Import i jakość ziarna z Ukrainy, dopłaty do zbóż i kondycja punktów skupu. Rolniczy temat, odc. 49
r e k l a m a
Partnerzy portalu

Import i jakość ziarna z Ukrainy, dopłaty do zbóż i kondycja punktów skupu. Rolniczy temat, odc. 49

21.06.2023

Podczas minionej V Ogólnopolskiej Giełdy Rzepaczano-Zbożowej w Licheniu Starym, spotkali się zarówno przetwórcy i rolnicy, jak i przedstawiciele firm skupowych. Właśnie z przedstawicielem firmy skupowej Andrzejem Wawrzyniakiem z Kobylnicy nasz rynkowy ekspert dr Juliusz Urban rozmawia o aktualnej sytuacji rynkowej w kolejnym odcinku programu "Rolniczy temat" - tym razem w wersji plenerowej.

Juliusz Urban: Tu z Lichenia Starego transmitujemy kolejne wydanie Rolniczego Tematu. Rozmawiam dziś z Andrzejem Wawrzyniakiem prowadzącym gospodarstwo rolne, ale też i elewator Agro-Energia w Głobinie na północy Polski o istotnych tematach dotyczących importu zbóż z Ukrainy, ich jakości, o dopłatach, ale też i aktualnej sytuacji w punktach skupu, które również ucierpiały na skutek zmian cen zbóż w Polsce.
Panie Andrzeju, warto chyba rozprawić się z pewnego rodzaju mitami. Może najpierw warto powiedzieć, dlaczego w ogóle Polska uruchomiła ten interwencyjny import z Ukrainy? Co było u zarzewia tych decyzji i dlaczego teraz nagle ten scenariusz przejawia się jako olbrzymie zagrożenie dla polskiego rynku?

Andrzej Wawrzyniak: Panie Redaktorze, warto by było wiedzieć o tym, że import zboża z Ukrainy trwa już od 2014 roku i te cła już były zdjęte na większość produktów rolnych od 2014 roku. Ten import nie był oczywiście tak znaczący, jak to wyglądało bezpośrednio po wybuchu wojny, ale kilka tych produktów z Ukrainy regularnie przyjeżdżało. Większość tych produktów była importowana ze ściany zachodniej Ukrainy ze względu na bliskość tego regionu, natomiast z centralnej Ukrainy i ze wschodniej to wszystko wypływało już przez Morze Czarne na cały świat.

Juliusz Urban: Właśnie, ale w tym roku ten import jest zdecydowanie większy. Czy firmy, które importowały zboża ukraińskie, należy w jakiś sposób szkalować, negować ich działanie czy zupełnie inaczej wręcz powinno się dziać?

Andrzej Wawrzyniak: My importowaliśmy zboże z Ukrainy po wybuchu wojny. Na początku wydawało się, że (oprócz tego, że dla nas to przedsięwzięcie biznesowe) to jest taki czyn dosyć szlachetny.

Juliusz Urban: Taki poryw serca.

Andrzej Wawrzyniak: Tak, że to pomaga Ukrainie. Pomaga też nam, Europejczykom, w tym sensie, że te zboże miało wypływać dalej do krajów afrykańskich, azjatyckich i nakarmić je, żeby nie było jakiegoś nadmiernego napływu migrantów do Europy. Tak więc dzisiaj, jak słyszy się zewsząd jakieś głosy na temat próśb o ujawnienie firm importujących zboże z Ukrainy, czujemy się trochę zawiedzeni takim podejściem.

Juliusz Urban: Czy nie jest to przypadkiem porównywane do „czarnej listy” firm, które zostawiły swoje organizacje w Rosji po wybuchu wojny? Czy nie kojarzy nam się tutaj jedna i druga lista jakby bardzo porównawczo czy nie jest to błąd?

