- Jak wygląda uprawa buraków cukrowych w gospodarstwie Pani Tołłoczko ?
- Kiedy należy siać buraki cukrowe ?
- Jakie są rekomendowane odmiany buraka cukrowego ?
Doświadczenie, wiedzę i umiejętność zarządzania tak dużym gospodarstwem pani Agnieszka zdobywała przez całe życie, najpierw tylko pomagając, a później pracując u boku ojca Bolesława Tołłoczki. Plan był taki, że jak pan Bolesław uda się na zasłużoną emeryturę gospodarstwo poprowadzi córka. I tak też się stało.
Przerwa w uprawie ziemniaka wyszła na dobre
1000-hektarowe gospodarstwo, więc wydawałoby się, że można poszaleć z uprawami, ale niestety rzeczywistość nie wygląda tak kolorowo. Teren pagórkowaty, gleby słabe, przeważają gleby lekkie V i VI klasy o słabej zasobności wodnej. Dużym utrudnieniem są liczne kamienie. Rozmówczyni wyznała, że z jednego hektara zbiera się i wywozi około 70 t kamieni.
Ale Agnieszka Tołłoczko mówi, że nie ma co narzekać trzeba brać się do roboty i pracować na tym co się ma.
– W strukturze zasiewów dominują zboża około 400 ha, w całości przeznaczone pod kontraktacje, głównie pszenżyto i żyto. Próbuję też walczyć o rzepak i w najlepszych latach udało się zebrać nawet 3,5 t/ha. Ale jednak na naszym terenie coraz częściej mamy problem z suszą, więc częściej mogę liczyć na nieco ponad 2 t rzepaku z hektara – wyznaje rolniczka.
Szukając bardziej dochodowych upraw, które na jej glebach zdałyby egzamin, w 2018 roku, po prawie 30-letniej przerwie wróciła do uprawy ziemniaka najpierw konsumpcyjnego, później sadzeniaka. Pierwszy rok uprawy był bardzo sprzyjający i łaskawy, ponieważ w gospodarstwo w Szkotowie uzyskało wysoki plon blisko 50 t/ha ziemniaka konsumpcyjnego, sadząc 10 odmian na powierzchni około 70 ha.
Wieloletnia przerwa w uprawie ziemniaka sprzyjała, ponieważ teren był czysty, wolny od wirusów i chorób, a lasy i jeziora stanowiły naturalną blokadę dla przenoszenia mszyc.
- Agnieszka Tołłoczko zarządza rodzinnym gospodarstwem rolnym położonym w miejscowości Szkotowo (gm. Kozłowo, pow. nidzicki). Gospodarstwo zajmuje powierzchnię 1000 ha, teren pagórkowaty, przeważają gleby lekkie V i VI klasy. W strukturze zasiewów dominują zboża ponad 400 ha, m.in. pszenżyto, żyto, rzepak zajmuje ok. 20 proc. areału gospodarstwa, podobnie jak ziemniak sadzeniak, buraki cukrowe ok. 70 ha.
Strip-till, czyli uprawa pasowa
Na polach gospodarstwa pani Agnieszki znajdziemy również buraki. W tym roku będą siane na stanowisku po pszenżycie, głównie na glebach V klasy. Siew buraków powinien być wykonany na tyle wcześnie, żeby zapewnić roślinom minimum 180-dniowy okres wegetacji. W Szkotowie siew buraków planowany jest ok. 10 kwietnia, ale to jeszcze zależy od temperatury średniej dobowej i temperatury gleby, która powinna wynosić od 5–100C, bo taka sprzyja dobrym i wyrównanym wschodom.
– Jeżeli gleba jest zbyt zimna, to lepiej poczekać z siewem, bo nie tylko wydłużą nam się wschody, ale będziemy też mieli większą presję ze strony patogenów – podpowiada właścicielka gospodarstwa.
Rolniczka już po raz trzeci zdecydowała się na uprawę pasową (strip-till), podczas której głęboko spulchniane są pasy gleby, w które wysiewane są nasiona, co zapewnia im korzystne warunki do rozwoju korzeni.
– Jednym z powodów przemawiających za uprawą pasową była oszczędność wody w glebie. Uprawa pasowa zapewnia stabilniejsze plonowanie w trudnym sezonie wegetacyjnym np. jeżeli zmagamy się z suszą. Jeżeli chodzi o nawożenie mineralne to do podsiewacza pójdzie na hektar 150 kg fosforanu amonu i 250 kg soli potasowej – wylicza rozmówczyni.
– Jeżeli chodzi o ochronę herbicydową to jeśli będą pojawiały się jakieś chwasty w fazie liścieni, niezależnie czy burak będzie na wierzchu, czy jeszcze w ziemi to będzie wykonany pierwszy wjazd herbicydowy z adiuwantem. Trzeba pamiętać, że choć burak wydaje się mocną i solidną uprawą, to tak naprawdę jest bardzo wrażliwy i delikatny, dlatego plantację należy regularnie monitorować, żeby w odpowiednim momencie wychwycić ewentualne nieprawidłowości, niczego nie możemy przegapić – wyjaśnia Norbert Pęczkowski, kierownik oddziału Ciechanów, firmy Procam opiekujący się plantacją buraków od strony agrotechnicznej.
