Z artykułu dowiesz się
- Który program herbicydowy jest najbardziej skuteczny w zwalczaniu odpornych chwastów w zbożach ?
- Jakie wnioski można wyciągnąć z badań na platformie odporności ?
- Jakie chwasty będą najgroźniejsze w zbożach ?
Z artykułu dowiesz się
Niskie temperatury w dzień, nocne przymrozki i brak opadów nie napawały optymizmem. Tym razem podczas polowych lustracji towarzyszył mi dr Grzegorz Waleryś, wieloletni pracownik Syngenta i nowy opiekun platformy w Bajdytach.
Niewtajemniczonym przypomnimy, że platforma badań odporności chwastów to wieloletnie doświadczenie założone jesienią 2019 r. w gospodarstwie państwa Grażyny i Henryka Waśniewskich w miejscowości Bajdyty (pow. bartoszycki) w regionie narastającej odporności chwastów jednoliściennych. Firma Syngenta walczy nie tylko z presją wielogatunkową i silną kompensacją wyczyńca polnego i miotły zbożowej, ale także ze stokłosą żytnią i owsem głuchym, także w warunkach potwierdzonej w badaniach laboratoryjnych odporności krzyżowej.
Doświadczenie ma układ wieloczynnikowy. Eksperci porównują i oceniają skuteczność trzech programów herbicydowych do zwalczania odpornych chwastów w zbożach przy różnych sposobach uprawy gleby: płużnej – orka 24 cm, zmiennej – uprawa na 14 cm i minimalnej – uprawa na 5 cm. Dodatkowymi badanymi czynnikami są: uprawa zbóż w warunkach zmianowania i monokultury oraz przy siewie pszenicy ozimej w optymalnym i opóźnionym terminie.
Już po kilku pierwszych minutach na polu widać wyraźnie, że sezon wegetacyjny 2021/2022 jest zupełnie inny niż poprzedni, przede wszystkim pod względem wilgotności. W 2020 roku już przy siewach były problemy, było za dużo wilgoci, wciąż padające deszcze utrudniały siewy, ale stwarzały idealne warunki do wschodów chwastów. Było to wyraźnie widać na polach, gdzie jesienią mieliśmy pierwszą falę wschodów wyczyńca polnego, pod koniec marca po ruszeniu wegetacji odnotowano kolejną wyraźną falę wschodów, a w maju i czerwcu były kolejne wschody.
Jesienią 2021 r. było zupełnie inaczej. Dr Grzegorz Waleryś wspomina, że do połowy października było bardzo sucho, więc najpierw było utrudnione przygotowanie i doprawienie gleby, następnie trudny siew i słabe, długie wschody.
– Pamiętam, było tak sucho, że chwasty w zasadzie też nie wychodziły. Później od połowy października prawie do końca listopada padało i było ciepło, więc warunki były optymalne dla jesiennej wegetacji. W tym czasie prowadziliśmy opóźniony siew pszenicy, zgodnie z założeniami doświadczenia. Następnie od początku grudnia do połowy lutego pogoda była typowa dla zimy: zimna i umiarkowanie śnieżna, tworzyły się zastoiska wodne, rośliny były w stanie spoczynku zimowego. Od połowy lutego aż do teraz, czyli do połowy kwietnia, na tych terenach praktycznie nie padało – wylicza ekspert polowy.
– Chodzę po wielu plantacjach i wielu doświadczeniach i w tym roku często widziałem, jak z powodu suszy usychały chwasty jednoliścienne – również wyczyniec. Chwast ten szybko wschodził, jednak był bardzo mały i płytko zakorzeniony, więc susza w wierzchniej warstwie gleby powodowała, że rośliny usychały. Byłoby idealnie gdyby tak zostało, jednak wyczyńcowi nie można ufać. Wystarczą pierwsze deszcze i od razu odbije i zacznie wschodzić, także wiosenne pilnowanie wyczyńca dopiero przed nami – podsumowuje rozmówca.
– Podczas lustracji poletek wyraźnie widać, że jesienne zabiegi przy optymalnym siewie pszenicy zdały egzamin w przypadku uprawy w płodozmianie. Wykonaliśmy tu trzy różne zabiegi jesienne i nałożyliśmy na to zabieg sekwencyjny. Warto dodać, że sama uprawa w płodozmianie częściowo wyeliminowała nam kompensację chwastów jednoliściennych – wyjaśnia dr Waleryś.