Andrzej Wawrzyniak: Tak, jest to porównywane, według mnie jest to błąd. Istotną kwestią jest to, że napływ tego zboża (jak mówimy kolokwialnie "nadmierny napływ zboża z Ukrainy") to nie on wpłynął na obniżenie cen tutaj, u nas w Polsce, tylko giełdy światowe czy europejskie – tam się kreuje ceny. Te w ostatnich miesiącach spadły na giełdach światowych i europejskich, a to spowodowało, że w Polsce są teraz niższe ceny. Nie bezpośrednio ten napływ zboża ukraińskiego. Wręcz nawet odwrotnie, powiedziałbym, że póki zboże jedzie na kołach do Polski, to te ceny były na dosyć wysokich poziomach.

Jak Ukraina zaczęła eksportować zboże przez Morze Czarne za pomocą korytarza zbożowego, to rynki zaczęły się uspokajać i wtedy ceny zaczęły spadać na giełdach światowych. I to wypływ ukraińskiego zboża przez Morze Czarne powodował zniżki cen, a nie ten nadmierny, jak mówimy, przywóz zboża z Ukrainy do Polski i innych krajów ościennych.

Oczywiście to miało wpływ tak bardziej lokalnie na południe Polski, w okolicach Lubelszczyzny. To tam obrót tym zbożem był największy i tam lokalnie firmy bardzo dużo kupowały. To też przy okazji chciałbym powiedzieć, że jest takie stwierdzenie, że polskie firmy są załadowane tanim ukraińskim zbożem. Myślę, że to jest jak najbardziej nieprawdziwe stwierdzenie. Jeśli firmy kupowały, powiedzmy, ukraińską kukurydzę po 1400 zł i dzisiaj dalej ją mają jeszcze, powiedzmy, jakieś mieszalnie pasz, to należałoby stwierdzić, że te magazyny są zasypane drogim ukraińskim zbożem.

Juliusz Urban: Właśnie, ale to z tego tytułu pewnie powstał pewnego rodzaju mit, z którym warto się rozprawić. Mówi się o tym, że na wysokich cenach w kraju (tych takich pożniwnych) skorzystał ukraiński rolnik, a nie polski rolnik. Jak to z perspektywy Państwa skupu, ale też i gospodarstwa wygląda?

Andrzej Wawrzyniak: Ciężko powiedzieć, kto jest winny, odpowiedzialny, kto miał rację, kto nie miał racji. Faktem jest natomiast to, że w żniwa i bezpośrednio po żniwach rolnicy polscy nie chcieli sprzedawać zboża. Sprzedawali w bardzo ograniczonym stopniu. W związku z tym, że rynek nie lubi pustki, to firmy, które potrzebowały tego surowca, zaopatrywały się, jak była możliwość, na Ukrainie i płaciły naprawdę bardzo duże pieniądze. To też jest kolejny mit taki, że na Ukrainie zboże jest za darmo czy za pół darmo. To też nie jest prawdą. Tam doliczając koszty transportu i zapłatę dla ukraińskiego rolnika, to u nas tutaj już, powiedzmy, na Pomorzu ta cena jest dosyć znacząca. I my płaciliśmy te ceny tak, jak wtedy one były bardzo wysokie, za kukurydzę 1400 zł w przeliczeniu na złotówki. A polscy rolnicy nie chcieli w tamtym czasie sprzedawać zboże. Tak to właśnie się kształtowało.

Juliusz Urban: Dobrze, a w konsekwencji tego omijania rynku w żniwa i zaraz po nich i teraz przyglądając się dopłatom, którym zresztą rolnicy słusznie podkreślają, że jest to tak naprawdę rekompensata podwyższanych ciągle kosztów. Ale z drugiej strony czy tę rekompensatę nie mógłby zrealizować sam rynek, gdyby sprzedaż była zrealizowana wcześniej? Jak z perspektywy i rolnika i skupującego na Pomorzu to wygląda?

