Rynek zbóż zaczyna być coraz bardziej nerwowy, po kolejnych, znów sporych spadkach cen już chyba wszyscy jego uczestnicy wyczuwają, że nie może być mowy o odwróceniu tendencji. Pszenica 120 zł w dół, pszenżyto minus stówka, a jęczmień, żyto i kukurydza po 60 zł/t taniej, tylko w ciągu dwóch tygodni. Tak można podsumować ostatnie „osiągnięcia” krajowego rynku zbóż. Rolnicy przeklinają swój los i po trosze też swoje decyzje o przetrzymaniu zboża, ale na wiele spraw nie mieli wpływu. Takimi jest przecież rekordowy import zbóż do UE, takimi są też spadki cen na Matifie.
UE aktywnym graczem na rynku
UE w tym sezonie od jego początku do 5. marca br. ściągnęła prawie 6 mln t pszenicy i jest to ponad trzykrotnie więcej niż w porównywalnym okresie roku ubiegłego. A przecież zdecydowanie większe ilości UE zaimportowała kukurydzy. Tutaj w omawianym okresie mamy już ponad 18,5 mln t, przy ubiegłorocznym wyniku prawie o 7 mln t niższym. Te w sumie dodatkowe 11 mln t zbóż przytrafiło się krajom europejskiej wspólnoty w roku słabszych zbiorów, bo pszenicy kraje UE zebrały 134,7 mln t, o 3,5 mln t mniej niż przed rokiem, a zbiory kukurydzy wynoszące w tym sezonie 54,2 mln t były prawie o 17 mln t niższe od tych sprzed roku.
Wychodzi, że to nawet zbyt mało żeby podratować nadwątlony unijny bilans, zwłaszcza, że często zboża trafiały nie do końca tam, gdzie są one naprawdę potrzebne. Liczby mogą jednak mylić, wystarczy zobaczyć które z krajów, pomimo wcześniejszych narzekań na niższe zbiory, eksportują najwięcej. Przecież Francja tak silnie dominuje nad pozostałymi, że eksportując 8,4 mln t pszenicy drugą Rumunię (2,6 mln t) i trzecie Niemcy (2,5 mln t) zostawiła daleko w tyle.