Na rynku, nie tylko krajowym, brakuje sadzeniaków – zwłaszcza kwalifikatów wysokiego stopnia. Do ich produkcji wykorzystuje się np. minibulwy. Kupowane na sztuki wysadza się na polu do dalszej reprodukcji, zachowując m.in. wysoki rygor fitosanitarny.
Z artykułu dowiesz się
Procedura próbobrania i badań zdrowotności
Ryzykowna produkcja sadzeniaków
Standardowa uprawa minibulw
Ochrona minibulw
Zbiór minibulw
Najpierw inwestycja... pierwsze i drugie rozmnożenie nie jest na sprzedaż
Udana uprawa ziemniaków wymaga zdrowych sadzeniaków, dlatego zdecydowałem się na ich pionierską produkcję polową z minibulw, na razie na powierzchni 0,5 ha. Zacząłem wytwarzać materiał najwyższych stopni przedbazowych i bazowych odmian firmy HZPC, która merytorycznie pilotuje tę działalność – mówi Łukasz Haase, plantator z północy Polski. Specjalistyczna plantacja nasienna wymaga także oficjalnego nadzoru fitosanitarnego. Prowadzi ją lokalny oddział WIORiN, lustrując wszystkie etapy produkcji polowej oraz badając zdrowotność roślin i wytworzonego materiału sadzeniakowego.
Procedura próbobrania i badań zdrowotności
Jednak na temat urzędowego badania zdrowotności zebranych bulw na tym etapie rozmnażania gospodarz ma odrębne zdanie.
– Czuję się pokrzywdzony, gdyż z sadzeniaków przedbazowych PB I, których nie wprowadzam do obrotu, ale w 100% będę wysadzał w kolejnym sezonie na swoich polach, muszę oddać do badania aż ponad 400 szt. tego cennego surowca. Na zachodzie Europy, u producenta sadzeniaków, który zebrał PB I, prób na choroby kwarantannowe nie pobiera się. Pobiera się tylko bulwy na badanie wirusów – komentuje rozmówca. Producent akceptuje natomiast fakt, że kolejne rozmnożenia już podlegają pełnej procedurze pobierania prób na choroby kwarantannowe i wirusowe. Procedurze próbobrania i badań zdrowotnościowych przez GIORiN nie podlegają natomiast sprowadzone z zachodu minibulwy klasy PBTC. Według UE jest to klasa przedbazowa materiału pochodzącego ze szklarniowej hodowli, z tzw. kultur tkankowych i mikrobulw – laboratoryjnie pozyskanych i zachowanych zdrowych roślin in vitro.
r e k l a m a
Zaawansowany nadzór PIORiN
Produkcja kwalifikowanych sadzeniaków wysokiej jakości i zdrowotności musi być nadzorowana przez PIORiN. Na plantacji nasiennej inspektorzy przeprowadzają szereg kontroli, badań i przynajmniej dwie lustracje polowe.
Pierwszym etapem jest przebadanie gleby, m.in. pod kątem występowania organizmów kwarantannowych, takich jak mątwik ziemniaczany (Globodera rostochiensis) i mątwik agresywny (G. pallida). Następnie, już po sadzeniu, sprawdza się całą dokumentację pochodzenia i zdrowotności użytych sadzeniaków. Po pozytywnej weryfikacji wszystkich dokumentów i złożeniu wniosku o ocenę polową plantacji nasiennej, rolnik otrzymuje oficjalny numer plantacji nasiennej.
Lustracje polowe przypadają przed kwitnieniem oraz w fazie zaawansowanej wegetacji, aby wychwycić ewentualne porażenia roślin. Próby na wirusy pobiera się z kolei dwa tygodnie po desykacji, ale przed zbiorem. Natomiast już po zbiorze, w zależności od wielkości zebranego materiału, pobiera się próby bulw na występowanie chorób kwarantannowych, czyli bakterii Clavibacter michiganensis (Cm), czyli sprawcę bakteriozy pierścieniowej ziemniaka oraz bakterii Ralstonia solanecearum, określanej jako brunatna zgnilizna lub śluzak warzyw psiankowatych.
