- Czym jest rzępiel?
- Jak odtworzono od dawna nieistniejący instrument?
- Czym są gwiazdki w tradycji kaszubskiej?
– Znów mamy coś interesującego. Rzępiel, przyjechał tu dziś z nami. To prastary instrument, na którym grano kiedyś na Kaszubach. Ostatni taki widziano ze sto lat temu. Odbudowaliśmy go. Musi pani o nim napisać – powiedziała do mnie Danuta Jastrzębska, szefowa zespołu „Kaszubki”, na chwilę przed wejściem na scenę podczas wrześniowego zjazdu kół gospodyń i organizacji kobiecych w Licheniu Starym.
Wigilia z brzadem
O Chwaszczynie pewnie już na naszych łamach czytaliście. O kole gospodyń z tej pomorskiej wsi pisaliśmy siedem lat temu. Całkiem niedawno Chwaszczyno pojawiło się w reportażu dokumentującym licheński zjazd kół gospodyń. Chwaszczynianki przyjechały tam ze swoim zespołem i zrobiły furorę. Za występ muzyczny otrzymały pierwszą nagrodę. I właśnie podczas zjazdu, kiedy wspominaliśmy stare czasy, kolejny raz podziwialiśmy ich haftowane złotem aksamitne „czółka” i gratulowaliśmy wygranej, w rozmowie pojawił się temat, który nas znów zaprowadził do Chwaszczyna.
O co chodzi? O rzępiel. Instrument, który przez stulecia grał rolę basu w kaszubskich kapelach ludowych. Zniknął, wymarł – jak dzieje się to z wieloma gatunkami zwierząt. Ich często nie udaje się już odtworzyć. Chwaszczynianie trafili na zachowane opisy instrumentu. I zdołali przywrócić mu życie. Żeby posłuchać grającego pradawnym głosem rzępiela, a przy jego dźwiękach przy okazji porozmawiać o świętach, kolędach i kaszubskich zwyczajach, znów gościliśmy w Chwaszczynie, tym razem u zespołu „Kaszubki”.
- Święta po kaszubsku, czyli z obowiązkowym śledziem i zupą brzadową
Idziemy z gwiazdkami
Spotkaliśmy się jeszcze przed świętami. Spodziewałam się herbaty czy kawy z jakimś świątecznym ciastem. Ale stół w chwaszczyńskiej świetlicy, do którego zaprosiły mnie panie z zespołu, przeszedł najśmielsze oczekiwania. Rozmawialiśmy właściwie przy wieczerzy. Kapusta z grzybami, kluski z makiem, śledź w śmietanie i smażony dorsz. A do kawy sernik i kilka innych ciast, których nie zdołałam już spróbować. Popijając barszcz, zapytałam, jak wyglądały kiedyś na ich wsiach Boże Narodzenie i Nowy Rok.
– Dziś mamy już potrawy podobne jak w innych regionach. Ale kiedyś, tuż po wojnie, było zupełnie inaczej. Rodzice organizowali wigilię na 15.00, była czymś między obiadem a kolacją. I na stole stały tylko trzy potrawy. Właściwie ziemniaki w mundurkach i śledzie. A do tego zupa brzadowa, czyli z suszu. Ale mama robiła tylko z gruszek. Po obiedzie podawała ciasto drożdżowe i babkę do herbaty albo kawy zbożowej – opowiadała Bronisława.
Nie było worków z prezentami. Upominkiem była wystrugana przez tatę drewniana zabawka – konik, miś. Na niemal każdym pomorskim stole pojawiał się śledź w różnych odsłonach i dorsz. Ale nie było mowy o dwunastu potrawach. Zwykle było ich dużo mniej, ale za to jak smakowały!
– Nie wiem, jak to się działo i dzieje. Cały rok przecież smażyło się ryby, robiło się barszcze. Ale te wigilijne potrawy zawsze smakowały inaczej! Nie mogę wciąż odtworzyć smaku wigilii mojej mamy – żaliła się Danuta.
Do dzieci przychodził gwiazdor, tak jak w Wielkopolsce. Jak wszędzie, dawanie prezentów poprzedzone było rozliczeniem roku z uczynków. Ale kaszubska Wigilia nie obywała się bez jeszcze jednego elementu – gwiazdek.
– Od wieków chodzimy z gwiazdkami albo z gwiazdką. To przebierańcy – z kominiarzem, policjantem, dziadem i babą, bocianem. Chodzę z gwiazdkami od dziesięciu lat. Zbieramy się koło 16.00. Tak, wiem, trwają wtedy wieczerze. Ale albo jedno, albo drugie. To rodzaj poświęcenia. I powiem pani, że nigdy tak nie czułem świąt, jak od czasu, kiedy chodzę z gwiazdką. Mamy dziś nowe zasady – nie ma mowy o alkoholu. Gospodarze nie częstują. Bo kiedyś z tego powodu gwiazdki się rozpadały – opowiada Łukasz z pobliskiego Borkowa, członek zespołu.
Kolęda z łańcuchami
Najpierw policjant pyta gospodarzy. Jeśli ci pozwolą, przebierańcy wchodzą, śpiewając kolędę. Potem odgrywają scenki. Nie psocą za dużo, bo dziś gospodarze bardziej wrażliwi.
– W łóżka ludziom zaglądali! Albo do pieca – czy dobrze wysprzątany! A bywało, że ktoś przebrany za kozła trafił w lustro, myśląc że taki długi korytarz. Podskoki, podskoki i lustro w okruchach. A, i jeszcze od Wigilii do Trzech Króli nie sprzątano, nie prano, nie szyto. Wierzono, że to na dobrą wróżbę – opowiada Teresa.
