Ceny ropy naftowej, pod wpływem wzrastających zapasów i obaw o mniejsze zapotrzebowanie transportowe, spowodowane kolejną fazą pandemii na świecie, znów spadają. Oliwy do ognia, płonącego z naftowych szybów, dolała także wypowiedź kandydata na prezydenta USA Joe Bidena dotycząca, ograniczenia wsparcia dla przemysłu naftowego, po jego wyborze na prezydenta i skłonienie się ku bardziej ekologicznym źródłom energii. Co skrzętnie wykorzystał obecnie urzędujący prezydent Donald Trump, podkreślając, by stany Teksas i Oklahoma (żyjące z wydobycia ropy) dobrze zapamiętały tę wypowiedź, przy oddawaniu swoich głosów w nadchodzących wyborach prezydenckich.
Ropa naftowa potaniała do 3-miesięcznego minimum. Ropa WTI jest wyceniana na amerykańskiej giełdzie po 35,78 dolary/baryłkę, w Europie ropa Brent kosztuje 37,81 dolarów/baryłka.
Na obniżki cen rzepaku, na równi ze spadkami cen ropy wpływa także poprawiający się, z tytułu większych zbiorów i mniejszego zużycia, rzepakowy bilans.
Komisja Europejska szacuje bowiem, że konsumpcja rzepaku w UE-27 ma być najniższa od 5 lat i wyniesie 20,1 mln t, tj. o 2 miliony tom mniej niż rok temu. Może się to przyczynić do mniejszego importu rzepaku, który miałby już wynieść nie 6,2 mln ton, a „jedynie” 5 mln ton.
Dodatkowo analitycy Oilworld podnoszą prognozę światowych zbiorów rzepaku do 63 mln ton, czyli o 1,4 mln ton więcej niż w sezonie 2019/20.
W UE tegoroczne zbiory miały wynieść 17 mln ton, to jest 0,2 mln ton mniej niż w poprzednio. Na podwyższenie szacunków wpłynął wzrost zbiorów rzepaku w Polsce i Czechach, o odpowiednio 2,67 i 1,25 mln ton. Jednocześnie obniżono prognozę dla Francji – do 3,26 mln ton.
Podwyższono także prognozę produkcji rzepaku w Kanadzie, gdzie zbiory zostały praktycznie zakończone. Oczekuje się, że tegoroczna produkcja kanadyjskiego rzepaku wyniesie 19,85 mln ton, wobec 19,6 mln ton w roku 2019/20. Dodatkowo eksperci również spodziewają się wzrostu produkcji w Australii - do 3,54 mln ton wobec 2,33 mln ton w poprzednim roku, dzięki czemu eksport z tego kraju może wzrosnąć nawet o 1 mln ton – do 2,5 mln ton.
W konsekwencji tego wszystkiego rzepak na Matifie, tylko w ciągu jednego środowego dnia potaniał o 7 euro/t, ale obniżki cen giełdowych nie zatrzymują się i w tym tygodniu ceny już tracą ponad 10 euro/t. Notowanie na listopad wynosiło już na czwartkowym zamknięciu 379,50 euro/t, na szczęście kontrakty na luty wyceniane są drożej i rzepak lutowy kosztuje 383 euro/t. Dramatyczne spadki cen łagodzi mocno słabnąca złotówka, której kurs wynosi już 4,63 zł/euro.