W związku z nadmiernym importem zbóż z Ukrainy, w ciągu ostatnich tygodni drastycznie spadły ceny kukurydzy na wschodzie Polski. W tej chwili rolnicy mogą sprzedać ziarno po 550-600 zł/t. To o 250-300 zł mniej niż było w październiku. Pojawiły się tez problemy ze skupem – firmy paszowe są zaopatrzone w surowiec na najbliższe miesiące, więc nie przyjmują już kukurydzy. W efekcie rolnicy nie mają gdzie jej sprzedać - zostali z setkami nieskoszonych hektarów bez perspektyw na zbyt.
Dlatego w ubiegłym tygodniu rolnicy z AGROunii pojawili się w lubelskim Urzędzie Wojewódzkim, domagając się natychmiastowej interwencji wojewody w sprawie niskich cen kukurydzy i dymisji ministra rolnictwa za "oszukanie rolników, że zboża zdrożeją". Chcieli także wyjaśnień, dlaczego zboża techniczne z Ukrainy zmieniają się w konsumpcyjne. Wojewoda nie spełnił ich żądań, więc doszło do okupacji Urzędu i interwencji policji.
- Pszenica, która przyjeżdża do Polski miała być przewożona prosto do portów, a okazuje się, że jej miejscem docelowym są firmy paszowe i młyny znajdujące się w Polsce. B. duża część ziarna przywożona jest do Polski jako ziarno techniczne. Co to znaczy? To znaczy, że ma być przeznaczone do produkcji peletu, do palenia w piecu. Ale w żadnym wypadku ma nie być przeznaczana na pasze dla zwierząt, tym bardziej nie może być przeznaczona dla ludzi. Takie zboże nie posiada badań sanitarnych. Przywożone jest ono w wagonach, które nie są przystosowane do przewozu paszy dla świń, a co dopiero żywności dla ludzi. Okazuje się, że tylko w drugiej połowie listopada zostało w Polsce rozładowanych co najmniej 500 wagonów zbóż, które nie spełniły badań i nie nadawały się do jedzenia - wyjaśnia powody okupacji Urzędu Michał Kołodziejczak, szef AGROunii.