- Jaką działalnością wyróżniają się Ekosłowianki?
- Jak można przygotować samemu ocet jabłkowy?
- Jakie plany mają panie z koła na najbliższy czas?
Tak we wsi powstało Koło Gospodyń Wiejskich „Ekosłowianki”. Dziś to już niemal dwadzieścia kobiet ze wsi i kilku okolicznych miejscowości. Mogą się pochwalić sukcesami, których pozazdroszczą im popularne celebrytki na portalach społecznościowych czy ekologiczne organizacje pozarządowe.
Korzystają z dobra natury
Ekosłowianki propagują bowiem ekologiczne wartości i odżywianie, a co ważniejsze – żyją nimi. Od święta korzystają z ich pracy miastowi.
– Mamy wokół siebie aptekę Pana Boga. Trudno jej nie zauważyć, a grzechem byłoby z niej nie skorzystać – mówi Krystyna Skwarkowska, szefowa koła, pokazując piękne lasy wokół wsi i doniczki w swoim domu z różnymi ziołami i leczniczymi roślinami.
Tam właśnie mieści się siedziba koła, gdyż miejscowa świetlica jest zbyt mała. Ale dzięki temu dom pachnie ziołami, a w sezonie także grzybami.
Aloes, żyworódka, geranium, nawłoć, wrotycz, złoty wąs – to tylko kilka z ziół, jakie pielęgnuje pani Krystyna. Wykorzystuje je do wytwarzania różnych zdrowotnych mikstur.
Dla każdego coś dobrego
Powstają z nich między innymi wielosmakowe herbaty: z wiśni, maliny, truskawki – oczywiście z ekologicznej uprawy, i jak podkreśla Pani Krystyna z liści, a nie z owoców, jak jest to powszechnie przyjęte. Smaki są przednie, dlatego panie spotykają się, degustując znakomite herbaty – niemal za każdym razem inną, bo wielość wywarów, aromatów, kolorów trudno policzyć i nazwać. Na stole nie brakuje też wypieków.
Oprócz tego wśród produktów sprzedawanych na okolicznych targach i kiermaszach są olejki, kremy czy soki, ale i ocet jabłkowy z płatkami róży.
– Mam już stałych klientów, a weganie czy wegetarianie patrzą na te produkty z zachwytem – opowiada pani Krystyna.
Przykładem może być ocet jabłkowy. Jego przygotowanie jest bardzo proste. Wystarczy do tego pięciolitrowy garnek zapełniony do połowy jabłkami, oczywiście ogrodowymi, ale mogą być też dzikie, np. z drzew w lesie. Następnie owoce należy zalać przegotowaną wodą. Kolejny krok to dodanie dwóch łyżek miodu lub cukru. Potem do garnka dodajemy matkę z octu jabłkowego (czyli błonkę znajdującą się na jego powierzchni) albo trochę (dwie łyżki) octu jabłkowego. Tak przygotowany wywar musi stać przez cztery do sześciu tygodni, ale codziennie powinien być przemieszany! Najlepiej, jeśli będzie przykryty bawełnianą ściereczką, aby nie wpadły muszki czy inne owady. Po upływie tego czasu ocet jest gotowy i może być wykorzystany jako środek leczniczy na żołądek, do picia na czczo. Zaś przez panie – jako kosmetyk do pielęgnacji skóry twarzy i dłoni.
– Tutaj każda z nas się uczy. Uczymy się od młodych i od starszych – mówi Jolanta Kuklińska. – Wielość różnych przepisów, sposób przygotowania potraw to wielkie bogactwo. Tego nie ma w Internecie, czerpiemy z doświadczenia gospodyń.
Podróże kształcą
– Oczywiście pieczemy i gotujemy, ale także podróżujemy i zwiedzamy – mówi Irena Mieszczanowicz. – Byłyśmy na wielu wycieczkach w kraju i za granicą, ostatnio, na przykład, w Saksonii.
– Podróże kształcą – dodaje Teresa Barcewicz. – A my jeździmy w różne miejsca, na koncerty czy do teatru.
Ekosłowianki to również skarbnica lokalnej historii, bo coraz częściej organizują spotkania czy wieczornice poświęcone mieszkańcom regionu. Te ostatnie były dedykowane tym, którzy przyjechali tutaj z Wołynia, ale także Niemcom, którzy mieszkali na tych terenach przed wojną.
– Pewnie dlatego nasze koło coraz bardziej się rozrasta, bo widać, że robimy ciekawe i pożyteczne rzeczy. Po każdej imprezie, wydarzeniu ktoś nowy chce dołączyć i jest chętnie przyjmowany – podkreśla Helena Fijałkowska. – To sposób na naszą wspólnotę, bo człowiek to istota społeczna.
– Myślę, że nasze koło to tylko pretekst do wspólnego działania, do spotkań i rozmowy, ale przede wszystkim chodzi o to, żeby być razem, zamiast samemu oglądać seriale w telewizji – dodaje pani Krystyna.
To wszystko jest możliwe dzięki pysznym produktom koła. Panie sprzedają je na targach i kiermaszach i dzięki temu mają pieniądze na różne przedsięwzięcia. Najbliższe plany Ekosłowianek są całkiem zwyczajne – to między innymi pomalowanie jednego z miejscowych przystanków autobusowych, który jest już tak obskurny, że wręcz straszy.
Ale nawet teraz, gdy jest jeszcze brzydki, w Rakowicach Wielkich warto się zatrzymać, kupić pyszną ekologiczną herbatę czy sok, a potem poprosić Ekosłowianki, aby opowiedziały o swoich korzeniach, bo właśnie w tej okolicy odkryto ówczesne siedziby Piastów z przełomu XIV i XV wieku.
- Ekologiczne rośliny – na pierwszym planie żyworódka – przetwarzane na różne zdrowotne produkty to znak rozpoznawczy Ekosłowianek
Artur Kowalczyk
Zdjęcia: Artur Kowalczyk