Z artykułu dowiesz się
- Owies jest niszowy, bo wrażliwy w uprawie
- Owies szybciej drożeje
- Średnia cena owsa na tle innych zbóż
- Rozwój rynku fit i produktów owsianych
- Produkty z górnej półki. Co z cenami w skupie?
Z artykułu dowiesz się
Rolnicy uprawiający owies z jednej strony podkreślają jego fitosanitarne właściwości dla stanowiska, ale z drugiej nie są w stanie pochwalić się regularnymi dochodami z tej uprawy. Owies ze swym mniejszym potencjałem plonotwórczym i wrażliwością na wszelkie niedogodności pogodowe ze wszech miar zasługuje na miano uprawy niszowej.
Nic dziwnego, bo owies jako zboże jare jest bardzo wrażliwy na wiosenne niedobory opadów, a okresy letniej przekropności mogą powodować brunatnienie kłosków i utratę tak pożądanego w handlu złocistego koloru ziarna. Coraz częściej występujące na naszych terenach susze powodują, że także gęstość ziarna potrafi być zwłaszcza dla przetwórców niezadowalająca.
A to nie tylko parametr ograniczający plon, ale przede wszystkim gęstość minimalna 52 kg/hl, czasem obniżana do 50 kg/hl, jest najczęściej jednym z parametrów ograniczających możliwość sprzedaży owsa na cele konsumpcyjne. – Trzeba zdawać sobie sprawę, że owies do produkcji płatków oglądamy z bardzo wielu stron, zanim go kupimy – mówi zaopatrzeniowiec młyna.
Tradycyjnie już uprawa owsa skupia się na terenach podgórskich, a ostatnio coraz większe przestrzenie zyskuje owies na Pomorzu.
– Nawet tutaj u nas, gdzie do gór jest stosunkowo blisko, w niektórych latach podaż owsa do produkcji płatków była tak niska, że szczególnie wiosną i na przednówku musieliśmy go dokupować z Czech i Słowacji – mówi wieloletni dyrektor zaopatrzenia młyna na południu Polski.
Rolnicy operujący w Lubuskiem, Wielkopolsce i w centrum kraju, a więc w regionach najczęściej dotykanych wiosenną suszą, na uprawę owsa decydują się znacznie rzadziej.
– Podaż owsa w ciągu całego sezonu się kurczy, jeśli go naprawdę chcemy kupić, to musimy to zrobić w pierwszej połowie sezonu – mówi przedstawiciel przetwórcy.
Niszowe uprawy mają to do siebie, że mogą się odrywać od szybko reagującego na zmienność cenową rynku zbóż bardziej chodliwych. I tak się dzieje w tym sezonie właśnie z owsem. W żniwa i zaraz po nich jego ceny skupu wzrastały dynamiczniej od cen pszenicy, pszenżyta i żyta. A jak już weszły na szczyty, to w okresie powszechnych obniżek, na przełomie 2022 i 2023 r. owies taniał zdecydowanie wolniej od innych zbóż, zarówno konsumpcyjnych, jak i paszowych.
Na starcie sezonu za owies na cele paszowe płacono 800–1000 zł/t, natomiast owies konsumpcyjny kupowano po 1050–1150 zł/t. W kolejnych miesiącach ceny owsa tak podskoczyły, że ten paszowy, kosztując 1000–1150 zł/t był tylko nieznacznie tańszy od np. pszenżyta, a owies na płatki kupowany był po 1300 zł/t. Jeszcze bardziej wyśrubowane były ceny owsa ekologicznego, ten z certyfikatami EKO był przez przemysł przetwórczy kupowany nawet po 1400 zł/t netto.
W momencie spadku cen zbóż w ostatnich tygodniach 2022 r., ceny owsa w skupach dość długo się utrzymywały i w zasadzie dopiero druga połowa stycznia przyniosła ich korekty na polskim rynku. Jednak i tak, jeśli przyglądniemy się porównaniu cen innych zbóż z cenami owsa, to zauważymy fenomen, że ceny owsa paszowego są o 10% wyższe od żyta i bardzo bliskie pszenżytu, a owies konsumpcyjny, kupowany nawet już po obniżkach z końca stycznia po 1150–1200 zł/t, tylko nieznacznie ustępuje pszenicy. Jest on bowiem bardzo chodliwym zbożem z punktu widzenia międzynarodowego handlu.
