunku zasiewów na nowe żniwa.
Bowiem pomimo, iż rzepaku dostępnego na rynku stale ubywa, to perspektywa szybszych przychodów surowca i dobrego jak na ten czas pokrycia w surowiec przetwórców w Polsce powoduje ich spokojne podchodzenie do biznesu, co przekłada się na krajowe ceny.