Wpływ na zmniejszenie zachwaszczenia miała z pewnością kombinacja różnych substancji aktywnych o różnych mechanizmach działania. Wykonane jesienią kombinacje to:
Przypomnijmy, że w układzie zmianowania na polu doświadczalnym mamy 4 uprawy, w tym 50 proc. stanowią rośliny zbożowe: pszenica ozima i jęczmień Hyvido, a kolejne 50 proc. rośliny niezbożowe tj. rzepak i bobowate np. groch i bobik. Wprowadzenie kolejnej uprawy niezbożowej daje większe możliwości rotacji herbicydów.
Nieco inaczej sytuacja wygląda w przypadku upraw w monokulturze, gdzie są pola zasiane w optymalnym terminie i w terminie opóźnionym.
– Przy optymalnym terminie siewu obserwujemy na metrze kwadratowym kilkanaście chwastów jednoliściennych: wyczyńca polnego, miotły zbożowej, stokłos. Chwasty pojawiają się także na poletkach, na których wykonaliśmy typową uprawę płużną – 24 cm. Jednak im bardziej uproszczona jest uprawa, tym chwastów jest więcej – nawet kilkaset sztuk na m2 w przypadku uprawy minimalnej na 5 cm. Kolejny rok badań potwierdził, że spłycanie uprawy skutkuje wzrostem zachwaszczenia, zarówno chwastami jedno-, jak i dwuliściennymi – podkreśla ekspert z firmy Syngenta.
22 kwietnia na poletkach pszenicy sianej w terminie opóźnionym pole było w zasadzie czyste i choć planowany był na ten dzień zabieg herbicydowy na chwasty jednoliścienne to ekspert postanowił wstrzymać się i przez kilka dni monitorować pole, bo dziś wykonanie zabiegu na czystym polu nie miałoby większego sensu.
– Rzeczywiście ten sezon jest bardzo ciekawy i będzie wymagał zupełnie innych działań. Na bieżąco weryfikujemy nasze plany i podejmujemy decyzje co do zwalczania chwastów jedno- i dwuliściennych. Rzadko zdarza się, żeby po 20 kwietnia nie było wskazań do wykonania zabiegu, bo nie ma chwastów tym bardziej, że jesteśmy na terenie, gdzie walczymy z silną presją i wielokrotną odpornością chwastów. Przypomnę jeszcze, że jesienią zabieg herbicydowy na tych poletkach również nie został wykonany, bo także nie było wskazań. Przy opóźnionych siewach i w trudnych warunkach suszy, nawet chwasty nie chciały rosnąć. Na najbliższe dni prognozowane są opady, więc dopiero teraz wyczyniec i inne chwasty będą miały pole do popisu – podsumowuje pan Grzegorz.
Kolejny rok badań na platformie odporności pokazuje, że opóźnianie siewów byłoby dobrym rozwiązaniem. Ale w praktyce rolnik nigdy nie ma gwarancji, że uda się wjechać w pole, przygotować je, doprawić i zasiać z opóźnieniem w dobrych warunkach. Każdy rok jest inny, każde pole jest inne. Tu w Bajdytach są ciężkie czarne ziemie i ryzyko związane z siewami opóźnionymi jest zawsze większe. Na tych terenach trzeba także pamiętać, że mamy krótszy okres wegetacji, więc nie uda się obsiać wszystkich pól w opóźnionych terminach. Gdy siejemy pszenicę po uprawie buraków cukrowych, czy późno zbieranej kukurydzy tu jakby nie mamy innego wyjścia i to opóźnienie wynika ze struktury zasiewów. Ale opóźniony siew w dużych wielkoobszarowych gospodarstwach w północno-wschodniej Polsce raczej nie będzie normą i świadomym, planowanym działaniem, bo ryzyko jest zbyt duże. Z drugiej strony już poprzedni sezon wegetacyjny badań na platformie, udowodnił, że dzięki opóźnionemu terminowi siewu aż czterokrotnie spadła presja chwastów jednoliściennych.
Na poletkach zbóż uprawianych w monokulturze już na pierwszy rzut oka pokrój roślin jest mniejszy i rośliny są słabsze w porównaniu z pszenicą, uprawianą w zmianowaniu. Wyraźnie zaznacza się wpływ płodozmianu, którego zalety czasami ciężko określić, ale przy uprawie w monokulturze dokładnie widać, jak wiele dają rośliny przedplonowe i dlaczego warto zadbać o zmianowanie.
