Rolnik z Korczówki z hodowli żywca przebranżowił się na tucz gęsi
Krystyna i Piotr Wińscy prowadzą niewielkie, kilkuhektarowe gospodarstwo w Korczówce w powiecie bialskim. Z produkcji rolnej na takim areale trudno się utrzymać, szukają więc dodatkowych sposobów, aby zarobić na życie.
Dawniej prowadzili produkcję żywca, ale wycofali się z niej kilka lat temu. W tej okolicy z powodu ASF z utrzymywania trzody zrezygnowało wielu mniejszych hodowców. Rolnicy z Korczówki postanowili się przebranżowić i zaadaptować pomieszczenia gospodarskie do prowadzenia kontraktowego tuczu gęsi. Udało się uzyskać agencyjne dofinansowanie do modernizacji małych gospodarstw. 9 marca ub. roku firma, z którą podpisali umowę dostarczyła 1200 piskląt.
Rolnicy zgłosili rozpoczęcie hodowli w Powiatowym Inspektoracie Weterynarii w Białej Podlaskiej. Według nich nie wyglądało to, tak jak być powinno. – Przez covid nie dało się tam z nikim normalnie porozmawiać – mówi Krystyna Wińska. – Wrzuciliśmy dokumenty do skrzynki podawczej i dostaliśmy nazwisko lekarza, z którym mieliśmy się kontaktować w sprawie naszej hodowli – dodaje jej mąż Piotr. – Dzwoniliśmy do niego w sumie kilkanaście razy. Ale ciągle był nieuchwytny. Albo w terenie albo syn odbierał. Chcieliśmy, żeby przyjechał, aby mieć pewność, że postępujemy zgodnie z wytycznymi.
To było jedyne zmartwienie państwa Wińskich. Mówią, że tucz szedł bardzo dobrze, średnia waga gęsi wynosiła już ok. 4,5 kg. Powoli szykowali się do odbioru ptactwa z gospodarstwa. Miało nastąpić za ok. trzy tygodnie, gdy spadło na nich nieszczęście. Sprawę opisał wówczas „Dziennik Wschodni”.