10-letni Dorian kocha rolnictwo, a Ursus C-330 to największy skarb
r e k l a m a
Partnerzy portalu

10-letni Dorian kocha rolnictwo, a Ursus C-330 to największy skarb

19.12.2020autor: Karolina Kasperek

Niektórzy rodzą się w czepku. A inni – w kabinie ursusa albo bizona. Czy rolnictwo można mieć w genach? Można. Dziesięcioletni Dorian z Pęcza pod Strzelinem zanim zaczął chodzić, już wiedział, że wialnia lepsza jest od latawca, a kombajn ciekawszy od wyścigówki.

Z artykułu dowiesz się

  • Skąd w Dorianie taka pasja?
  • Co o pasji Doriana myślą jego rodzice?
  • Kto zainspirował Doriana?


"Syn kupuje Wasz »Tygodnik« i czyta namiętnie, więc postanowiłam do Was napisać i opowiedzieć jego historię. Dorian ma 10 lat i od zawsze interesuje się rolnictwem. Zaczęło się od dwóch małych traktorków firmy Siku, które kupił mu jego tata. Dorian miał wtedy troszkę ponad rok. Pokochał traktorki z całego serca i zaczął mówić »tata«, wskazując na zabawki. Myśleliśmy, że te jego pierwsze słowa oznaczają ojca, i chce nam powiedzieć, że dostał je od niego. Ale później odkryliśmy, że to miało znaczyć »traktor«. Myśleliśmy, że mu przejdzie – przecież większość chłopców uwielbia maszyny rolnicze. Ale tak się nie stało..." napisała do nas niedawno Anna, mama Doriana. To tylko część listu. Dalej było o sprawach, które przeciętnemu człowiekowi nie mieszczą się w głowie. Dlatego postanowiliśmy pojechać do Pęcza i sprawdzić, czy to wszystko dzieje się naprawdę.

Od niemowlęcych lat z traktorem

Pęcz. Elegancki dom na początku wsi. Dorian i jego brat Nataniel witają mnie w drzwiach z kotem na rękach. Mam zgadnąć, jak futrzak ma na imię. Szybko rezygnuję i dowiaduję się, że Ursus. Jakoś mnie to nie dziwi.

r e k l a m a
Do Pęcza z Kresów przesiedlono dziadków Anny. Mieli kilka hektarów za domem. Sentyment do ziemi udzielił się Ryszardowi, czyli ojcu Anny. I wydawało się, że na Ryszardzie zakończy się rolnicza pasja w tej rodzinie. Anna wybrała kierunek humanistyczny, dziś rekrutuje dla firm pracowników w dwóch obcych językach. Ale dziesięć lat temu na świat przyszedł Dorian.

– Od samego początku biegałem za koparkami. Potem tata kupił mi traktorek. I do niego przyczepę. A potem inne. Chłopiec zaczyna wymieniać marki.

Anna mówi, że nauczył się nazwy każdego sprzętu, każdej marki, namiętnie obserwował wszelkie prace polowe w okolicy. Ledwo nauczył się chodzić, jeździli z nim na pokazy prac polowych Fendta, na Opolagrę i do wszystkich okolicznych rolników. Najlepszym zajęciem dla niego było siedzenie na traktorze. Razem z babcią Marysią co roku uprawia ogród, sadzi ziemniaki, sieje zboża, a później robi "wykopki" i "żniwa". A na swoje dziewiąte urodziny jako prezent zażyczył sobie kury. I dostał dwie. Kury i efekty żniw pójdziemy za chwilę oglądać.

Największym skarbem "trzydziestka"

Tymczasem Dorian opowiada o swoim mieszkającym w pobliskich Wyszkowicach wujku.

– Ma wszystko co nowe. Jednego dominatora, a nawet trzy claasy lexiony. Ale największym skarbem jest trzysta trzydziestka. Ursus – mówi i się rozmarza. I zaczyna wykład o wyższości trzysta trzydziestki nad sześćdziesiątką. Sześćdziesiątka jest właściwie wszędzie. Można powiedzieć, że nie ma dzisiaj wioski bez tego modelu. A trzydziestka to taki rarytas. Kosztuje przynajmniej siedem tysięcy, ale to raczej złom. Trzydziestkę ma wujek. Piękną, odnowioną. Żółta jest bardziej chodliwa niż czerwona. Jest też bardziej kultowa. A ta tu na zdjęciu ma już kabinę typu "naglak". Były też starsze kabiny, nazywane puszką. Ale wie pani, to były chyba najgorsze kabiny w historii. Drzwi były przesuwane, ciągle się zacinały! – mówi Dorian, a ja przecieram oczy ze zdumienia.

