Po świątecznej przerwie skupy z wolna budzą się do życia, choć jak informują ich pracownicy spokojnie święta mogłyby się dalej przeciągnąć. Tak niewielka jest obecnie podaż zbóż na krajowym rynku. – Dostaw praktycznie nie mamy, po świętach nawet telefonów z zapytaniami o cenę jest niewiele – mówi przedstawiciel firmy skupowej.
Oczekiwanie rolników powodowane jest oczekiwaniem na doprecyzowanie warunków pomocy rządowej. – Rolnicy dzwonią to pytają czy już bierzemy na skup interwencyjny , bo w telewizji już o tym mówią – dodaje inny skupujący.
Poświąteczna bezwładność rynku potwierdza się także w aktualnej stabilizacji cenowej. – Przyjechało zaledwie parę transportów, jest jeszcze mniejszy ruch niż przed świętami. Dlatego nawet cen skupu nie zmienialiśmy – informuje kierownik innego elewatora.
I rzeczywiście zmiany cen są nieznaczne zarówno na światowych giełdach, jak i krajowym rynku. Kwietniowy raport USDA w zbożach istotnych zmian nie przyniósł dlatego na Matifie pszenica do środy była na podobnych poziomach jak przed świętami, w czwartek (13.04.2023 r.) jednak tanieje i wyceniana jest na 247,25 €/t, a więc o 4 € taniej niż przed tygodniem.
Dobrze stało się, że państwowa firma skupowa zorientowała się jak mocno jej ceny oferowane w elewatorach na wschodzie kraju odstają od rynku i je podniosła. To głównie w efekcie tych podwyżek pszenica konsumpcyjna, na uśpionym krajowym rynku drgnęła lekko do góry i jest skupowana po 890–1100 zł/t, a w portach jest wyceniania po 1140 zł/t.
Porty w okresie świątecznym pracowały pełną parą, a w danych wynika, że owe sprężenie przyniosło efekt w postaci załadowanych ilości wynoszących prawie 200 tys. ton w ciągu tygodnia. Rzeczywiście nasze porty robią aktualnie bokami i wszystko wskazuje, że może być to rekordowy sezon w morskim eksporcie zbóż z Polski. Z Polski, a niekoniecznie zboża polskiego. Czy można z obecnej infrastruktury portowej wycisnąć jeszcze więcej? Zapewne można, ale wówczas potrzebna jest stabilizacja dostaw od samego początku żniw, a nie akcyjność jaka szykuje się na koniec bieżącego sezonu.
Także ceny pszenicy paszowej nieznacznie wzrosły i kolejny już raz jest to średnio 6 zł/t. Tu również jest to efekt zmiany cen u najtaniej kupujących i tym samym za paszówkę rynek płaci 780–1050 zł/t.
Skupujący i sprzedający wyraźnie się badają. Firmy handlowe po raz kolejny nie chcą przepłacić, a rolnicy zastanawiają się ile mogą zyskać na tym całym zamieszaniu z dopłatami i skupem interwencyjnym. Jak na razie w trybie ekspresowym zbierane są deklaracje sprzedaży przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych, ale jej działania z natury, bo z samej nazwy są to zakupy na krajowe rezerwy strategiczne, objęte są tajemnicą. Więc mimo nagłośnienia całego projektu ilości tak zdjętych z rynku zapewne nie poznam, a tak zaplanowana interwencja dotyczy jak na razie tylko pszenicy konsumpcyjnej.
W efekcie pozostałe zboża praktycznie cen nie zmieniły. Pszenżyto jest nadal skupowane w średniej cenie 801 zł/t, a widełki wynoszą 700–890 zł/t.
Także żyto i kukurydza ustabilizowały swoje ceny na niskich poziomach. Żyto jest w kraju skupowane po 600–830 zł/t, a jeden z kupujących informuje, ze za żyto ekologiczne jest w stanie zapłacić nawet 1300 zł/t i to wcale nie na mąkę, ale do produkcji spirytusu!
Za kukurydzę skupy natomiast aktualnie oferują 800–1050 zł/t. Owies paszowy nadal kosztuje 700–800 zł/t, a za owies na płatki młyny płacą 900 zł/t.