DRAMAT W LUBUSKIEM: Rolnictwo Lubuskiej Ziemi powoli i boleśnie umiera (WYWIAD)
r e k l a m a
Partnerzy portalu

DRAMAT W LUBUSKIEM: Rolnictwo Lubuskiej Ziemi powoli i boleśnie umiera (WYWIAD)

09.08.2023

  Stanisław Myśliwiec, prezes Lubuskiej Izby Rolniczej przedstawił dramatyczną sytuację w gospodarstwach i na lubuskich polach. Produkcja roślinna przekształca się w uprawę … trawy lub w nieobsiane ugory, produkcja zwierzęca znika w oczach, bez mleczarni, bez ubojni z konieczności, bez opłacalności produkcji. Rolnicy są zadłużeni, bez zapasu pasz, zmęczeni, zrezygnowani i z pustymi magazynami. Piękna wiosna dała wielu nadzieję, jednak susza szybko ją rozwiała.

Dramat wielu rodzin rolniczych w woj. lubuskim rozgrywa się od kilku ładnych lat, upadają kolejne gospodarstwa. Głównym powodem jest susza i brak opłacalności produkcji. Z roku na rok rosną długi, rolnicy nie mają za co wykonać podstawowych zabiegów na polach, a w zagrodach nie ma już zwierząt. Koszmar, który toczy się na oczach prezesa Lubuskiej Izby Rolniczej Stanisława Myśliwca, który gospodaruje na 200 ha użytków rolnych i sam zrezygnował z produkcji mleka, już nie wywołuje złości, tylko ogromną bezradność i smutek, że rolnictwo Lubuskiej Ziemi powoli i boleśnie… wymiera.

WYWIAD

Dorota Kolasińska: Jak wygląda obecnie sytuacja na lubuskich polach? Co udało się skosić i jakie są plony?

Stanisław Myśliwiec: Pogoda wszystko skomplikowała. Zwykle rzepaki były koszone około 10 dni przed pszenicą, a w tym roku jeszcze dużo plantacji rzepaku jest nie skoszonych. Było to spowodowane suszą i zaburzeniem dojrzewania przy braku wody. Wiosna była piękna i obiecująca. Wszyscy mieliśmy nadzieję, że te 4-5 lat suszy, wynagrodzi nam ten rok w plonach. Przyszedł smutny maj i czerwiec, nasze marzenia prysły. Przyszły wysokie temperatury, brak opadów i tragiczna susza. Wizualnie, z daleka rośliny na plantacjach wyglądają dobrze, ale gdy podchodzi się bliżej, to widać zaschnięte kłosy, w których nie ma ziarna. Można powiedzieć, że słomy będziemy mieć na zadowalającym poziomie, ale w plonie ziarna jest tragedia. Jednak, kto uprawia zboże dla słomy…

D.K.: Czy sytuacja nie jest nieco lepsza w oziminach?

S.M.: Oziminy wyglądają znacznie lepiej, bo przynajmniej jest słoma, a w jarych nawet słomy nie ma. Zboża jare, łubiny czy facelia wyrosły do kilkunastu centymetrów z jedną łuszczyną czy kłosem i jednym ziarnem, którego niczym nie można zebrać tylko talerzówką. Oczywiście zdarzają się uprawy, gdzie przeszły opady punktowe i tam wygląda to w miarę przyzwoicie.

D.K.: Jak działają komisje szacujące straty?

S.M.: Komisje są powoływane i tylko wizytacja na polu może określić czy dane gospodarstwo i dany rejon zostały tak samo dotknięte jak reszta. Komisje były naprawdę potrzebne, jednak samo powołanie nie czyni nas szczęśliwymi. Powstanie z tego raport, jeżeli będzie do 30% rozbieżności pomiędzy aplikacją i raportem komisji, to przyjmuje się tę wyższą wartość. Jednak jeśli wyjdzie powyżej 30%, to bierze się średnią. Czyli tak czy siak, ten rolnik jeżeli cokolwiek dostanie, a nadal nie wiemy, jak będzie wyglądała forma pomocy, to będzie znajdował się w pierwszej grupie, tej poniżej 60% strat.

D.K.: Jak komisja ma szacować teraz straty suszowe, po tych nawalnych deszczach?

S.M.: U nas te deszcze nawalne nawet nie miały za bardzo czemu zaszkodzić, bo wiele pól i tak nie nadaje się do zbioru, deszcze w tym przypadku nie pogorszyły sytuacji. Na pewno w gorszej sytuacji są rolnicy, którzy nie zdążyli zebrać plonów z tych lepszych rejonów. Były problemy ze zbytem, z cenami i przede wszystkim z pogodą. Jak tylko ruszyły żniwa, zaczęły się opady. W niektórych rejonach żniwa są wykonane w połowie, w niektórych nawet 80% pól nie jest zebranych. To jest przykre, bo susza nam zaniża parametry zboża, do tego dochodzi wilgotność. Ten rok jest naprawdę tragiczny. Czekaliśmy na deszcz, ale przyszedł nie wtedy, kiedy był potrzebny. Czekamy na deszcz, kiedy zasiejemy poplony. Trzeba będzie niedługo siać jęczmień i rzepak ozimy, zaraz jest optymalny termin siewu dla naszego regionu, a my mamy tam, póki co zboże albo rzepak i nie wiadomo, kiedy będzie można wjechać na pole z kombajnem, albo talerzówką.

D.K.: A jak sytuacja wygląda na łąkach?

S.M.: Susza je wypaliła, siana nie zebrano prawie wcale. Teraz po deszczach łąki trochę zaczęły się zielenić. Skorzystają hodowcy, którzy stosują wolny wypas, na razie nie będą przynajmniej skarmiać tego, co zmagazynowali na następny rok. Dzisiaj w rolnictwie, naprawdę trzeba się nagłówkować żeby przejść przez ten kataklizm i zachować stado oraz ciągłość upraw.

D.K.: Czy widzi Pan rezygnację wśród rolników? To już któryś rok z rzędu suszy w woj. lubuskim.

S.M.: W mojej gminie jest 8 sołectw. Było 4 czy 5 prężnie działających młodych rolników. Już wszystko wyprzedają, idą do innych zawodów, są wykształceni. Rezygnują. Mam wielu takich rolników, którzy mają gospodarstwa po 100-200 ha, których nie obsiali w ogóle. Byli tak zadłużeni, że nie mieli za co przeprowadzić zabiegów polowych i zasiać. Rolnicy, którzy kiedyś byli wzorem, dziś na użytkach rolnych mają trawy i koniczyny. Nie uprawiają zboża i nie mają zwierząt. Doprowadzają do tego anomalie pogodowe. W mojej wsi, tylko w moim gospodarstwie i sąsiada wszystkie hektary są zasiane zbożem czy rzepakiem. Wszędzie dookoła jest zasiana trawa na gruntach ornych u rolników bez produkcji zwierzęcej. Tak dziś wygląda rolnictwo w mojej wsi, która kiedyś była jedną z najbardziej rozwiniętych w produkcji rolniczej, w całej gminie.

D.K.: Czy to się działo w ostatnim 10-leciu, czy stopniowo jak wszędzie?

S.M.: Myślę, że tak, ostatnie lata do tego doprowadziły. Biednie, bo biednie, ale honorowo ten rolnik żył. Teraz rolnicy są tak pozadłużani w bankach, że nie dostaną kolejnego kredytu, do rodziny już wstyd im nawet iść pożyczyć pieniądze. Ta wiosna dała nam dużą nadzieję, że przynajmniej wyjdziemy na prostą, popłacimy zaległości. Potem przyszedł smutny maj, smutny czerwiec, w lipcu i sierpniu zbieramy skutki suszy.

D.K.: Jak wygląda sytuacja w magazynach zbożowych i jakie skupy oferują ceny?

S.M.: Jest tragedia. Są regiony gdzie były punktowe opady, jak mówiłem. Tam rolnicy mają plony, może nie są zadowalające, ale są jakiekolwiek. One zabezpieczą pieniądze na wykonanie zabiegów agrotechnicznych na następny rok. Są takie rejony, gdzie rolnicy słyszą zapytanie ARiMR czy mają zboże w magazynach i ile. Trzy lata suszy, zbiorniki puste, a oni pytają ile mamy zmagazynowanego zboża??? To był cios poniżej pasa, wystarczyło spojrzeć w elektroniczne wnioski suszowe. Jeżeli w tym roku są straty 80-85%, to nikt nie będzie miał problemów z magazynowaniem. Rolnik nie ma co magazynować. Żyto jest skupowane w tym momencie od 580-630 zł/t, za pszenicę można uzyskać 800 zł/t. To jest jeden wielki atak na polskie rolnictwo. Ktoś nie dopilnował cen. Przed atakiem Rosji na Ukrainę tona saletry kosztowała tyle co tona pszenicy. Jeżeli dzisiaj tona pszenicy kosztuje 800 zł, a tona saletry 2 tys. zł, jej koszt przekracza prawie trzykrotnie wartość pszenicy. Jak my dzisiaj możemy mówić o opłacalności produkcji? Wiemy przecież kto jest właścicielem zakładów azotowych w Polsce. Czy oni naprawdę tego nie widzą? Rząd twierdzi, że sytuacja wraca do normalności. Ceny zbóż owszem wróciły do poziomu sprzed wojny w Ukrainie, to dlaczego ceny nawozów nie wróciły? Dziś mamy komunikaty, że Polska jest zabezpieczona w 100% w gaz. To ja czegoś tutaj nie rozumiem…

D.K.: No tak, ale cały czas rząd daje jakieś dopłaty, dofinansowania…

S.M.: Tak mówią, że przeznaczają miliardy na polskie rolnictwo. Na wiele działań my, jako rolnicy z lubuskiego, nie jesteśmy w stanie spełnić kryteriów. Nie stać nas na inwestycje. Jeżeli chodzi o pomoc suszową… To dostaliśmy 2,6 tys. zł do pełnych rodzin rolniczych i to jest jedyna pomoc. Jeżeli ktoś mi mówi o miliardach na rolnictwo, to mnie obraża. Szkoda słów i nerwów. Mamy dosyć tych miliardów. Niech wezmą sobie te dopłaty, niech nam zapłacą uczciwie za naszą pracę i za nasze produkty. Chcemy po prostu uczciwej ceny. Niech sobie zabiorą tą pomoc rządową i niech dadzą nam spokój. Jeżeli nie możesz pomóc, to chociaż nie szkodź.

D.K.: A jak wygląda Pana gospodarstwo obecnie?

S.M.: Na własność mam 200 ha, nie mam produkcji zwierzęcej. Działania związane z ASF spowodowały, że na lubuskiej wsi nie ma zwierząt. Została nam jeszcze produkcja roślinna. Miałem dwie obory bydła mlecznego. Musiałem z tego zrezygnować. W naszym województwie nie mamy ubojni z konieczności. Wyciągnąć byka czy krowę za stodołę i patrzeć jak ona kona, to jest nieludzkie. To męczarnia dla rolnika i zwierzęcia. Weterynarz nie przyjedzie i nie uśpi, rzeźnia żadna nie przyjmie, bo zwierzę musi wejść na wagę, a myśliwy nie może odstrzelić. Hodowca ma współczucie, trudno na to patrzeć naprawdę, kiedy nie można pomóc. Mieliśmy problemy z weterynarią, która przyczyniła się do likwidacji wszystkich małych stad świń.

D.K.: Jakie problemy Pana skłoniły do rezygnacji z produkcji mleka?

S.M.: Bioasekuracja, wymagania, susza, drogie pasze objętościowe, które trzeba było ciągle dokupować. Za dużo tego było jednocześnie. Nikt nie był w stanie tak długo dokładać do produkcji. W naszym województwie nie ma nawet takiej produkcji świń, jak w Wielkopolsce ma jeden powiat. Warunki do hodowli bydła z kolei mamy idealne, mnóstwo łąk nadodrzańskich. W tej chwili są tam chaszcze. Teraz trzeba byłoby to karczować, żeby uzyskać jakąś paszę. Żeby była produkcja zwierzęca, to przepisy muszą być stałe, a sytuacja na rynku stabilna. Produkcja musi przechodzić z pokolenia na pokolenie, inaczej jest bardzo trudno. Kto już zrezygnował, do produkcji zwierzęcej nigdy nie wróci. Teraz problem polega też na tym, że jeśli zdarzył się kiedyś pilny wyjazd, można było poprosić sąsiada o pomoc przy obrządku. Dzisiaj nie mam kogo poprosić o pomoc, bo na wsi mieszkają ludzie, którzy zwierząt się boją i nie są rolnikami. Jeżeli ktokolwiek obecnie ma produkcję zwierzęcą, to jest uwiązany do końca życia.

D.K.: Czy do rezygnacji z produkcji przyczyniła się również cena?

S.M.: Z cenami była huśtawka. Jednak gorszym problemem była likwidacja punktu skupu i mleczarni w Zielonej Górze. Najbliższy punktu skupu mleka jest oddalony ode mnie o 100 km. W gminie był jeden duży producent i zaczęła się tragedia. Teraz zresztą litr wody w butelce jest droższy od mleka, to gdzie tu opłacalność? Kiedyś za litr mleka można było kupić litr paliwa. Ministrowie zbyt często się zmieniają. Jeżeli jeden już zaczyna coś rozumieć i widzieć jak pomóc, to zaraz przychodzi następny, który znów nic nie rozumie. Błędne koło, a my tylko na tym tracimy.

D.K.: Bardzo dziękuję za rozmowę i pokazanie problemów lubuskich rolników, bo chyba niewiele osób zdaje sobie z tego sprawę, jak w Waszym województwie jest ciężko.

S.M.: Również dziękuję.

Fot. Kolasińska/archiwum TAP
CZYTAJ CAŁY ARTYKUŁ W www.topagrar.pl
r e k l a m a

Kto zarobił na wzroście cen nawozów i gdzie trafia ukraińskie zboże? NIK to sprawdzi

23.10.2022

Na podstawie wniosku KRIR - Najwyższa Izba Kontroli będzie kontrolować polski rynek rolny. NIK ma sprawdzić czy wysokie ceny nawozów mają swoje odzwierciedlenie w kosztach produkcji, czy ktoś zarobił na rolnikach oraz co się dzieje ze zbożem i rzepakiem z Ukrainy, który trafia do Polski.

Prezes Najwyższej Izby Kontroli uwzględnił wniosek Krajowej Rady Izb Rolniczych i zajmie się dwoma tematami, które w ostatnim czasie mają ogromny wpływ na rynki rolne w Polsce: wysokie ceny nawozów oraz to jak ceny ziarna importowanego z Ukrainy wpływają na ceny zbóż w Polsce. 

Import zboża z Ukrainy wpływa na ceny zboża w Polsce - w jaki sposób?

Wiktor Szmulewicz, prezes samorządu rolniczego w swoim piśmie do szefa NIK zwraca uwagę na spadek cen zbóż w Polsce w ostatnim czasie, co znacznie pogarsza sytuację polskich rolników, ponieważ w tym roku znacznie wzrosły im koszty produkcji zbóż. Izby rolnicze chcą, aby kontrolerzy NIK sprawdzili w jakim stopniu wpływ na to miało otwarcie polskiej i unijnej granicy na ziarno z Ukrainy. 

– Rozumiemy trudną sytuację rolników ukraińskich, ale pomoc dla tych producentów nie może odbywać się kosztem polskich rolników, którzy z powodu niskich cen i braku możliwości sprzedaży zapasów mogą być zagrożeni upadkiem gospodarstw, tym bardziej, że wkrótce będą żniwa – napisał Wiktor Szmulewicz, prezes KRIR.

Obawom szefa samorządu rolniczego wtórują także przedstawiciele Lubelskiej Izby Rolniczej. W ich opinii, to głównie rolnicy z Lubelszczyzny i Podkarpacia w największym stopniu ponoszą konsekwencję napływu zbóż, kukurydzy i rzepaku z Ukrainy. Z tego powodu zarząd LIR chciałby dowiedzieć się jaka jest rzeczywista skala importu ziarna z Ukrainy i ile tego zboża zostaje w Polsce. Lubelscy rolnicy chcą także poznać listę podmiotów gospodarczych importujących te surowce na terytorium Polski. Według przedstawiciele LIR pozwoli, to lepiej zarządzać tym ryzykiem oraz podjąć odpowiednie kroki w przyszłości.

Przedstawiciele Krajowej Rady Izb rolniczych poprosili Mariana Banasia, prezesa NIK, aby ta instytucja zbadała:

  • czy zboże importowane z Ukrainy jest w Polsce tylko tranzytem i trafia ostatecznie do kolejnych państw czy część z tego ziarna zostaje w polskich magazynach? 
  • które zboże w polskich portach jest ładowane w pierwszej kolejności: ukraińskie czy polskie, a jeżeli to ziarno zza wschodniej granicy ma priorytet, to czy przez to polskie zboże nie może być eksportowane ze względu na ograniczone możliwości przeładunkowe?
  • czy ziarno ukraińskie spełnia polskie i unijne wymogi fitosanitarne?
CZYTAJ ARTYKUŁ
r e k l a m a

Czy działka nabyta po ślubie wlicza się do wspólnoty majątkowej małżeńskiej?

21.10.2022

Chciałabym zakupić działkę do majątku odrębnego, a potem przekazać ją synowi z pierwszego małżeństwa. Czy jest to możliwe, skoro mam wspólność majątkową małżeńską od ponad 20 lat? Jakie składniki wchodzą w skład majątku odrębnego małżonków?

Czym jest małżeńska wspólność majątkowa?

Artykuł 31 § 1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego określa, że z chwilą zawarcia małżeństwa powstaje między małżonkami z mocy ustawy wspólność majątkowa (wspólność ustawowa) obejmująca przedmioty majątkowe nabyte w czasie jej trwania przez oboje małżonków lub przez jednego z nich (majątek wspólny). Przedmioty majątkowe nieobjęte wspólnością ustawową należą do majątku osobistego każdego z małżonków.

Majątek osobisty każdego z małżonków - czyli jaki?

Z kolei według art. 33 k.r.o., do majątku osobistego każdego z małżonków należą m.in.: przedmioty majątkowe nabyte przed powstaniem wspólności ustawowej oraz nabyte przez dziedziczenie, zapis lub darowiznę (chyba że spadkodawca lub darczyńca inaczej postanowił). Należą do niego też te służące wyłącznie do zaspokajania osobistych potrzeb jednego z małżonków. Majątkiem osobistym są również prawa niezbywalne, które mogą przysługiwać tylko jednej osobie, oraz przedmioty majątkowe uzyskane z tytułu nagrody za osobiste osiągnięcia jednego z małżonków. Do majątku osobistego wlicza się ponadto przedmioty uzyskane z tytułu odszkodowania za uszkodzenie ciała lub wywołanie rozstroju zdrowia albo z tytułu zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.

Istotne jest źródło finansowania

W skład majątku odrębnego wchodzą także przedmioty majątkowe nabyte w zamian za składniki majątku osobistego, chyba że przepis szczególny stanowi inaczej. Przykładowo, gdyby przed wstąpieniem w związek małżeński była Pani właścicielką lokalu, a potem go sprzedała i z tych pieniędzy zakupiła działkę budowlaną, wtedy należy podać te informacje w akcie notarialnym, że pieniądze na zakup działki pochodzą ze sprzedaży lokalu, który był własnością osobistą.