Chłopiec przeszukuje w telefonie Internet i pokazuje kolejne zdjęcia. Tu zetor 4011, na którego w skrócie mówi się czterdziestka, tu otwierany dach w "puszce". Dowiaduję się nie tylko tego, że zielona trzydziestka jest chodliwa niemal tak samo jak żółta, ale że najbardziej rozpoznawalnym elementem w każdym ciągniku jest maska. W tym modelu inne biegi i filtry chłodzenia, w tamtym – pedał gazu.

– A tu jest taki ciągnik cztery na cztery, wielkie koła. Jest bardzo dobry do orki. Wie pani, najtrudniejsza w pracach polowych jest właśnie orka. Ja sam już orałem, bronowałem. Nieeee!!! Proszę się nie bać! Wirtualnie! Ale w kabinie to wujkowi Danielowi kilka razy towarzyszyłem – opowiada z przejęciem.

Pierwszy napisany przez Doriana list do Świętego Mikołaja. Jest w nim prośba o bronę rotacyjną, siewnik, przetrząsarkę i wał wyrównujący
  • Pierwszy napisany przez Doriana list do Świętego Mikołaja. Jest w nim prośba o bronę rotacyjną, siewnik, przetrząsarkę i wał wyrównujący

"Tygodnik" jest świetny!

Ma dopiero dziesięć lat. I opowiada to wszystko pięknym językiem i ze świetną dykcją. Uprawa interesuje go bardziej niż hodowla. Nie przepada za krowami czy świniami, po prostu zwierzętami, które wymagają więcej uwagi. Ma za to dwie kury, które nosi na rękach, a one znoszą mu po jajku dziennie.

– Mam dwie. Zamówiłem je u brata na dziewiąte urodziny. I kupił. Nawet gdzieś w dobrej cenie znalazł. Jedna ma na imię Pięknisia, a druga Sześćdziesiątka – mówi Dorian, a ja uświadamiam sobie, że Nataniel jest młodszy od Doriana o dwa lata.

Co chwilę wydaje mi się, że rekord niespodzianek właśnie został pobity. Ale Dorian biegnie gdzieś i przynosi jeden z ostatnich numerów "Tygodnika".

A to była moja pierwsza gazeta. Tata zna pewnego rolnika, który dowozi do jego pracy ziemniaki. Opowiedział mu kiedyś o mnie. Rolnik przywiózł tacie następnym razem kilka egzemplarzy. Uważam, że "Tygodnik" jest świetny. Wiedziałem, że są gazety poradniki, w których można przeczytać, co kiedy zasiać lub artykuły o maszynach. Ale że są też takie, w których można przeczytać, co się dzieje z konkretnymi ludźmi, to nie wiedziałem. Porady tu są bardzo przydatne. I fajne jest to, że można znaleźć dobrą firmę w swojej okolicy. Albo taką, która sprzedaje ekologiczne nawozy, ekologiczne mleko. Podobają mi się w "Tygodniku" reportaże. Na przykład o ludziach, którzy sami coś konstruują. – Dorian wygłasza istną mowę pochwalną o "Tygodniku".

Dorian na targach Opolagra w 2019 roku. Stoi na tle jego ukochanego ursusa c330
  • Dorian na targach Opolagra w 2019 roku. Stoi na tle jego ukochanego ursusa c330

Dziadek inspiruje Doriana

Zastanawiam się, skąd w Dorianie taka pasja. Iskra boża? Ani chybi. Ale ogień coś lub ktoś przecież musi podsycać. Okazuje się, że to dziadek.

– Kiedy miałem trzynaście lat, pomagałem ojcu w PGR-ze. Zjeżdżałem na workach, później jeździłem na vistulach, bizonach. Pamiętam 1978 rok. Wybrali właśnie polskiego papieża. A ja w pociąg i do Warszawy, do Ursusa. Dostaliśmy do SKR-u ciągnik. Odebrałem, wsiadłem i takim bez kabiny przejechałem w nieciekawej pogodzie czterysta kilometrów do Pęcza – opowiada o swoich wyczynach dziadek i pokazuje na telefonie, jak działa skonstruowana przez niego dla wnuka miniwialnia. Zbudował ją z kartonów i wentylatora. Trudno się więc dziwić, że Dorian z kolegami ma niewiele wspólnych tematów.

Oni jakieś pistolety, gry, piłka. A ja? Tylko ta farma! – mówi o wirtualnej grze i swoich pasjach dziesięciolatek.