Andrzej Wawrzyniak: Myślę, że tutaj te dopłaty, rekompensaty dzisiaj są istotne i zasadne, aczkolwiek należałoby o tym problemie pomyśleć już wcześniej. Tak jak na naszym spotkaniu już było to wielokrotnie podnoszone – problem z przepustowością naszych portów morskich. Gdyby wcześniej na to zwrócono uwagę, gdyby zainwestowano jakieś pieniądze w większą przepustowość naszych portów, to te ukraińskie zboże by mogło płynąć jeszcze większym strumieniem. One nie powodowałoby jakichś zatorów w polskich magazynach i też spowodowałoby, że w tym całym łańcuchu dostaw te polskie firmy też mogłyby zarabiać pieniądze – i transportowe, i przeładunkowe. Ale dziś wygląda to w ten sposób, że tego zboża przyjechało nie aż tak dużo, jak oczekiwałby tego rynek, a i tak już spowodowało jakieś tam zatory.

Juliusz Urban: Jako rolnik otrzymał Pan dopłaty czy rekompensatę, bo tutaj coraz częściej pojawia się to nazewnictwo. Ale już jako skupujący takowej rekompensaty przynajmniej dotychczas Pan nie dostał poza informacjami, że może Pan sobie wziąć kredyt za rzekome 2%.

Andrzej Wawrzyniak: Tak. Jeszcze była tam propozycja innego rodzaju wsparcia. Agencja Rezerw Strategicznych jakby zadawała pytania podmiotom skupowym, jakie ilości posiadają, w jakich cenach kupione są te towary (głównie chodziło o pszenicę)…

Juliusz Urban: … i po ile chciałyby sprzedać?

Andrzej Wawrzyniak: ...i po ile chciałyby sprzedać. Wtedy to był czas, kiedy pszenica kształtowała się u nas na północy w okolicach 1200 zł. My też taką deklarację złożyliśmy, w jakiej cenie chcielibyśmy sprzedać – z jakąś tam, powiedzmy, minimalną marżą. A odpowiedź przyszła już, jak ceny akurat rynkowe są poniżej 1000 zł i gdzieś w tych cenach można to sprzedawać.

Juliusz Urban: Ale otrzymał Pan wtedy zwrotną ofertę od Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, że za 1000 zł to kupią?

Andrzej Wawrzyniak: Tak. Poniżej tysiąca, nie pamiętam - tam była cena chyba 970 zł. Także była taka propozycja. Ale na tamten moment to i tak było niżej, niż my mogliśmy sprzedać w porcie.

Juliusz Urban: Czyli postępującym procesem od oferty do rozstrzygnięcia w pewnym sensie czuje się Pan rozczarowany czy - można  powiedzieć - oszukany. Zatrzymał Pan towar, który Pan zaoferował, żeby w momencie, gdy Agencja przyjdzie powie: „Kupiłam, bo zaoferowałeś”, to trzymał Pan ten towar. W międzyczasie ceny dalej spadały, a Agencja przyszła i powiedziała: „Kupię, ale taniej”. Tak?

Andrzej Wawrzyniak: Tak. Po dzisiejszych cenach rynkowych.

Juliusz Urban: I w tym kontekście rekompensaty już znikąd nie może Pan otrzymać?

Andrzej Wawrzyniak: Tak. Porównując swoją działalność handlową i działalność rolniczą, myślę, że na tych spadkach cen w gospodarstwie straciłem kwotę X, natomiast w firmie handlowej straciłem kwotę 10X. To jest tak, że jeśli kupowaliśmy rzepak po 3000 zł i dzisiaj dalej mamy ten rzepak ze żniw. Ja nie mówię o ukraińskim zbożu czy rzepaku, mówię o tym, co przyjechało do nas w żniwa od rolników na szczęście w niedużych ilościach, bo, jak powiedziałem, polscy rolnicy się mocno wstrzymywali ze sprzedażą. Ale to, co kupiliśmy, np. rzepak jest do dzisiaj, kupiony średnio po 3000 zł, i na dziś można go sprzedać po 1700-1800 zł.

Juliusz Urban: Czyli na z trudem kupowanym rzepaku stracił Pan praktycznie 45%.