Gwiazdki chodzą na Kaszubach w Wigilię. A między świętami a Nowym Rokiem paradują gwiżdże. To podobne grupy, choć dziś dużo rzadsze.
- „Gwiôzdka” (pol. gwiazdka) – grupa kaszubskich kolędników z Żukowa – w jej składzie gra akordeonista zespołu „Kaszubki”, Łukasz Skrodzki
Mówię, że posłuchałabym kolędy. Chwaszczynianom nie trzeba dwa razy powtarzać. Formują szyk, Magda chwyta za skrzypce, Kazik za klarnet, Danuta i Basia łapią za burczybasy – pierwsza moczy dłonie i bierze w ręce końską grzywę, a Basia – łańcuchy. Teresa łapie wpół diabelskie skrzypce, mała Dominika – ich dziecięcą wersję. Szymon, Łukasz i Michał – akordeony, Andrzej trąbkę, a Boguś – rzępiel. Dołączają do nich Bronia, Gosia, Maryla, Gienia, Kazie, Mariola, Stenia, Lidka, Grażyna i Terenia. I grają, a ja próbuję zrozumieć choć słowo.
Szëmi mòrze, szëmi bór,
Jidze spiéwa zeza gór.
Ùrodzył sã Jezësk małi,
Żôrotny, a tak wspaniałi.
I wëcygô rãczczi swòje
I sã wprôszô w sërce twòje.
Przëjim, dzeckò, Gò ze tczą
I sã mòdlë kąsk ze mną!...
Gdybyście się zastanawiali – „żôrotny” to ubogi, kąsk – to „trochę”, a „jidze spiéwa” – to „pieśń się niesie”. Resztę sobie dośpiewacie, bo to całkiem proste, jak na kaszubski tekst.
Historia "odrodzenia" wymarłego instrumentu
Kolęda na dwa głosy. Tyle wystarczy, żeby przyprawić słuchacza o mokre oczy. Zwłaszcza jeśli w tle słychać zawodliwy bas rzępiela. Więc chcę wreszcie o nim usłyszeć.
– Rzępiel? Nie, nie znajdzie go pani w Wikipedii. Jeszcze go tam nie ma. Z rzępielem było tak: to instrument, który właściwie do zeszłego roku nie istniał od początku XX wieku. Był taki kaszubski Kolberg, Paweł Szefka. Wydał kiedyś monografię „Narzędzia i instrumenty muzyczne z Kaszub i Kociewia”. Mamy w Sianowie lutnika, Jerzego Łebińskiego, który m.in. buduje kontrabasy. Kiedy zawiozłem mu swój instrument do odświeżenia, powiedział: „Słuchaj, ty rzuć ten kontrabas i wróć do korzeni” – wspomina Bogusław.
Lutnik dał mu do myślenia. Bogusław przywiózł pomysł do Chwaszczyna. Danuta Jastrzębska podchwyciła go i poszła z propozycją do dyrektor Ośrodka Kultury i Sportu w Łukowie Aleksandry Rogalewskiej-Kani – Kaszubki z krwi i kości. Przedstawiła dokumentację z Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie i poprosiła o błogosławieństwo. Dostała je, a wraz z nim pieniądze na projekt rekonstrukcji. A Jerzy Łebiński na podstawie monografii zbudował od początku instrument. Trzystrunowy, czyli o strunę uboższy od kontrabasu.
– Na początku brakowało mi tej czwartej struny. Ale daje się grać. Basuje pięknie, trochę wyżej niż kontrabas, może ostrzej i mniej aksamitnie. Ale bardziej zadziornie. Czasem człowiek szuka tego dolnego E, tej struny. Ale trudno, jak się chce wrócić do korzeni, to tego „E” trzeba szukać gdzie indziej. O oktawę wyżej – opowiada Boguś.
Pierwszy koncert z udziałem rzępiela odbył się w Dziekanowicach w ramach „Żywego skansenu” w lipcu 2019 roku.
W tym roku zespół „Kaszubki” chce nagrać kaszubskie pieśni sakralne. Ma doświadczenie, bo już pięć lat temu nagrali kaszubskie kolędy w jednym z gdyńskich studiów.
– Wiadomo, to materiał niszowy, to się nie sprzedaje masowo. Ale chodziło o to, żeby te kolędy jakoś uwiecznić – mówi Danuta Jastrzębska.
- Bogusław Galiński ze swoim najmłodszym „dzieckiem”. Choć o rzępielu można by powiedzieć, że jest też najstarszym
Życzenia noworoczne
Nie mogliśmy wyjechać z Chwaszczyna bez życzeń dla „Tygodnika” i jego Czytelniczek i Czytelników. Ale poprosiliśmy koniecznie o takie po kaszubsku. I dostaliśmy takie:
Czëtińcóm „Tigòdnika Pòradnika Gbùrsczigò”
W Nowim Rokù
Żëczimë wielno ùbëtkù, zdrowiô a zgòdë,
Żëczny lëdzczi rãczi – nié leno przë niedzeli...
Skòpicą dobëców
We warkù, miłoce, prosto – w Wajim żëcym!
Niech sã zjiscy stolëmno dbów –
Tegò Karno „Kaszëbczi” z Chwaszczëna żëczi Wóm!
Tłumaczenie:
Czytelnikom „Tygodnika Poradnika Rolniczego”
W Nowym Roku
Życzymy dużo spokoju, zdrowia i zgody
Życzliwej ludzkiej ręki – nie tylko przy niedzieli…
Mnóstwa osiągnięć
W pracy, miłości, prosto – w Waszym życiu!
Niech się ziści moc pomysłów –
Tego Zespół „Kaszubki” z Chwaszczyna Wam życzy!
Karolina Kasperek
Zdjęcia: Karolina Kasperek, Archiwum