Koszty żywienia stanowią największą część nakładów ponoszonych w produkcji zwierzęcej. Niestety, na przestrzeni ostatnich dwóch lat obserwujemy bardzo duży wzrost cen pasz, związany z silnie drożejącymi komponentami paszowymi, inflacją i zachwianiem światowego handlu zbożami.
Największe podwyżki pasz miały miejsce w marcu, po wybuchu wojny w Ukrainie, bo import z tego kraju, który jest ważnym dostawcą śrut i olejów na rynek europejski, praktycznie zamarł. Warto zauważyć, że Polska sprowadzała z Ukrainy bardzo dużo produktów paszowych, głównie makuchy słonecznikowe i sojowe. Stamtąd pochodziła też praktycznie cała śruta słonecznikowa stosowana w naszym kraju. Polski biznes paszowy zapewnia jednak, że nawet w przypadku braku tego surowca, można zmienić receptury pasz i użyć np. śruty rzepakowej, której mamy w Polsce pod dostatkiem. Jednak brak dostępności towarów z Ukrainy w dalszej perspektywie z pewnością może wpłynąć na kolejne wzrosty cen pasz.
Z wyliczeń firmy Wipasz wynika, że od początku 2020 do początku roku 2021 ceny paszy wzrosły ogółem o 15 proc. Natomiast od początku 2021 do dziś (kwiecień 2022) wzrost ten wyniósł aż 60 proc., z czego 20 proc. podwyżki odnotowano w następstwie wojny w Ukrainie. Resort rolnictwa wyliczył natomiast te wzrosty na trochę niższym poziomie, ale urzędnicy badali ceny pasz w okresie do końca marca 2022 roku, nie uwzględniając jeszcze podwyżek kwietniowych. Poza tym inny mógł być zakres danych.
Niemniej jednak podwyżki były bardzo dotkliwe, a producenci żywca zostali postawieni pod ścianą. Za żywienie zwierząt płacą co miesiąc więcej i końca tego podnoszenia cen nie widać. Mało tego, istnieją obawy, że drogie zboża z tegorocznych zbiorów jeszcze podbiją ceny pasz. W tej kwestii wiele będzie zależeć od przebiegu zasiewów i zbiorów na Ukrainie, a także od możliwości zwiększania produkcji roślin paszowych przez rolników w UE.