- Jaka jest skala otyłości wśród kobiet i mężczyzn?
- Jaka wartość BMI kwalifikuje otyłego do operacyjnego zmniejszania żołądka?
- Ile czasu trzeba czekać na taką operację?
O nich porozmawialiśmy z profesorem Jackiem Dadanem, chirurgiem i kierownikiem I Kliniki Chirurgii Ogólnej i Endokrynologicznej Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Panie profesorze, kiedy ktoś słyszy o operacji zmniejszania żołądka, widzi pewnie obrazy osób o monstrualnych rozmiarach, publikowane czasem w mediach. Czy taka operacja to zabieg dla „jakichś tam” osób z rzadką chorobą?
– Otyłość, którą leczymy chirurgicznie, dotyczy bardzo licznej grupy osób dorosłych oraz dzieci – około 60% mężczyzn i 50% kobiet w wieku od 20 do 74 lat ma nadwagę lub jest otyłych. Z uwagi na skalę problemu otyłość została uznana za jedną z najpoważniejszych chorób cywilizacyjnych XXI wieku. Również osoby o monstrualnych rozmiarach nierzadko są naszymi pacjentami. Są to zazwyczaj chorzy bardzo otyli, którzy nie radzą sobie ze swoim problemem i poszukują skutecznych rozwiązań. Nadwaga i otyłość to nie tylko kwestia estetyki, ale przede wszystkim zdrowia. Jak wynika ze statystyk, skala problemu narasta. Jest to sytuacja bardzo niepokojąca, gdyż otyłość jest schorzeniem, które zwiększa ryzyko rozwoju szeregu innych chorób, przede wszystkim układu krążenia, przewodu pokarmowego, problemów kostno-stawowych oraz nowotworów. Alarmująca sytuacja jest również u dzieci i młodzieży. Jest ona przede wszystkim wynikiem tzw. niezdrowego stylu życia – złych nawyków dietetycznych, coraz mniejszej aktywności fizycznej, a w mniejszym stopniu – predyspozycji genetycznych, którymi często próbuje się usprawiedliwiać swój nadmiar kilogramów. Mówimy raczej o dziedziczonej skłonności oraz o genie otyłości FTO – jednym z genów, którego mutacja zwiększa ryzyko rozwoju tego schorzenia. Generalnie jemy za dużo i nieodpowiednie produkty żywnościowe – zajadamy stres, jemy nieregularnie, sięgamy po pokarmy w nocy, nie liczymy również kalorii. Dziś mamy żywność na wyciągnięcie ręki, niekiedy zmodyfikowaną, o dużym indeksie glikemicznym. Ponadto wybieramy windę zamiast schodów, samochód zamiast spaceru, a to wszystko w konsekwencji przekłada się na nadmierne kilogramy.
Z którymi w którymś momencie poradzić sobie może już tylko operacja.
– Początkowo mamy nadwagę, z którą można sobie poradzić samemu. Ważny jest wskaźnik masy ciała, w skrócie BMI (z ang. body mass index – przyp. red.) Do zabiegu kwalifikuje wartość 40 i więcej lub 35, jeżeli mamy choroby towarzyszące otyłości, takie jak cukrzyca, nadciśnienie, problemy kostno-stawowe i inne. Te wskazania dotyczą zasadniczo osób dorosłych, ale coraz częściej operacji wymagają także pacjenci poniżej 18. roku życia i takie, które ukończyły 65 lat. Jak to wygląda w praktyce? BMI obliczamy, dzieląc masę ciała (w kilogramach) przez wzrost do kwadratu (w metrach). Otyłość kliniczną I stopnia stwierdza się, jeśli BMI wynosi 30 lub więcej. U niektórych pacjentów z bardzo wysokim BMI, rzędu 55–60, musimy nawet odroczyć operację z uwagi na wzrost ryzyka powikłań i przygotować tych chorych nieco inaczej, nawet zakładając balon żołądkowy na pół roku. Pacjenci otyli mają potężne problemy zdrowotne, nie tylko hormonalne, ale również krążeniowo-oddechowe. Niekiedy muszą spać ze specjalnymi aparatami tlenowymi wtłaczającymi powietrze w czasie snu – urządzeniem CPAP. Przed zabiegiem angażowany jest cały sztab specjalistów różnych dziedzin medycyny, czasem po operacji potrzebny jest również oddział intensywnej terapii.
W takim razie powiedzmy kilka słów o tym, jak wygląda operacja. Co dzieje się przed, w trakcie i po niej?