Biegnie do kuchni, coś tam chwilę uzgadnia z mamą, szepcze na ucho i wbiega z chlebem. Piekł go zupełnie sam, a przepis potrafi podać samodzielnie. Zna się nawet na rodzajach mąki.

Mówię mu:

Dorian, orka – ciężka sprawa. Opryski, jak mówisz – koszmar. Ogrom pracy, mało czasu na inne rzeczy... To jest życie, które ci się marzy?

– Tak! – odpowiada bez wahania i liczy, ile będzie miał kilometrów do najbliższego technikum rolniczego. I pokazuje swój kanał Klub Młodych Rolników u Doriana na YouTubie. Zamieścił tam już kilka filmów. I ma już aż siedem subskrypcji.

To zboże urosło pod czujnym okiem Doriana. A on już obmyśla, jak poszerzyć uprawy na swoim poletku wydzielonym z pola dziadka
  • To zboże urosło pod czujnym okiem Doriana. A on już obmyśla, jak poszerzyć uprawy na swoim poletku wydzielonym z pola dziadka

Plusy są wielkie, a minusy małe

Dorian prowadzi do ogrodu za domem. Za ogrodem – pole.

– Tu muszę jeszcze zglebogryzować, zabronować i dopiero będę siać na wiosnę pszenicę – mówi dziesięciolatek, pokazując mały skrawek dziadkowego pola.

Po chwili Nataniel zrywa kilka listków bazylii z poletka Doriana i rozkoszuje się aromatem. W międzyczasie Dorian dosiada spalinowy traktorek, a potem prowadzi do skromnych rozmiarów kurnika i przedstawia swoje ukochane kury. Bierze jedną na ręce i pozuje do kolejnego zdjęcia. Puszcza kurę i łapie za snopek z tegorocznych zbiorów. Snopek miał "zagrać" w dożynkach, ale tych w tym przedziwnym roku nie było. To nic – i tak cieszy Doriana, jak wytrawnego rolnika tony zboża.

Jeszcze na chwilę siadamy do chleba z masłem. A Dorianowi zbiera się na refleksję.

– Wie pani, chodzi o to, że wieś ma swoje plusy i minusy. Plusy są takie – świeże powietrze, można posłuchać koguta, można wypuścić psa na podwórko, nie trzeba go wyprowadzać. Minusy? Drogi nieraz są fatalne. W wielu wsiach wciąż są kominy, które dymią. Ale wie pani, te minusy są małe. A te plusy – wielkie – mówi Dorian.  A ja wiem, że tak może mówić tylko ktoś, kto wieś kocha prawdziwie.


Karolina Kasperek
Zdjęcia: Karolina Kasperek, Archiwum

autor Karolina Kasperek

Karolina Kasperek

redaktorka "dział "Wieś i Rodzina"

Karolina Kasperek w "Tygodniku Poradniku Rolniczym" prowadzi dział "Wieś i Rodzina". Specjalizuje się w tematach społecznych, w tym poradach dla KGW.

przeczytaj inne artykuły tego autora
r e k l a m a
r e k l a m a

Przeczytaj także

Nineczka walczy z SMA. Potrzebna pilna pomoc

Anna Lewandowska przekazała pieniądze, Dawid Podsiadło płytę z autografem na aukcję. Ale żeby uzbierać gigantyczną kwotę ponad 9 mln zł w jak najkrótszym czasie, potrzebne jest wsparcie jeszcze wielu dobrych ludzi.

czytaj więcej

Po raz 4 wyróżniono Aktywne Wsie Wielkopolskie

Za nami czwarta już edycja konkursu "Aktywna Wieś Wielkopolska", który odbywa się w ramach samorządowego programu Wielkopolska Odnowa Wsi 2013–2020. Nagrodzono 33 sołectwa, a wyróżniono 31. Nagrodzone sołectwa otrzymają po 3 tys. zł i tytuł Aktywnej Wsi.

czytaj więcej

Szczęśliwa symbolika liczby "13" dla KGW w Byrzycy

Rozpoczęły działalność 13 marca 2019 roku. W kole jest ich trzynaście. Na rozmowę o swojej aktywności zapraszają w piątek, trzynastego. Członkinie KGW w Brzynie nie ulegają stereotypom. Przekonują, że liczba powszechnie uważana za pechową przynosi im szczęście.

czytaj więcej

Najważniejsze tematy

r e k l a m a
Pytania i regulaminy
Kategorie
Produkty Agrarsklep
Przydatne linki
Social Media

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)