Z artykułu dowiesz się
- Co to jest szkubaczka?
- Jakie aktywności prowadzą gospodynie?
- Jaki projekt mają gospodynie w zanadrzu
Z artykułu dowiesz się
Kobiety ulokowały swoje koło w sercu Beskidu Śląskiego, w tzw. trójwsi, na którą oprócz Istebnej składają się jeszcze Koniaków oraz Jaworzynka. Można więc się domyślać, że to folklorystyczny, ludowy i turystyczny gotowiec, który wystarczy wykorzystywać. Tak jednak nie jest, ponieważ panie muszą włożyć wiele wysiłku w to, by wszystkie te aspekty nie stały się wkrótce jedynie historią pięknego regionu.
– Dopiero niedawno założyłyśmy nasze koło, trzy lata, w tym dwa COVID-19, a więc nie jest lekko – opowiada Barbara Juroszek, przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich „Istebnianki”.
Mimo krótkiego stażu Istebnianki mogą się pochwalić wieloma ciekawymi wydarzeniami, których były atrakcją. Co jeszcze ważniejsze – bez nich wiele z nich w ogóle by się nie odbyło.
Wspierają lokalną społeczność przy Dniach Istebnej, pomagają w charytatywnych zbiórkach dla dzieci, ratują folklor, który zanika także wśród społeczności górali.
– Staramy się to robić, gdyż wiele różnych obyczajów po prostu zanika – mówi pani Barbara. – Myślę, że znakomitym przykładem może tutaj być szkubaczka, czyli skubanie pierza.
To, co przed laty robiły kobiety na wsi zwyczajowo, dziś uchodzi już za wydarzenie. Zbierały się w jednym z domów i nie tylko darły gęsie pierze, ale przy tym śpiewały, tańczyły, plotkowały.
– Kobiety efekt swojej pracy – poduszkę czy pierzynę – przekazywały na przykład jednej z miejscowych koleżanek. Mogła to być panna, dla której stanowiło to wiano. Po zakończeniu darcia pierza do izby przychodzili mężczyźni, mężowie czy zalotnicy do panien i zwykle wtedy zaczynała się zabawa, tańce, bo często też na wieść o darciu pierza do gospodyni przychodziła kapela. To było wydarzenie dla całej wsi – opowiada pani Barbara.
Istebnianki dbają również o gastronomiczny aspekt ludowej kultury. Uczestniczą w warsztatach, na których prezentowane są stare, ale ginące potrawy i sposób ich przygotowywania. Znakomitym przykładem mogą być maćki w kapuśnicy, czyli żołądki wieprzowe w wodzie z kiszonej kapusty, z ziemniakami. Najpierw przez dwie, trzy godziny gotujemy na wolnym ogniu żołądek wieprzowy pokrojony na drobne paski. Można do tego dodać warzywa, w podobnym zestawie jak do rosołu. Na końcu dodaje się śmietanę. Ale ma być wiejska, nie taka ze sklepu. Do tego podajemy ugotowane ziemniaki z wody. Tutaj także niektórzy modyfikują to danie i ziemniaki czasem omaszczą, czyli poleją niewielką ilością tłuszczu z wytopionymi skwarkami.
Jeszcze innym przysmakiem jest kubuś. To zapiekanka z ziemniaków. Najpierw trzeba je zetrzeć na tarce z drobnym oczkiem. Następnie sparzyć gorącym mlekiem i wymieszać z solą. Tak przygotowane ziemniaki powinny trafić do brytfanny i do pieca. Po podpieczeniu musimy przykryć je pierzynką ze śmietany, którą posypujemy cukrem. Wtedy zapiekamy potrawę do końca. W wersji owocowej smakosze dodają na wierzchnią warstwę jabłka bądź śliwki.
Kolejny z projektów to „Most tradycji”. Jego ważnym elementem jest zbieranie i suszenie ziół. A potem wzbogacanie nimi smakowo oleju. Te najpopularniejsze to obecnie dziurawcowy i nagietkowy. Kwiaty bzu można dodawać do naleśników. I są już pierwsze sukcesy, gdyż panie z Istebnej dostały się do drugiego, powiatowego etapu tegorocznej Bitwy Regionów. W projekcie „Działaj lokalnie” zdobyły natomiast część niezbędnych naczyń i wyposażenia kuchni oraz straganów.
– Zabiegamy o to, aby nasze tradycje ludowe, regionalne zachować. Prowadzone są zajęcia, oczywiście bezpłatne. Ludzie, którzy to robią, kochają to. Dzieci same przychodzą do naszych zespołów i potem ćwiczą. Wspierają ich rodzice, zabiegają o to, przywożą je. To cieszy i daje nadzieję, iż nasza kultura nie zginie – mówi Ewa Macoszek-Dragon. – To wszystko wspierane, wspomagane przez Koło Gospodyń Wiejskich „Istebnianki” daje przecież rezultaty i będzie procentowało w przyszłości.
Elżbieta Niewiadomska, która prowadzi lokalny Zespół Ludowy Dzieci i Młodzieży „Mały Koniaków”, dodaje do tego jeszcze piękne pieśni i tańce z Beskidu.
– Staramy się jak najlepiej pokazać naszą kulturę w jej różnych aspektach i dlatego współpracujemy. Jeśli ja czegoś nie wiem albo nie potrafię, to na pewno któraś z koleżanek to dobrze zrobi i odwrotnie. Tak działa koło, ale i inne organizacje, choćby zespół ludowy – mówi pani Elżbieta.
Wiejskie SPA to kolejny pomysł, który planują niedługo wprowadzać w życie Istebnianki, ale na razie nie chcą zdradzać jego szczegółów. Jedyne, co ujawniają z nowego projektu, to wiejskie walory. A to w Istebnej bardziej niż pewne.
fot. Artur Kowalczyk, archiuwm
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 32/2022 na str. 62. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Artur Kowalczyk
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Legnicy
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Legnicy
Najważniejsze tematy