– Często pytam pacjentów, jak do mnie trafili. Zazwyczaj mówią, że przypadkowo, widząc np. jak świetnie wygląda i radzi sobie po operacji dawniej otyły znajomy. Jest też oczywiście Internet. Dziś uwrażliwiamy też internistów i lekarzy rodzinnych, by zamiast kontynuować u tych pacjentów wielokierunkową, długotrwałą terapię lekową oraz leczyć depresję, jak najszybciej wysyłali ich na zabieg bariatryczny, który skutecznie im pomoże. Na dziś nie ma skuteczniejszego sposobu leczenia otyłości niż chirurgia bariatryczna, a niepotrzebne przedłużanie leczenia zachowawczego można nawet uznać za błąd w sztuce. Kwalifikowanie zaczynamy od wywiadu i badania chorego, zlecamy też gastroskopię, USG jamy brzusznej oraz inne potrzebne badania oraz konsultacje specjalistyczne, w tym niekiedy dietetyczną i psychologiczną, a także szereg innych – kardiologiczną, pulmonologiczną, endokrynologiczną, ginekologiczą, anestezjologiczną itd. Minimum dwa tygodnie przed operacją trzeba zmniejszyć objętość i kaloryczność posiłków, powinny być też one bardziej płynne. W ten sposób przygotowujemy pacjentów do tego, co czeka ich po operacji, do radykalnej zmiany nawyków żywieniowych. Na 2–4 tygodnie przed zabiegiem trzeba odstawić alkohol i papierosy. Operację wykonuje się dziś wyłącznie sposobem laparoskopowym, co ma wiele zalet. Chory właściwie zaraz po zabiegu może wstać ze stołu operacyjnego i przemieścić się na wózek. Tak dzieje się na przykład w Danii, Holandii czy Szwecji. Pacjent zazwyczaj wypisywany jest w pierwszej dobie po zabiegu. Chirurgia bariatryczna jest właściwie chirurgią metaboliczną, a podczas operacji wycinamy tę część żołądka, która odpowiedzialna jest za produkcję greliny – hormonu głodu. Jest to jedna z istotnych zalet operacji. Pacjenci jedzą po niej mniej, na początku nawet tylko pokarmy płynne, i nie cierpią, gdyż zmienia się ich łaknienie oraz metabolizm. Operacja trwa około półtorej do dwóch godzin – z przywiezieniem chorego i wybudzeniem. Nie należy do najłatwiejszych, wymaga długiej krzywej uczenia oraz specjalistycznego sprzętu, dlatego też zabiegi bariatryczne nie powinny być i nie są wykonywane na wszystkich oddziałach chirurgicznych, tylko w specjalistycznych ośrodkach bariatrycznych, których jest kilkanaście w kraju, między innymi w Białymstoku, gdzie chorych otyłych operujemy od 2005 roku. Corocznie, jako klinika, organizujemy też międzynarodowe konferencje, na których otyłość niejednokrotnie jest tematem wiodącym.
Co dzieje się, kiedy pacjent już wstanie?
– Staramy się, żeby jak najszybciej po operacji uruchomić pacjentów, którzy już w dobie zerowej wstają i chodzą, regularnie piją wodę w określonej ilości i w określonych odstępach czasowych. Otrzymują również leki przeciwzakrzepowe, osłonowe na żołądek i przeciwbólowe, czasami antybiotyk. Chorych wypisujemy najczęściej w pierwszej dobie. Oczywiście otrzymują oni szczegółowe zalecenia dietetyczne oraz telefon do kliniki w razie potrzeby. Organizujemy też comiesięczne spotkania, tzw. grupy wsparcia, na które zapraszamy wszystkich naszych pacjentów.
Czy nowa dieta oznacza wyeliminowanie na zawsze jakichś pokarmów?
– Nie, raczej jest to ograniczanie ilości przyjmowanych pokarmów i jedzenie na zdrowszych zasadach. Wielu pacjentów przyzwyczaja się do nowego sposobu odżywiania, wielokrotnie dziwiąc się, że im to w zupełności wystarcza i że w ogóle wcześniej mogli tak dużo jeść. Wypuszczamy chorych, stwarzając im optymalne warunki, by skutecznie schudli, ale pacjenci muszą wiedzieć, że bardzo wiele zależy od nich samych, i to oni są kowalami swojego losu. Pozostają pod stałą, okresową kontrolą naszej poradni przyklinicznej.
Ile czasu trzeba czekać na taką operację?
– Muszę przyznać, że im ośrodek jest bardziej popularny, tym kolejki są dłuższe i tak jest też w naszym przypadku. Staramy się zwykle zoperować pacjentów w ciągu sześciu miesięcy, ale bywa, że trzeba czekać rok i dłużej, wykorzystując ten okres na przygotowanie przedoperacyjne. Chorzy mają czas na wykonanie potrzebnych badań i konsultacji oraz zmianę nawyków żywieniowych i chociaż lekką redukcję masy ciała. Staramy się również wyodrębnić też tych chorych, którzy muszą być zoperowani wcześniej. Po jakimś czasie od operacji zwykle potrzebna jest plastyka brzucha, czasem też ud. Te zabiegi też wykonujemy i są one w pełni refundowane.
Co mówią pacjenci po operacjach? Jak reagują na ich efekty?
– Generalnie są bardzo zadowoleni z poprawy wielu aspektów ich codziennego funkcjonowania, niejednokrotnie twierdząc, że „zyskali nowe życie”. To ich bardzo motywuje, zaczynają być aktywni, znajdują nową pracę, odzyskują radość życia. Normalizuje się ciśnienie tętnicze, stężenie cukru, niejednokrotnie okazuje się, że mogą zrezygnować z niektórych leków. Szczęśliwi pacjenci jeszcze bardziej przekonują nas do słuszności tych operacji i dają nam ogromną satysfakcję.
Karolina Kasperek
Zdjęcie główne: Pixabay
Zdjęcie w tekście: Archiwum