Ryzykowna produkcja sadzeniaków
Łukasz Haase produkcją ziemniaków zajmuje się już kilka lat i ma rozeznanie w tym, co dzieje się na rynku, nie tylko w Polsce. Z branżowych analiz wynika, że w tym i kilku ostatnich sezonach ewidentnie brakowało sadzeniaków wyższych klas, co stwarza podstawy do prowadzenia kolejnej dochodowej działalności. To właśnie skłoniło go do rozpoczęcia tej kosztochłonnej działalności.
– Produkcja sadzeniaków jest ryzykowna ze względów pogodowych i fitosanitarnych. Dlatego wielu plantatorów zrezygnowało z tej uprawy i stąd deficyt towaru, także w Europie Zachodniej. Chcę zatem skorzystać z tej niszy, chociaż koszty początkowe są wysokie – wyjaśnia rozmówca. Plantator kupuje sadzeniaki na sztuki, płacąc za jedną minibulwę 2,10 zł. Wysadza je w obsadzie ok. 50 tys./ha, zatem koszt samych sadzeniaków przekracza 100 tys. zł/ha.
Standardowa uprawa minibulw
Produkcja polowa z minibulw wymaga standardowej technologii dla sadzeniaków, w tym terminu sadzenia, zbioru, dawek i rodzaju nawozów, terminu ich podania oraz ochrony przed patogenami i szkodnikami. Na polach nie stosuje jednak nawadniania, ponieważ w rejonie nie ma dużych zasobów wody gruntowej, co znacząco zwiększa ryzyko powodzenia tej inwestycji.
Minibulwy o średnicy 1,5–3 cm sadzi półautomatyczną, zawieszaną na ciągniku sadzarką, którą obsługują dwie osoby. Ręcznie nakładają delikatne, niepodkiełkowywane sadzeniaki na dwie okrągłe tarcze, podzielone na kilkanaście sektorów. Z obracających się tarcz bulwy spadają na dno bruzdy, gdzie są przykrywane ziemią formowaną w redliny.
Siatka kontra mszyce - ochrona przed szkodnikami
Po posadzeniu bulw pole jest opryskiwane herbicydem doglebowym, niezawierającym metrybuzyny, a następnie okryte specjalną siatką z tworzywa sztucznego o bardzo drobnych oczkach, tj. o średnicy 0,3 mm × 0,7 mm. Leży ona na polu aż do momentu desykacji plantacji dostępnym środkiem chemicznym. Jest trwała i przy+++ odpowiednim użytkowaniu można ją używać przez ok. 5 sezonów uprawowych. Przepuszcza powietrze, parę wodną, opady, a także stosowane pestycydy (przejazd odbywa się obok siatki), pozwalając na dość optymalny rozwój roślin.
– Skutecznie blokuje natomiast dostęp mszycom do roślin, chroniąc je aż do zbioru przed potencjalną infekcją wirusową, która zniweczyłaby cały wysiłek i ideę tej uprawy – objaśnia rolnik. To główny powód inwestycji w tę kosztowną metodę ochrony.
Zbiór minibulw przypada od połowy sierpnia do połowy września. Do tego zadania Haase potrzebuje małej kopaczki, z prętami wytrząsającymi rozmieszczonymi co 2,5 cm, aby zatrzymać także małe sadzeniaki, a jednocześnie w miarę sprawnie usunąć glebę. Sam zbiór z utworzonego przez kopaczkę rzędu bulw odbywa się ręcznie, aby zminimalizować ryzyko ich uszkodzeń mechanicznych i rozprzestrzenienia się ewentualnych patogenów grzybowych oraz bakterii. Towar umieszcza się w skrzyniopaletach. Trafia on do przechowalni ziemniaków z temperaturą 8–10°C i wilgotnością powietrza ok. 85%, wymaganą przez ten rodzaj bulw.
