W tym roku znów mogą pojawić się problemy z ilością, ale także jakością zielonej masy kukurydzy przeznaczonej na kiszonkę z kukurydzy. Niestety okresowe braki opadów spowodowały, że nie w całym kraju kukurydza wygląda dobrze. Są obszary, gdzie łan jest wysoki, a kolby wyglądają przyzwoicie, a ostatnie deszcze ją podratowały, ale niestety są i takie regiony, gdzie straty w plonie mogą sięgać nawet 90% (raport IUNG).
- Kukurydza „poświęca” całą swoją energię na intensywny wzrost w okresie od wschodów do początku kwitnienia. Właśnie wtedy odnotowano największy deficyt opadów. Po tym terminie wzrost części wegetatywnych wyhamowuje, a energia zostaje „przekierowana” na rozwój części generatywnych, czyli na rzecz budowania plonu ziarna. Jeżeli roślina zdołała wykształcić kolbę i wyrzucić wiechę, co w tym roku następowało bardzo wcześnie (reakcja na stres) jest wysoka szansa, że doszło do prawidłowego zapylenia. W takiej sytuacji możemy oczekiwać, że mimo niewielkich rozmiarów całej rośliny, plon ziarna może okazać się zadowalający – tłumaczy Wielkopolska Izba Rolnicza. Jednak nie zawsze jest to korzystne zjawisko, bowiem hodowcom bydła przy produkcji kiszonki z kukurydzy zależy również na ilości biomasy i włókna.