Z artykułu dowiesz się
- Z czego znane są "Kampilaski" ?
- Jaka jest historia " Kampilasek" ?
- Jakie są zalety jogi ?
Z artykułu dowiesz się
Podwarszawskie Laski znane są przede wszystkim z wieloletniej ogólnopolskiej działalności Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych. Tymczasem od dwóch lat o miejscowości jest jeszcze głośniej – tym razem za sprawą aktywności Koła Gospodyń Wiejskich „Kampilaski”.
– Początkowo byłyśmy kołem „COVID-owym”, ponieważ znałyśmy się jedynie ze zdalnych spotkań. Po kilku miesiącach „onlajnów” zaczęłyśmy się widywać w realu, odkrywać swoje pasje, potrzeby i umiejętności. Dziś znamy się już całkiem dobrze. Wiemy, na co nas stać – opowiadają.
„Nie umiem gotować. Czy w związku z tym nadaję się do KGW? Jestem pełna obaw…” – takie wątpliwości padały z ust mieszkanek wsi zainteresowanych przystąpieniem do koła.
– Na początku panie myślały o kole dość stereotypowo. Z czasem przekonały się, że umiejętność szydełkowania czy pieczenia ciast nie jest wymagana – mówi Lila Feduniak, członkini zarządu „Kampilasek”.
Inicjatorką utworzenia koła była sołtyska wsi Anna Mandes. Organizację powołała w styczniu 2020 roku. Na pomysł zawiązania koła nie miała wpływu ustawa ARiMR o dofinansowaniu kół – gospodynie o jej istnieniu wówczas nawet nie wiedziały.
– Na początku każda z nas miała w głowie wizję tego, czym powinnyśmy się zająć. Emerytki liczyły na bardziej tradycyjną działalność, młodsze chciały iść w kierunku sportu i ekologii. Wyznaczyłyśmy więc wspólne cele – opowiadają.
Lila Feduniak lubi sport. Wymyśliła więc cykl spotkań poświęconych jodze. Na trawie, wśród drzew. W grupie, która liczy ponad sto osób. Projekt udało się zrealizować, ale na mniejszą skalę – zgodnie z zaleceniami sanepidu.
– Najpierw była „Joga na świeżym powietrzu”, finansowana z Urzędu Gminy Izabelin, z tak zwanego małego grantu. Potem była „Joga na trawie”. Wspaniałe zajęcia pozwalające wypocząć, popatrzeć w chmury i posłuchać ptaków – opowiada Lila Feduniak.
„Kampilaski” planują w sezonie powrócić do spotkań. Chciałyby poszerzyć projekt o zajęcia, na które zaprosiłyby podopiecznych ośrodka dla niewidomych. Aby poczuć się tak, jak oni, ćwiczyłyby z zawiązanymi oczami.
Usytuowanie wsi na skraju Puszczy Kampinoskiej wpływa na charakter działań koła. Z inicjatywy Agnieszki Trojanowskiej panie cyklicznie umawiają się na nordic walking z psami. W czasie spacerów rozmawiają, żartują, ale i dodają sobie odwagi, kiedy pośród leśnych ścieżek zastaje je zmrok.
– U nas się żyje w rytmie slow – wyznaje Lila Feduniak. – Praktyka kontaktu z naturą jest nieoceniona. Warto jak najczęściej dać dyla do lasu, odetchnąć.
W aktywność KGW wpisane są również wycieczki rowerowe – także te śladami historii. Ambasadorką rowerowego projektu była Joanna Rusek, która opracowała plan wyprawy z historykami – mieszkańcami Lasek. W wyjątkowym rajdzie brali udział mieszkańcy wsi i okolic.
– Puszcza była strategicznym miejscem w czasie drugiej wojny światowej. To właśnie na skraju naszej wsi znajduje się słynna Duchna Droga – miejsce, gdzie podczas okupacji zginęło wielu ludzi – z powagą opowiada Lila Feduniak. – Jak głosi legenda, można tu spotkać po zmroku postaci-widma: duchy, jeźdźców na koniach, żołnierzy, a nawet kobietę z czarnym psem bez głowy. Tutaj gasną skutery, wyłączają się telefony, a z rowerów spadają łańcuchy. Kto chce, ten wierzy, ale jedno mogę potwierdzić – na drodze panuje niesamowita aura bezczasu, a mój pies za każdym razem nadstawia uszu.
Członkinie koła zamierzają zorganizować kolejne rajdy. Pokazać to, co w Laskach wyjątkowe. Przekonać ludzi, że historia – podana w ciekawy sposób – może być fascynującą przygodą.
„Gastrokampilaskami” żartobliwie nazywane są członkinie, które uwielbiają gotować. To przede wszystkim seniorki potrafiące wyczarować kulinarne cuda. Ich przysmaki są atrakcją wielu imprez plenerowych. Niektóre próbują swoich sił np. w Biegu Zmarzlaka. Inne ten event zaopatrują w kulinaria. Kiedy któraś zgłasza swój projekt, staje się jego ambasadorką.
– Basia jest pracowita, potrafi wszystko dopiąć na ostatni guzik, Agnieszka zainicjowała sąsiedzki projekt „Dzielę się” polegający na wymianie plonami z ogródków, kwiatami, własnoręcznie produkowanym mydłem, a nawet sposobem na pozbycie się ślimaków. Ania z kolei ogarnia papiery, jest też prekursorką ekologii – wylicza Lila Feduniak.
Zgodnie z zapotrzebowaniem „Kampilaski” zorganizowały warsztaty szydełkowania, lepienia pierogów czy wegetariańskiej kuchni. Szczególnie ważnym projektem było spotkanie Głos Kobiety.
– Wiele kobiet czuje, że ich głos jest niesłyszany i nieszanowany. Jak wyrażać siebie, aby nas słyszano i słuchano? Jak nabrać pewności siebie? Podczas warsztatów uzyskałyśmy sporo cennych wskazówek – mówi przewodnicząca koła Anna Choszcz-Sendrowska.
W myśl idei no waste, czyli „nie marnuj”, uczestniczyły w projekcie „Puść ciuch w ruch”, w ramach którego wymieniały się niepotrzebnymi już ubraniami. Wielokrotnie angażowały się też w sprzątanie puszczy. W dalszych planach mają sprzątanie Kampinosu w ramach projektu „Planet Hero”. Za zebrane śmieci otrzymają pieniądze, które przeznaczą na działalność charytatywną.
– Wciąż identyfikujemy lokalne potrzeby, które są tak dynamiczne, jak czasy, w których żyjemy – podsumowuje Lila Feduniak. – Zostaniemy przy tematach, które chwyciły. Wrócimy do wakacyjnej jogi, planujemy też rozbudowę sąsiedzkiej „wymienialni”.
Oprac. Natalia Marciniak-Musiał na podstawie artykułu Małgorzaty Janus pt. Kampilaski – dziewczyny z żywiołem puszczy, który ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 12/2022 na str. 105. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Fot. archiwum
Małgorzata Janus
Najważniejsze tematy