– W monokulturze ewidentnie widać brak składników pokarmowych, które przy właściwie ułożonym zmianowaniu na pewno by pozostały w glebie. Saletra amonowa podana była w standardowych dawkach, ale niestety przez suszę znajdowała się długo w wierzchniej warstwie i zanim dostała się głębiej minęło trochę czasu. Tym bardziej, że na głębokości 2–3 cm wciąż jest sucho. Podejrzewam, że w tej chwili nakładają się w tym miejscu dwie dawki azotu, które zaczną działać dopiero po najbliższych zapowiadanych deszczach – podkreśla ekspert.
Między innymi dlatego pszenica w monokulturze nie jest zbyt mocno rozkrzewiona, widać braki składników. Jednak nakładają się na to różne czynniki jak: niesprzyjające warunki atmosferyczne – szczególnie susza oraz monokultura. Eksperci polowi Syngenta podkreślają, że w tym roku w zbożach ozimych generalnie obserwuje się słabszy stopień rozkrzewienia, rośliny są także bardziej osłabione w porównaniu z ubiegłym rokiem.
Na poletkach pszenicy sianych w terminie optymalnym w monokulturze jesienią były zastosowane trzy różne kombinacje środków. Dwie kombinacje był to jednorazowy wjazd i jedna kombinacja z zabiegami sekwencyjnymi dawkami dzielonymi. Warianty zastosowane w monokulturze wykonano także w pszenicy uprawianej w zmianowaniu.
Z chwastami jest tak, że jak patrzymy na uprawę stojąc to jest ich niewiele, jednak gdy kucniemy już jest ich znacznie więcej. Ale niestety i tak nie uda nam się wychwycić tych najmniejszych, które już kiełkują, ale są jeszcze niewidoczne dla naszego oka. Dlatego przed nami najważniejsze dni, bo jak po deszczach chwasty ruszą, będzie trzeba zwalczyć je w jak najwcześniejszej fazie. W tej chwili z powodu braku chwastów zabiegi na wybranych poletkach są świadomie wstrzymywane.
– Myślę, że za około tydzień wszystko powinno ruszyć i uda się wykonać skuteczny zabieg. Najprawdopodobniej zastosujemy herbicyd Avoxa Pak (Avoxa 50 EC + Aldaro 306 SE) – w dawce 1,2 l/ha + 0,6 l/ha. Plan ochrony herbicydowej układamy na bieżąco, na nowo dostosowując go do tego co mamy na polach. Naszego planu trzech kombinacji jesiennych zabiegów przy opóźnionym siewie nie udało się zrealizować – nie wykonaliśmy żadnego zabiegu herbicydowego. Dlatego teraz wiosną musimy tam zastosować jedno z naszych mocniejszych rozwiązań wiosennych, ponieważ spodziewamy się, że po pierwszych opadach deszczu chwastów będzie dużo. Nie zapominajmy, że jesteśmy na polach, gdzie mamy do czynienia z chwastami odpornymi – podkreśla dr Grzegorz Waleryś.
Każdy rolnik mający na swoim polu problem z chwastami jednoliściennymi odpornymi wie, że bez skutecznego zwalczania jesiennego, wiosną żadne rozwiązania i pieniądze nie zdejmą tych chwastów z pola. Dlatego to co obserwujemy w tym sezonie wegetacyjnym na platformie, czyli czyste pola wiosną, bez wykonania zabiegów jesiennych jest dużym zaskoczeniem nawet dla ekspertów polowych. Pewnym barometrem, że chwastów będzie sporo jest w tym momencie groch wysiany 25 marca w uproszczonej uprawie, w którym już widać pierwsze chwasty jednoliścienne. To oznacza, że po deszczu możemy mieć bardzo mocną presję wiosennych chwastów.
– Ale o groch się nie boimy, bo w grochu przewidziany jest na chwasty jednoliścienne preparat Zetrola 100 EC w dawce 0,7–1,5 l/ha (dawka dostosowana będzie do spektrum chwastów). Wykonany zabieg ładnie wszystko wyczyści, bo przecież grochy siejemy między innymi dlatego, żeby wyczyścić pole dla kolejnych upraw – podsumowuje dr Grzegorz Waleryś, koordynator platformy badań odporności.
Oprac. Natalia Marciniak-Musiał na podstawie artykułu Dr inż. Moniki Kopaczel-Radziulewicz pt. Zaskakujące wnioski z platformy badań odporności chwastów, który ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 19/2022 na str. 34. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Fot. Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego", ekspertka z zakresu agronomii i hodowli bydła
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego", ekspertka z zakresu agronomii i hodowli bydła
Najważniejsze tematy