Na razie oczekując na dopłaty, lub choćby więcej konkretów związanych z drugą transzą, do tak już osławionych 1400 zł/t, rolnicy wstrzymują się, już po raz kolejny ze sprzedażą, a czas leci nieubłaganie. A przecież z każdym dniem tego czasu ubywa, żeby opróżnić magazyny przed nowymi zbiorami. Starczy już przyglądania się przepychankom na politycznym ringu. Trzeba odesłać polityków do narożników, żeby nieco ochłonęli i wreszcie zająć się nie debatami, a najzwyczajniej w świecie zwykłym handlem, bo zboża same do skupujących sobie nie pójdą.
Ale zrobił się bałagan
Politycy obiecując, nawet nie zdają sobie nawet sprawy z tego jakie fakty ich słów rzuconych czasem nieroztropnie, albo zwyczajnie bez właściwej dla tego rynku wiedzy, wprowadzają zamieszanie. – Słysząc o tych nowych dopłatach, nawet ci co już się umawiali na dostawy odwołują przyjazd ze swoim zbożem– mówi magazynier w punkcie skupu w Polsce centralnej. Takie zachowanie wu niektórych skupujących powoduje wstrzymywanie się z podwyżkami.
– Może rzeczywiście mam teraz ceny o parędziesiąt złotych za niskie, ale co to da jak podniosę. Wszyscy mówią, że nic do skupów nie przyjeżdża, a jak ruszą dopłaty, to ceny zapewne wszędzie spadną, to wolę zaczekać – i tak powstaje węzeł, którego za chwilę już nikt nie rozwikła. – Kupuje się bardzo słabo, w telewizji mówią, że nikt nie chce kupować, a towar nie jedzie – mówi kierownik elewatora, zaglądając na pustą wagę samochodową.
Do telewizyjnych i politycznych rewelacji nawiązuje też inny mój rozmówca. – Tak jak usłyszeliśmy w telewizji płacę 1400 zł, a za ile towaru, to sobie sam dopasuj – mówi bez zawahania handlowiec pytany o ceny zbóż, które aktualnie proponuje.
– Problem tych ogłoszonych 1400 zł polega na tym, że teraz rolnicy wstrzymujący się ze sprzedażą chcą już 1400, ale na swoim magazynie – informuje kierujący innym magazynem.
Z niską podażą wiążą się też kłopoty eksporterów, którzy w portach za pszenicę płacą 1130–1140 zł, ale nowych zakupów za bardzo zrobić nie mogą, więc i statków kolejnych nie zamawiają.
– Z moimi kontraktami, które miałem realizować w maju, już teraz do portów mnie wzywają, bo co mają zrobić, gdy statki stoją puste? A potem rząd będzie chciał żeby zboże wywozić, policzmy do żniw zostało dwa i pół miesiąca. Możliwości portowych załadunków, to ok. 750 tys. t/miesiąc. To daje łącznie 1 mln 875 tys. t , a co z resztą zboża? Przecież to nie jest węgiel, który wysypią na przyportowe place i ronda – mówi doświadczony handlowiec.
Matif podobnie, a krajowy rynek lekko drgnął
Pszenica na Matifie po krótkotrwałym wybiciu do 260 € znów ląduje poniżej 250 €/t. W czwartek (20.04.2023 r.) jest wyceniana na 249,75 €/t, a więc tylko nieznacznie drożej niż przed tygodniem.
Wcześniejsze podwyżki połączone z małą podażą pobudziły zwłaszcza rynek zbóż paszowych, choć i w pszenicy konsumpcyjnej u wielu kupujących daje się zaobserwować 20-złotowe podwyżki.
Pszenica po spadkach z przełomu marca i kwietnia drożeje średnio do 995 zł/t. Średnia jednak obrazu rynku nie oddaje, bo widełki wynoszą 890–1100 zł/t. Na szczęście lekkie wzrosty cen powoduje głównie kupujący na bieżące potrzeby rynek paszowy.
Ceny pszenicy paszowej są bardzo mocno zróżnicowane, bo przy średniej 923 zł/t wynoszą 800–1080 zł/t.
Żyto pozostaje w tyle za innymi zbożami. Ceny skupu wynoszą 600–830 zł/t. O dziwo, najwyższe ceny wcale nie dotyczą wyłącznie żyta konsumpcyjnego. Powyżej 800 zł/t potrafią zapłacić firmy paszowe, jak i eksporterzy operujący na naszej ścianie zachodniej.
Jęczmień zaczyna być poszukiwany i to zarówno przez hodowców świń, paszowców, jak i kaszarników. I choć podwyżki wynoszą zaledwie od kilku do kilkunastu złotych na tydzień, to tendencja zaczyna się utrwalać. Jęczmień jest skupowany po 700–950 zł/t.
Pszenżyto jako substytut pszenicy paszowej, podobnie jak i ona idzie do góry. Choć tu podwyżki nie są tak spektakularne, bo ceny wynoszą 700–900 zł/t, to pszenżyto uwielbiane przez producentów pasz zyskuje 13 zł/t tygodniowo i kosztuje średnio 815 zł/t.
Kukurydza także się odbija, choć tutaj ruchy cenowe są niezmiernie wolne. Mało jest bowiem firm skupujących kukurydzę, bo zwyczajnie wszyscy handlowcy od żniw mają jej jeszcze sporo. Średnia krajowa to 910 zł/t, a ceny wynoszą 800–1020 zł/t.
Owies paszowy aktualnie kosztuje 650–800 zł/t, a owies da się sprzedać po 900 zł/t.