– Będą one składowane do wiosny i w stanie uśpienia muszą przeleżeć w dobrej kondycji fizjologicznej – mówi producent. Aby w kolejnym sezonie wegetacyjnym zwiększyć liczbę bulw wykształconych przez roślinę, planuje wraz z firmami HZPC i Restrain zastosować w przechowalni gazowanie etylenem.
– Wieloletnie doświadczenia przeprowadzane przez te firmy dowodzą, że można się wówczas spodziewać, w zależności od odmiany, wzrostu liczby bulw pod krzakiem o ok. 10%, co poprawia bilans ekonomiczny tej uprawy – dodał rozmówca. Po okresie przechowalniczym, a przed sadzeniem w kolejnym sezonem, będzie weryfikować na stołach selekcyjnych bulwy pod kątem zdrowotności i uszkodzeń mechanicznych.
Najpierw inwestycja... pierwsze i drugie rozmnożenie nie jest na sprzedaż
Plantator rozmnaża sadzeniaki z minibulw odmian Colomba i Innovator. Pierwsze i drugie rozmnożenie nie jest przeznaczone na sprzedaż i na razie trudno mówić o wyniku ekonomicznym. To bardzo drogi materiał, który w całości trafia do dalszej reprodukcji, aby później uzyskać większą ilość towaru handlowego, co pozwoli obniżyć jego koszt.
Z zakupionego materiału wyjściowego w stopniu PBTC po pierwszym sezonie rolnik uzyskał sadzeniaki w stopniu PB I, a w następnym będą to PB II. Z kolei po trzecim rozmnożeniu sadzeniak PB III może być przeznaczony do handlu i częściowo na własne potrzeby do dalszej reprodukcji. Jeśli natomiast inspekcja wykryje infekcje wirusowe na którymś z tych etapów, to w zależności od odsetka zawirusowania określonych normami, spada on automatycznie do niższej klasy kwalifikacyjnej, znacząco obniżając wartość pozyskanych sadzeniaków.
Minibulwy w hodowli zachowawczej
Mikrobulwy i minibulwy znacząco usprawniają hodowlę zachowawczą odmian ziemniaka prowadzoną przez firmy hodowlane, m.in. przez ograniczenie zakresu badań oceny zdrowotności bulw. W Polsce ten rodzaj prac hodowlanych realizują np. PMHZ oraz HZ Zamarte. Materiałem wyjściowym w tych placówkach są minibulwy, wyprodukowane we własnych laboratoriach kultur tkankowych poszczególnych hodowli. Pozwalają one na utrzymanie genetycznie utrwalonych cech rozmnażanej odmiany oraz wysokiego stopnia zdrowotności pozyskiwanego towaru. Po 2–3 latach reprodukcji produktem końcowym tego cyklu hodowlanego jest tzw. materiał mateczny.
Przed wysadzaniem minibulw w polu zaleca się m.in. ich frakcjonowanie, co ma na celu uzyskanie wyrównanych w rozwoju plantacji, na których łatwiej jest wówczas prowadzić zabiegi pielęgnacyjne i ochronne.
− Działalność ta wymaga dużych początkowych nakładów i czasu na zwrot zainwestowanych pieniędzy. Droga jest m.in. siatka – objaśnia Haase. Kosztuje ona ok. 90 tys. zł/ha, ale jest trwała przez kilka lat. Drogie są minibulwy, a ich początkowy wskaźnik rozmnożenia jest niewielki. W pierwszym sezonie z jednego krzaka uzyskuje się od 3 do 5 bulw, przy kolejnych rozmnożeniach liczba bulw jest już normalna dla danej odmiany. Po trzecim rozmnożeniu oczekuje on plonu handlowego rzędu 30 t/ha.
Janusz Biernacki
Janusz Biernacki
<p>redaktor „top agrar Polska”, specjalista w zakresie uprawy i nawożenia roślin.</p>