Ważniejsze jest zrównoważone połączenie produkcji roślinnej ze zwierzęcą, które są od siebie zależne i nie mogą być postrzegane oddzielnie.
Po przerwie spowodowanej pandemią COVID-19 odbyły się w końcu Międzynarodowe Targi Ferma. Impreza przeznaczona dla producentów mleka oraz hodowców bydła, trzody chlewnej i drobiu, zamiast w Hali Expo w Łodzi, pierwszy raz zawitała do Bydgoszczy. Około 120 firm specjalizujących się w branży produkcji zwierzęcej zaprezentowało swoją ofertę pasz i dodatków, wyposażenia budynków inwentarskich oraz nowości technologiczne.
Podczas pierwszego dnia targów odbyła się debata na temat „Co lepsze dla producentów świń, co lepsze dla środowiska? – czy istnieje konflikt interesów?”, którą poprowadził dr Tomasz Schwarz z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. W dyskusji o tym, jak pogodzić efektywny chów świń z ochroną środowiska, wzięli udział dr Janusz Wojtczak, producent trzody chlewnej prowadzący przedsiębiorstwo rolne Inter Agri utrzymujące 1300 loch, Mariusz Nackowski, dyrektor zarządzający gospodarstw grupy Andrzeja Brzozowskiego, w których na fermach jest łącznie 3 tys. macior oraz Józef Homanowski, który ma tuczarnię na 300 stanowisk. Jak podkreślał na wstępie dr Tomasz Schwarz, branża trzody chlewnej znalazła się obecnie w kryzysie niespotykanym w dotychczasowej historii.
– Jest to chyba najgorszy kryzys, jaki obserwujemy od momentu wejścia Polski do struktur Unii Europejskiej. Wcześniej mieliśmy dwa poważne załamania na rynku, jednak nie były one aż tak długotrwałe, jak obecne. Oprócz niestabilności rynku, wysokich kosztów produkcji, konkurencji międzynarodowej, problemów z szerzeniem się afrykańskiego pomoru świń, istnieją również zagrożenia, które do tej pory często były trochę lekceważone. Chodzi o retorykę narzucaną przez różnego rodzaju organizacje ekologiczne, obrońców praw zwierząt, wegetarian, która często jest agresywna i zazwyczaj mija się z prawdą – tłumaczył prelegent.