Andrzej Wawrzyniak: Tak. To jest strata tak duża, że gdyby marże były tak duże, że do 1500 zł/t, to firmy handlowe mogłyby tutaj pławić się w pieniądzach.

Juliusz Urban: Ale rodziły by się na każdym rogu, a to nie każdy może być tak odporny psychicznie, żeby prowadzić działalność handlową w zakresie płodów rolnych. Ale ile lat trzeba będzie odrabiać tę stratę?

Andrzej Wawrzyniak: Ciężko powiedzieć, ale na pewno w jeden rok tego się nie odrobi i marże są, tak jak Pan Redaktor na pewno dobrze wie, w zbożu 30-50 zł/t. Jeśli się straciło na jednej tonie 1500 zł na rzepaku, to trzeba naprawdę grube tysiące ton obrócić, żeby tę stratę odrobić.

Juliusz Urban: Ale Pan jest ciągle pełen animuszu i dalej będzie Pan kupował w następnym sezonie zboża, pewnie trochę taniej, bo taki jest rynek. Ale, tak jak Pan mówi, kiedyś to trzeba będzie odrobić.

Andrzej Wawrzyniak: Tak. Kolejne doświadczenie. Kosztowne, ale cenne.

Juliusz Urban: Na szczęście Państwa punkt jest dość blisko portów. Chociaż te koszty transportu, których zwrot zadeklarowano, ale dalej tak naprawdę nie ma potwierdzenia, że one popłyną do tych, którzy zboża do portów zawozili i sprzedawali, to te koszty chociaż będzie Pan miał mniejsze.

Andrzej Wawrzyniak: Tak. Tutaj ta bliskość naszego magazynu od portu jest na pewno dużym atutem. Łatwiej się handluje na tak niedużej odległości, bo zawsze ten towar, jeśli miałby wrócić, to nie jest to tak dotkliwy koszt tego transportu.

Juliusz Urban: Dziękuję Panu, dziękuję Państwu. Rozmawiałem z Andrzejem Wawrzyniakiem z Agro-Energia, Elewator Głobino, jednocześnie rolnikiem z woj. pomorskiego.

Andrzej Wawrzyniak: Dziękuję bardzo.

CZYTAJ CAŁY ARTYKUŁ W www.topagrar.pl
r e k l a m a

Kto zarobił na wzroście cen nawozów i gdzie trafia ukraińskie zboże? NIK to sprawdzi

23.10.2022

Na podstawie wniosku KRIR - Najwyższa Izba Kontroli będzie kontrolować polski rynek rolny. NIK ma sprawdzić czy wysokie ceny nawozów mają swoje odzwierciedlenie w kosztach produkcji, czy ktoś zarobił na rolnikach oraz co się dzieje ze zbożem i rzepakiem z Ukrainy, który trafia do Polski.

Prezes Najwyższej Izby Kontroli uwzględnił wniosek Krajowej Rady Izb Rolniczych i zajmie się dwoma tematami, które w ostatnim czasie mają ogromny wpływ na rynki rolne w Polsce: wysokie ceny nawozów oraz to jak ceny ziarna importowanego z Ukrainy wpływają na ceny zbóż w Polsce. 

Import zboża z Ukrainy wpływa na ceny zboża w Polsce - w jaki sposób?

Wiktor Szmulewicz, prezes samorządu rolniczego w swoim piśmie do szefa NIK zwraca uwagę na spadek cen zbóż w Polsce w ostatnim czasie, co znacznie pogarsza sytuację polskich rolników, ponieważ w tym roku znacznie wzrosły im koszty produkcji zbóż. Izby rolnicze chcą, aby kontrolerzy NIK sprawdzili w jakim stopniu wpływ na to miało otwarcie polskiej i unijnej granicy na ziarno z Ukrainy. 

– Rozumiemy trudną sytuację rolników ukraińskich, ale pomoc dla tych producentów nie może odbywać się kosztem polskich rolników, którzy z powodu niskich cen i braku możliwości sprzedaży zapasów mogą być zagrożeni upadkiem gospodarstw, tym bardziej, że wkrótce będą żniwa – napisał Wiktor Szmulewicz, prezes KRIR.

