Na zbożowym rynku mamy rzeczywisty pat. Skupujący czekają na większa liczbę dostaw, by ustawić się cenowo do żniw, a ich pełne rozpoczęcie utrudniają nawracające nad niemal wszystkie regiony kraju deszcze. Nie wiadomo jest jak ustawić się do handlu, a dodatkowo taka sytuacja rodzi potężne obawy o parametry tegorocznego ziarna, co niejasności jeszcze potęguje.
Ruch tylko w cenach
Ceny w skupach się układają, ale wciąż jest oczekiwanie na rozpoczęcie szczytu zbiorów.
– Codziennie jest jakiś ruch i ceny pszenicy się zmieniają, tylko na wadze ruchu nie ma. Pogoda zrobiła swoje i deszcze wstrzymują żniwa – mówi przedstawiciel elewatora na Kujawach.
Nawet tam, gdzie okienka pogodowe pozwoliły na wjechanie w pola dostawy są nierównomierne. – U nas ciągle padały deszcze dlatego rzepak i zboża mieszają się w dostawach, które i tak nie są zbyt intensywne – mówi przedstawiciel skupu z północnej Polski.
Podobnie w północno-zachodniej Polsce elewatory czekają jeszcze na tegoroczną pszenicę, a oczekiwanie na ruszenie żniw jest niemal we wszystkich regionach kraju podobne. – Dotychczas kupowaliśmy jęczmień i rzepak. Z początkiem sierpnia wystawiliśmy ceny na pozostałe zboża, które zaczynają dopiero zjeżdżać – informuje skupujący z Lubelszczyzny.
– U nas rzepak i jęczmień już skoszony, a w pszenicy to dopiero początek – przekazuje skupujący z Podkarpacia. Potwierdzają to słowa innego młynarza z południowej Polski. – U nas nic jeszcze się nie zaczęło. Czekamy na zbiory i dostawy – mówi młynarz ze Śląska.
W niektórych skupach brak ruchu hamuje zmiany cenników. – Od dwóch tygodni cen nie zmieniamy bo nie ma do czego. Nic nie przyjeżdża. Dziś miało nie padać, a już od rana popadało – mówi właściciel skupu z woj. świętokrzyskiego.