- Jakie objawy mogą wskazywać na chorobę afektywną dwubiegunową?
- Z czym mogą być mylone stany manii u chorych?
- Jak leczyć dwubiegunówkę?
Każdy co jakiś czas się smuci. Ale ten smutek, który trapi ciebie, kogoś bliskiego czy sąsiadkę, jakiś taki silniejszy. Albo dłużej trwa niż dotychczas. Jest nie tylko smutno, ale uczuciu towarzyszy poczucie pustki, zupełnego braku nadziei. Jeśli ten stan dotyczy dziecka albo nastolatka, może mieć postać drażliwości.
Jestem beznadziejny...
Chorego przestaje interesować świat. Ale nie tak zupełnie – po prostu od dłuższego czasu mniej rzeczy bawi. Trudno też odczuwać przyjemność różnego rodzaju. Może temu towarzyszyć pogorszenie apetytu. Człowiek jest też albo bardziej senny, albo wręcz przeciwnie – cierpi na bezsenność. Pojawia się niepokój albo też spowolnienie reakcji. Prawie zawsze takiemu stanowi towarzyszy obniżona energia życiowa i łatwa męczliwość, ale też słabsza zdolność koncentracji i problemy z podejmowaniem decyzji. W tle – dojmujące poczucie własnej bezużyteczności albo poczucie winy bez konkretnego powodu. I niewykluczone, że myśli, ale też głośne mówienie o „skończeniu z tym wszystkim”.
To już nie smutek, który mija i zwykle nie dezorganizuje życia. To może być epizod depresyjny. Sytuacja, która zdarza się przynajmniej raz w życiu około 7% populacji.
Stan ten wymaga konsultacji z psychiatrą i psychologiem. Całkiem prawdopodobne, że wdrożone zostanie leczenie farmakologiczne. O nim jeszcze powiemy. Tymczasem stan, który został opisany powyżej, może wystąpić raz lub występować regularnie, ale może też być częścią czegoś większego. Wspomniana bowiem na wstępie choroba afektywna dwubiegunowa to schorzenie, w którym takie stany występują na przemian ze swoim absolutnym przeciwieństwem – tzw. manią. Te wahania między jednym stanem a drugim mogą mieć miejsce z różną częstotliwością. Mogą je dzielić całe miesiące czy lata, ale mogą też tygodnie, a nawet dni.
Maniakalne stany szczęścia w chorobie dwubiegunowej
Mania nie pozostawia wątpliwości. Człowiek ulega wtedy łatwo ekscytacji. Czuje się bez wyraźnej przyczyny bardzo szczęśliwy albo dumny. Ale nie mówimy tu o jednostajnym, łagodnym w przejawach stanie poczucia pogodzenia ze światem. Maniakalne szczęście wydaje się jakby przesadzone. Człowiek ulega wtedy łatwo pobudzeniu albo też irytacji. Z trudem przychodzi mu kontrolowanie tej nadmiernej energii. Więcej biega, chodzi, mówi. Ma nieadekwatną do sytuacji pewność siebie. Często też, mówiąc językiem potocznym, puszczają mu różnego rodzaju hamulce. Naukowcy nazywają to rozhamowaniem. To stan, w którym człowiek ignoruje konwencje, społeczne umowy. Może wtedy angażować się w niekontrolowaną aktywność seksualną albo innego rodzaju ryzykowne zachowania. Zdarza się, że w krótkim czasie wydaje duże sumy pieniędzy. Jest skłonny do podejmowania ryzyka, mało śpi i mniej potrzebuje snu. W głowie ma gonitwę myśli. Ale mimo tego nadmiernie dobrego nastroju może też mieć myśli samobójcze. W skrajnych przypadkach w manii pojawiają się halucynacje, zwane też omamami. Człowiekowi wydaje się, że coś widzi, słyszy, czuje. Ale miewa też tzw. urojenia wielkościowe, zwane megalomanią. To poczucie wyjątkowego znaczenia i posiadania niezwykłych możliwości.
Mania jest stanem, który może przyprawić o utratę zdrowia i potrafi być niezwykle kłopotliwy dla bliskich. Ale czasem lepiej, jeśli ma taką wyrazistą postać. Psychiatria od lat rejestruje bowiem także inny rodzaj tego stanu, zwany hipomanią. Hipomania objawia się dużo mniej spektakularnie i łagodniej. I na tym właśnie polega jej podstępność. Przypomina bowiem do złudzenia stany szczęścia i zadowolenia obserwowane u wielu zdrowych ludzi. Z drugiej zaś strony – przebiera się za postawę, którą tak bardzo szanuje i promuje współczesna kultura. Dzisiejszym bohaterem jest przecież człowiek, który podejmuje ryzyko, niewielu rzeczy się boi, jest zadowoliny z siebie i ma dużo energii, którą inwestuje w coraz to ciekawsze pomysły. Nie przejmuje się i idzie do przodu.
I choć hipomania często ogranicza się do odczuć: „mogę wiele” i „dam radę”, to jest jednak odmianą manii. Ale, niestety, jako jej łagodna wersja, może umykać nie tylko bliskim, ale i specjalistom.
Leczenie dwubiegunówki
Czy te wahania nastroju trzeba leczyć? Tak. Choroba afektywna dwubiegunowa jest piątą z najważniejszych przyczyn upośledzających życie człowieka w społeczeństwie i dziewiątą przyczyną śmierci. Odsetek osób popełniających samobójstwo jest 60-krotnie wyższy wśród cierpiących na tę chorobę niż w zdrowej populacji. I także dlatego, że chorzy na dwubiegunówkę są bardziej zagrożeni ryzykiem popadnięcia w uzależnienie od alkoholu i innych substancji, ale też ryzykiem wystąpienia innych problemów psychicznych.
Żeby móc skutecznie walczyć z tą chorobą, dobrze jest zacząć leczenie jak najwcześniej. Dlatego bądźmy czujni na pierwsze jej objawy. Pamiętając o tym, że podczas gdy u dorosłych mania przybiera postać podwyższonego nastroju, u dzieci i nastolatków ujawnia się jako wybuchy złości i agresji, drażliwość, czasem – napady szału. Zmiany nastroju u nastolatków są też zwykle częstsze.
Aby stwierdzić chorobę afektywną dwubiegunową,
trzeba wykluczyć inne zaburzenia psychiczne, ale też pewne choroby ciała. Leczenie polega na połączeniu dwóch metod –
farmakologii i psychoterapii. Ta kombinacja daje bardzo dobre efekty.
Nie należy obawiać się leczenia środkami przeciwdepresyjnymi – nie powodują uzależnienia, a ewentualne działania niepożądane, jak bóle głowy czy biegunki, mają charakter przejściowy.
- Na chorobę afektywną dwubiegunową cierpi też wiele znanych ludzi. Dotknięty nią był m.in. Wojciech Młynarski
Karolina Kasperek
Zdjęcia: Pixabay, archiwum