- W ubiegłym roku uzyskano w gospodarstwie średni plon buraków na poziomie prawie 60 t/ha, ponadto udało się uzyskać wysoką zawartość cukru na poziomie 16–17 proc.
Odmiany rekomendowane przez cukrownie
– W zakresie doboru odmian liczę na pomoc Sylweriusza Szlejera, inspektora z cukrowni w Glinojecku, który monitoruje moje postępy w uprawie buraka, zawsze służy dobrą radą i chętnie dzieli się wiedzą podczas wspólnych wizyt na plantacji. A jest takich wizyt w tym okresie kilka – wyjaśnia rolniczka ze Szkotowa.
Pani Agnieszka sieje odmiany rekomendowane przez cukrownię, z którą podpisuję kontrakty na odbiór buraków. Taki układ doskonale sprawdził się w poprzednich latach, bo dzięki odmianom o odpowiedniej genetyce, przystosowanym do danego terenu i w przypadku Szkotowa niezbyt dobrych warunków glebowych, udało się pozyskać w ubiegłym roku plon korzeni w wysokości prawie 60 t/ha, co jest dużym sukcesem patrząc na grunty, na których buraki są uprawiane.
W tym roku na polach zagoszczą m.in. odmiany Vinnare – DLF i BTS 9975 firmy Beta Seed. Odmiana Vinnare została zarejestrowana w Polsce w 2018 r. jest odmianą diploidalną w typie normalno-cukrowym, zalecaną do wczesnego, wrześniowego terminu zbioru.
Drugą odmianę BTS 9975 cechuje szybki start, dzięki temu wcześnie zakrywa międzyrzędzia. Hodowcy deklarują, że ma plon korzeni i cukru powyżej standardu i nadaje się do średnio późnego zbioru. Odmiany dobrano tak, żeby prace przy wykopkach rozłożyły się w czasie.
- Sylweriusz Szlejer, inspektor z cukrowni w Glinojecku z właścicielką gospodarstwa podczas ubiegłorocznej lustracji plantacji, taki wspólny monitoring jest dla pani Agnieszki bardzo cenny, ponieważ inspektor zawsze służy dobrą radą i chętnie dzieli się wiedzą
Nawożenie dolistne i biostymulacja
Przy burakach od samego początku trzeba monitorować i podawać bor, który jest standardem w agrotechnice tej uprawy. Należy pamiętać, że pobrany bor właściwie nie przemieszcza się w roślinie, więc należy go dostarczyć w dawkach dzielonych. W takich odstępach czasu, żeby rośliny nie zdążyły odczuć jego niedoboru. Przy niedoborze rośliny nie tylko wolniej rosną, ale również mają większą tendencję do więdnięcia, pękania i zdrobnienia liści. Niedobór boru może przyczynić się do spadku plonu korzeni nawet o 50 proc., a zawartość cukru może zmniejszyć się o 3–4 proc.
W gospodarstwie rolnym Agnieszki Tołłoczko zastosowana zostanie po raz kolejny sprawdzona mieszanka, czyli bor w dawce 2 l/ha do tego Proleaf Max 4.0 w dawce 2 l/ha i 0,5 l/ha biostylulatora ImPROver+. Proleaf Max 4.0 to nawóz mikroelementowy, w którym miedź, mangan i cynk są w 100 proc. schelatowane. Poza tym nawóz zawiera surfaktanty, dzięki którym skutecznie obniża się napięcie powierzchniowe cieczy roboczej, co zapobiega odbijaniu i zmywaniu kropli podczas oprysku.
– Można powiedzieć, że jest to taki nawóz mikroelementowy i adiuwant w jednym, dzięki czemu skuteczność wnikania substancji aktywnych jest dużo wyższa. I ta skuteczność dotyczy wszystkich agrochemikaliów dodawanych do opryskiwacza przy danym zabiegu. Warto dodać, że powyższy nawóz mikroelementowy bardzo dobrze miesza się z większością agrochemikaliów, dzięki temu, że ma neutralne pH – wyjaśnia doradca agrotechniczny.
Do mieszanki mikroelementowej obowiązkowo dodawany jest biostymulator, żeby zapobiegać stresom, na które narażone są rośliny na słabych glebach V klasy, gdzie wystarczy kilka dni bez deszczu i robi się dramatycznie.
Pan Norbert poinformował, że taka mieszanka zastosowana zostanie po około tygodniu od zakończenia zabiegów herbicydowych i później po ok. 10 dniach zabieg zostanie powtórzony. – Jest to technologia, która doskonale sprawdziła się na mojej plantacji w ubiegłym roku, więc zostanie powtórzona. Myślę, że miało to w pewnym stopniu wpływ na wysoką zawartość cukru, którą udało mi się uzyskać, między 16 proc. a 17 proc. Jak wiadomo, zeszłoroczna kampania cukrownicza 2020/2021 w Polsce odznaczała się wyjątkowo niską polaryzacją wynoszącą 15,53 proc., przy średniej 17,25 proc. z ostatnich dziesięciu lat, więc nie mogę narzekać – podsumowuje właścicielka gospodarstwa.
Dr inż. Monika Kopaczel-RadziulewiczZdjęcia:
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz