Pamiętacie może moją relację sprzed tygodnia – Mrozy i śnieg ścięły rzepak – co robić? Mróz uszkodził wtedy głównie pędy wyrośniętych, około 50-centymetrowych rzepaków. Objawiało się to pękaniem łodyg na odcinkach długości nawet 15 cm. Pęknięcia były też głębokie i spowodowały skręcenie pędów a nawet ich łamanie. Zamarznięta woda pojawiła się też pomiędzy pąkami kwiatowymi. Zwłaszcza te wyniesione wysoko były już rozluźnione i narażone na niskie temperatury.
Pobrałem wtedy kilka roślin, aby przekonać się jaki będzie efekt mrozów. Umieściłem je wraz z korzeniami w wiadrze z wodą, w ciepłym pomieszczeniu, aby "podpędzić" ich rozwój. Po tygodniu w takich warunkach rośliny rozwinęły się, rozluźniły pąki i teraz lepiej widać, czy mróz dokonał szkód.
Rzepak w ciepłym pomieszczeniu nie dość, że rozluźnił pąki, to jeszcze wystrzelił w górę. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że rośliny doskonale poradziły sobie z mrozem. Pąki wydawały się nie uszkodzone, kwiatostany pełne, bez braków. Taki widok to efekt wręcz doskonałej zdolności rzepaku do regeneracji (nie mylić z odpornością na przemarzanie części roślin). Ta zdolność regeneracji może być wykorzystana (o tym dalej).
Pąki rzepaku po podpędzeniu w domowych warunkach