Rolnicy uprawiający owies z jednej strony podkreślają jego fitosanitarne właściwości dla stanowiska, ale z drugiej nie są w stanie pochwalić się regularnymi dochodami z tej uprawy. Owies ze swym mniejszym potencjałem plonotwórczym i wrażliwością na wszelkie niedogodności pogodowe ze wszech miar zasługuje na miano uprawy niszowej.
Owies jest niszowy, bo wrażliwy w uprawie
Nic dziwnego, bo owies jako zboże jare jest bardzo wrażliwy na wiosenne niedobory opadów, a okresy letniej przekropności mogą powodować brunatnienie kłosków i utratę tak pożądanego w handlu złocistego koloru ziarna. Coraz częściej występujące na naszych terenach susze powodują, że także gęstość ziarna potrafi być zwłaszcza dla przetwórców niezadowalająca.
A to nie tylko parametr ograniczający plon, ale przede wszystkim gęstość minimalna 52 kg/hl, czasem obniżana do 50 kg/hl, jest najczęściej jednym z parametrów ograniczających możliwość sprzedaży owsa na cele konsumpcyjne. – Trzeba zdawać sobie sprawę, że owies do produkcji płatków oglądamy z bardzo wielu stron, zanim go kupimy – mówi zaopatrzeniowiec młyna.
Tradycyjnie już uprawa owsa skupia się na terenach podgórskich, a ostatnio coraz większe przestrzenie zyskuje owies na Pomorzu.
– Nawet tutaj u nas, gdzie do gór jest stosunkowo blisko, w niektórych latach podaż owsa do produkcji płatków była tak niska, że szczególnie wiosną i na przednówku musieliśmy go dokupować z Czech i Słowacji – mówi wieloletni dyrektor zaopatrzenia młyna na południu Polski.
Rolnicy operujący w Lubuskiem, Wielkopolsce i w centrum kraju, a więc w regionach najczęściej dotykanych wiosenną suszą, na uprawę owsa decydują się znacznie rzadziej.
– Podaż owsa w ciągu całego sezonu się kurczy, jeśli go naprawdę chcemy kupić, to musimy to zrobić w pierwszej połowie sezonu – mówi przedstawiciel przetwórcy.