Reasumując: to, czy może Pani nabyć działkę budowlaną do majątku osobistego, zależy głównie od źródła jej finansowania.

dr hab. Aneta Suchoń, prof. UAM
fot. M. Czubak

CZYTAJ ARTYKUŁ

Poddzierżawy - dla kogo? Ilu rolników korzysta?

20.10.2022

Od 2017 roku Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa poddzierżawił jedynie 5 tys. ha gruntów W jakich sytuacjach rolnik może liczyć na zgodę KOWR na poddzierżawienie gruntów od dzierżawcy?

Poddzierżawianie gruntów wzbudza w ostatnim czasie wiele emocji. O wyjaśnienia w tej sprawie poprosiła resort rolnictwa opozycja. - Od początku września biura poselskie są wręcz zasypywane informacjami i pytaniami od małopolskich (ale nie tylko) rolników odnośnie do bulwersującej sprawy poddzierżawy 141 ha gruntów rolnych we wsi Kępie pod Miechowem w Małopolsce przez rodzinę (brata) Norberta Kaczmarczyka, sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Oburzenie rolników wzbudza zarówno opisany przez portal WP.pl tryb przystąpienia do umowy poddzierżawy członków rodziny wiceministra, jej podpisanie (zatwierdzenie wniosku przez samego ówczesnego dyrektora generalnego KOWR), wysokość czynszu dzierżawnego poddzierżawy, a w szczególności fakt, że powierzchnia całkowita poddzierżawionych nieruchomości dla jednego użytkownika (rolnikowi niespokrewnionemu z dotychczasowym dzierżawcą, prowadzącemu gospodarstwo na odległość, spoza danej gminy/gmin graniczących – nieposiadającemu gruntów rolnych w gminie, gdzie znajduje się nieruchomość, lub w gminie sąsiedniej, o powierzchni powyżej 100 ha) to aż 141 ha – napisała w interpelacji Dorota Niedziela oraz Kazimierz Plocke z Platformy Obywatelskiej, którzy zadali szereg pytań dotyczących praktyki związanej z poddzierżawianiem gruntów.

CZYTAJ ARTYKUŁ

Przeczytaj także

Rynek zbóż

Biden nie dotrzymuje obietnicy wsparcia do budowy silosów. Sprawę komentuje Jadwiga Emilewicz

Jadwiga Emilewicz polski sekretarz stanu ds. współpracy rozwojowej z Ukrainą podkreśla, że Joe Biden prezydent USA, nie dotrzymał jeszcze obietnicy wybudowania silosów wzdłuż granicy między Polską i Ukrainą. Zapowiedział tę pomoc już w ubiegłym roku. Jak sprawę skomentowała Jadwiga Emilewicz? 

czytaj więcej
Żywienie bydła

Ile za ha kukurydzy na pniu?! Drastyczne podwyżki zagrożą bazie paszowej

Kiszonka z kukurydzy jest obok sianokiszonki z traw, podstawowym składnikiem paszy objętościowej dla bydła. W tym roku susza dokuczyła nie tylko zbożom, ale również użytkom zielonym oraz kukurydzy. Co robić gdy kukurydza nie jest dobrej jakości i może jej zabraknąć dla zwierząt?

czytaj więcej
Aktualności branżowe

Żniwa w woj. kujawsko-pomorskim: plony, jakość ziarna i problemy rolników

Podobnie jak w większości województw w Polsce mokre żniwa łatwe nie były. Ten weekend był gorący, ale nie tylko ze względu na pogodę. Mimo niedzieli i święta, rolnicy tłumnie ruszyli na kombajny. Jak wyglądają tegoroczne plony rzepaku i pszenicy w woj. kujawsko-pomorskim?

czytaj więcej

Najważniejsze tematy

r e k l a m a
Pytania i regulaminy
Kategorie
Produkty Agrarsklep
Przydatne linki
Social Media

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)