Obawom szefa samorządu rolniczego wtórują także przedstawiciele Lubelskiej Izby Rolniczej. W ich opinii, to głównie rolnicy z Lubelszczyzny i Podkarpacia w największym stopniu ponoszą konsekwencję napływu zbóż, kukurydzy i rzepaku z Ukrainy. Z tego powodu zarząd LIR chciałby dowiedzieć się jaka jest rzeczywista skala importu ziarna z Ukrainy i ile tego zboża zostaje w Polsce. Lubelscy rolnicy chcą także poznać listę podmiotów gospodarczych importujących te surowce na terytorium Polski. Według przedstawiciele LIR pozwoli, to lepiej zarządzać tym ryzykiem oraz podjąć odpowiednie kroki w przyszłości.

Przedstawiciele Krajowej Rady Izb rolniczych poprosili Mariana Banasia, prezesa NIK, aby ta instytucja zbadała:

  • czy zboże importowane z Ukrainy jest w Polsce tylko tranzytem i trafia ostatecznie do kolejnych państw czy część z tego ziarna zostaje w polskich magazynach? 
  • które zboże w polskich portach jest ładowane w pierwszej kolejności: ukraińskie czy polskie, a jeżeli to ziarno zza wschodniej granicy ma priorytet, to czy przez to polskie zboże nie może być eksportowane ze względu na ograniczone możliwości przeładunkowe?
  • czy ziarno ukraińskie spełnia polskie i unijne wymogi fitosanitarne?
CZYTAJ ARTYKUŁ
r e k l a m a

Czy działka nabyta po ślubie wlicza się do wspólnoty majątkowej małżeńskiej?

21.10.2022

Chciałabym zakupić działkę do majątku odrębnego, a potem przekazać ją synowi z pierwszego małżeństwa. Czy jest to możliwe, skoro mam wspólność majątkową małżeńską od ponad 20 lat? Jakie składniki wchodzą w skład majątku odrębnego małżonków?

Czym jest małżeńska wspólność majątkowa?

Artykuł 31 § 1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego określa, że z chwilą zawarcia małżeństwa powstaje między małżonkami z mocy ustawy wspólność majątkowa (wspólność ustawowa) obejmująca przedmioty majątkowe nabyte w czasie jej trwania przez oboje małżonków lub przez jednego z nich (majątek wspólny). Przedmioty majątkowe nieobjęte wspólnością ustawową należą do majątku osobistego każdego z małżonków.

Majątek osobisty każdego z małżonków - czyli jaki?

Z kolei według art. 33 k.r.o., do majątku osobistego każdego z małżonków należą m.in.: przedmioty majątkowe nabyte przed powstaniem wspólności ustawowej oraz nabyte przez dziedziczenie, zapis lub darowiznę (chyba że spadkodawca lub darczyńca inaczej postanowił). Należą do niego też te służące wyłącznie do zaspokajania osobistych potrzeb jednego z małżonków. Majątkiem osobistym są również prawa niezbywalne, które mogą przysługiwać tylko jednej osobie, oraz przedmioty majątkowe uzyskane z tytułu nagrody za osobiste osiągnięcia jednego z małżonków. Do majątku osobistego wlicza się ponadto przedmioty uzyskane z tytułu odszkodowania za uszkodzenie ciała lub wywołanie rozstroju zdrowia albo z tytułu zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.

Istotne jest źródło finansowania

W skład majątku odrębnego wchodzą także przedmioty majątkowe nabyte w zamian za składniki majątku osobistego, chyba że przepis szczególny stanowi inaczej. Przykładowo, gdyby przed wstąpieniem w związek małżeński była Pani właścicielką lokalu, a potem go sprzedała i z tych pieniędzy zakupiła działkę budowlaną, wtedy należy podać te informacje w akcie notarialnym, że pieniądze na zakup działki pochodzą ze sprzedaży lokalu, który był własnością osobistą.

Reasumując: to, czy może Pani nabyć działkę budowlaną do majątku osobistego, zależy głównie od źródła jej finansowania.

dr hab. Aneta Suchoń, prof. UAM
fot. M. Czubak

CZYTAJ ARTYKUŁ

Poddzierżawy - dla kogo? Ilu rolników korzysta?

20.10.2022

Od 2017 roku Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa poddzierżawił jedynie 5 tys. ha gruntów W jakich sytuacjach rolnik może liczyć na zgodę KOWR na poddzierżawienie gruntów od dzierżawcy?

Poddzierżawianie gruntów wzbudza w ostatnim czasie wiele emocji. O wyjaśnienia w tej sprawie poprosiła resort rolnictwa opozycja. - Od początku września biura poselskie są wręcz zasypywane informacjami i pytaniami od małopolskich (ale nie tylko) rolników odnośnie do bulwersującej sprawy poddzierżawy 141 ha gruntów rolnych we wsi Kępie pod Miechowem w Małopolsce przez rodzinę (brata) Norberta Kaczmarczyka, sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Oburzenie rolników wzbudza zarówno opisany przez portal WP.pl tryb przystąpienia do umowy poddzierżawy członków rodziny wiceministra, jej podpisanie (zatwierdzenie wniosku przez samego ówczesnego dyrektora generalnego KOWR), wysokość czynszu dzierżawnego poddzierżawy, a w szczególności fakt, że powierzchnia całkowita poddzierżawionych nieruchomości dla jednego użytkownika (rolnikowi niespokrewnionemu z dotychczasowym dzierżawcą, prowadzącemu gospodarstwo na odległość, spoza danej gminy/gmin graniczących – nieposiadającemu gruntów rolnych w gminie, gdzie znajduje się nieruchomość, lub w gminie sąsiedniej, o powierzchni powyżej 100 ha) to aż 141 ha – napisała w interpelacji Dorota Niedziela oraz Kazimierz Plocke z Platformy Obywatelskiej, którzy zadali szereg pytań dotyczących praktyki związanej z poddzierżawianiem gruntów.

CZYTAJ ARTYKUŁ

Przeczytaj także

Rynek zbóż

Jakich cen możemy spodziewać się w żniwa? – Adam Koc o trudnym sezonie

Jak Młyny Szczepanki radzą sobie z rynkowymi zawirowaniami? Opowiedział o tym prezes Zarządu Młyny Szczepanki Sp. z o.o. Adam Koc podczas V Giełdy Rzepaczano-Zbożowej w Licheniu Starym. Ocenił kończący się sezon, podaż, a także jakość surowca oraz spodziewane ceny w żniwa.

czytaj więcej
Ceny rzepaku

Rzepak ma szansę na rozwój. Jakie są perspektywy na nadchodzący sezon?

O szansach na rozwój przetwórstwa oraz o perspektywach na nadchodzący sezon rozmawialiśmy w bloku rzepakowym na V Ogólnopolskiej Giełdzie Rzepaczano-Zbożowej. Wzrost zasiewów rzepaku, wykorzystanie na biopaliwa, zapasy i kontraktacja. 

czytaj więcej
Rynek rzepaku

Olej z polskiego rzepaku kontra olej z importu. Co mówi wiceprezes Zakładów Tłuszczowych „Bielmar”?

Jak polski olej z rzepaku radzi sobie na konkurencyjnym rynku spożywczym? Daniel Czerwik, wiceprezes Zakładów Tłuszczowych „Bielmar”, producent oleju z polskiego rzepaku, podzielił się z nami swoją wizją rozwoju rynku spożywczego w Polsce. Spotkaliśmy się z nim na jubileuszowej V Ogólnopolskiej Giełdzie Rzepaczano-Zbożowej.

czytaj więcej

Najważniejsze tematy

r e k l a m a
Pytania i regulaminy
Kategorie
Produkty Agrarsklep
Przydatne linki
Social Media

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)