– Fenomen owsa polega na tym, że go po prostu nie ma. Ziarno dobrej jakości w Niemczech i Holandii można sprzedać dużo lepiej niż pszenicę. Wcześniej zawarte kontrakty są naprawdę bardzo atrakcyjne w stosunku do aktualnie obowiązujących cen, można się więc tak wygospodarowaną marżą podzielić z rolnikiem – mówi właściciel firmy eksportującej zboża do Europy Zachodniej.
O fenomenie owsa decyduje wzrost świadomości konsumentów i rozwój rynku zdrowej żywności. Dotychczas przez wiele lat zarówno podaż, jak i zbyt na owies był niewielki, został on sprowadzony wyłącznie do roli paszy dla koni, a jako surowiec młynarski do produkcji tradycyjnych płatków owsianych, wciskanych przez troskliwych rodziców w formie często znienawidzonej kleistej owsianki.
Obecnie rozwój handlu w segmencie bio powoduje, że po produkty z rodzimego owsa sięga już coraz liczniejsza rzesza klientów. Produkty z owsa uważane są za szczególnie dobroczynne i zdrowe dla naszego organizmu, a dodatkowo wysoka zawartość błonnika charakteryzuje je jako szczególnie istotny składnik diety wyszczuplającej, co oczywiście lokuje je we wszystkich marketingowych projektach związanych z rynkiem żywności fit.
Także handel tymi produktami zyskuje coraz większą grupę inwestorów i świadczą o tym już nie tylko drobne punkty handlowe, wciśnięte gdzieś na uboczu polskich ulic, czy w galerii handlowych, ale także wręcz całe alejki regałów w dużych hipermarketach znanych sieci. To tam, poza zwykłymi płatkami owsianymi, znajdziemy mąkę owsianą, kaszę owsianą, kaszkę mannę z owsa, makaron razowy owsiany, otręby owsiane czy "mleko" owsiane.
Szeroko reklamowane produkty z owsa urastać zaczynają do wyrobów spożywczych lokowanych w segmencie premium, tym samym pozwalają handlowcom i przetwórcom owsa zarabiać coraz większe pieniądze. Wystarczy zwrócić uwagę na dużego producenta artykułów mącznych i kasz, który niedawno oddał do użytku dużą nowoczesną płatkarnię. Na swojej stronie internetowej inicjuje on kampanię reklamową pod nazwą "Festiwal owsianek", gdzie możemy zobaczyć, jakie pyszne i ślicznie wyglądające cudeńka z płatków owsianych polecają znani ze swoich blogów orędownicy zdrowego żywienia.
Pieczywo owsiane jest 10% droższe od pszenno-żytniego i traktowane jest jako produkt z górnej półki.
Owies już w nie tak prostej i banalnej jak dotychczas formie lokuje się na coraz to wyższych poziomach sklepowych półek, a w kawiarniach szczególnie młodzi ludzie niemal już hurtowo zmieniają popularną cappuccino, caffé latte na tradycyjnym mleku, czy nawet na mleku sojowym, na analogiczne napoje, ale koniecznie na mleku owsianym. Bez zbędnego tłuszczu i nadmiaru białka, a jednak białe i o ileż zdrowsze. No, a przecież jakie nowoczesne! To bardzo naturalne, że o wyborze jakości i nawet wyższej ceny decyduje właśnie moda.
Umieć z niej świadomie korzystać jest przecież celem otwartych na osiąganie kolejnych życiowych celów ludzi. Warto się załapać chyba na ten trend, bo wydaje się, że lata, gdy owies był dwukrotnie tańszy od pszenicy, już nie powrócą, a produkując gruby, o złocistym kolorze i swoistym zapachu, a przede wszystkim bardziej stabilny cenowo owies można będzie otrzymać korzystne ceny.
fot. Urban
dr Juliusz Urban
ekspert ds. rynku zbóż top agrar Polska, doktor agronomii UP i absolwent MBA UE we Wrocławiu, wiele lat zarządzał skupem u dużego dystrybutora, był prezesem firmy przetwórstwa rzepaku, miał także własną firmę brokerską.
Najważniejsze tematy