Z artykułu dowiesz się
- Jakie korzyści niosą bobowate jako przedplon?
- Dla jakich roślin bobowate są najlepsze na przedplon?
- Ile razy większe plony są po bobowatych?
Z artykułu dowiesz się
Gatunki roślin bobowatych zajmują w skali produkcji światowej ok. 15% gruntów uprawnych i zaspokajają potrzeby żywieniowe ludzi na białko w ok. 33%. Dzięki bakteriom asymilującym, co roku dostarczają między 120 a 160 mln ton azotu (w zależności od źródła).
Motylkowate w płodozmianie to szereg wymiernych korzyści dla gleby. – Nasiona i zielona masa mogą być wykorzystywane jako pasza, natomiast system korzeniowy i wszystkie pozostające resztki oddziałują korzystnie na strukturę glebową – mówi prof. Jerzy Księżak.
Ta grupa roślin w zmianowaniu bardzo korzystnie wpływa na strukturę gleby. Przyczynia się do uzyskania lepszego stanu agregatowego i gruzełkowego gleby, wzbogaca jej kompleks sorbcyjny i wpływa korzystnie na jej biologiczne właściwości oraz wzrost zawartości próchnicy. Poprawia się zdolność magazynowania wody i powietrza oraz zatrzymywania składników pokarmowych.
Rośliny te charakteryzują się również silnym działaniem fitomelioracyjnym, co jest szczególnie istotne w przypadku gleb zwięzłych.
– System korzeniowy bobowatych jest bardzo silny, przenika w głąb gleby i rozluźnia ją – wyjaśnia naukowiec z IUNG – PIB Puławy. Zwiększa też dostępność makroelementów dla roślin następczych przenosząc w czasie wegetacji składniki pokarmowe w górę profilu glebowego. – Przestrzeniami pozostałymi po tym systemie korzeniowym mogą wnikać korzenie roślin uprawianych w następstwie, dzięki temu mogą pobierać składniki pokarmowe z głębszych warstw, są więc bardziej odporne na działanie suszy – dodaje profesor.
Rośliny te wytwarzając dużą powierzchnię liściową ocieniają i okrywają glebę chroniąc ją przed erozją wodną i wietrzną, a także przed ubijaniem podczas intensywnych deszczów. Przyczyniają się w ten sposób także do rozwoju mikroorganizmów. – Dzięki temu, rozkład w niej wszelkiego rodzaju masy organicznej oraz pestycydów jest znacznie szybszy niż tam, gdzie struktura gleby jest zachwiana – wyjaśnia prelegent.
Jest to jedna z nielicznych grup roślin, która charakteryzuje się dodatnim współczynnikiem masy organicznej.
– Po uprawie tych gatunków w środowisku glebowym zostaje więcej masy organicznej niż przed ich uprawą – podkreśla profesor. Najwięcej masy organicznej pozostaje po strączkowych w czystym siewie i po motylkowatych w mieszankach z trawami. Najwięcej resztek pożniwnych pozostaje na polu po uprawie bobiku, komonicy rożkowej, łubinu wąskolistnego i lucerny siewnej.
Rośliny motylkowate jako doskonały przedplon korzystnie wpływają też na zawartość białka w ziarnie zbóż oraz plon białka. Sprzyjają ograniczeniu zachwaszczenia w zmianowaniu (ponieważ w uprawie tych roślin stosowane są inne środki niż w uprawie zbóż czy rzepaku) i występowania porażeń chorobami grzybowymi. Skutkują większą wilgotnością gleby na wiosnę pod pszenicę niż po innych przedplonach.
Wiązany w glebie przez bakterie współpracujące z strączkowymi azot jest lepiej wykorzystywany przez rośliny następcze niż azot mineralny. Wartość przedplonowa tych roślin jest równoważna 60 kg N/ha (pod zboża). Są więc doskonałym przedplonem dla zbóż, roślin okopowych i przemysłowych. Wzrost plonu ziarna zbóż uprawianych po bobowatych może wynieść średnio od 0,5 do 1,5 t/ha. Ale azot ten może być wykorzystywany także przez gatunki uprawiane współrzędnie już w okresie wegetacji.
Prof. Jerzy Księżak zaprezentował wyniki badań prowadzonych przez prof. Stanisława Kalembasę a dotyczących ilości azotu pobranego i pozostawionego w glebie przez łubin wąskolistny i żółty. W zależności od technologi prowadzonej uprawy, na polu pozostaje po zbiorze łubinu wąskolistnego od 36 do 47 kg N/ha, a w przypadku łubinu żółtego od 74 do 86 kg N/ha.
– Z zastosowanego nawozu mineralnego łubin wykorzystał tylko ok. 5%. Czyli stosowanie dawki 30 kg N/ha często zalecanej w przypadku uprawy łubinu żółtego i wąskolistnego mija się z celem – zaznacza prof. Jerzy Księżak.
Bardzo ciekawy był wynik doświadczenia pokazujący, że w uprawie rzepaku po bobiku, grochu siewnym i łubinie wąskolistnym. Przy zerowym nawożeniu azotem mineralnym w każdym z tych przypadków uzyskano plonowanie rzepaku przekraczające 4 t/ha.
Kolejne przedstawione przez naukowca z IUNG – PIB w Puławach wyniki doświadczeń potwierdzają korzystną rolą motylkowatych w zmianowaniu. Z doświadczenia wynika (średnia z 2 lat), że plon pszenicy po bobiku i po mieszankach był o ok. 1,5 t/ha wyższy niż w przypadku pszenicy po pszenicy. – A plon białka był o ok. 25% – mówi prof. Księżak.
Mimo że masa resztek pozbiorowych po pszenicy była nieco większa niż masa resztek po bobiku, to ilość pozostającego azotu po bobiku była w doświadczeniu dwa razy większa niż po pszenicy. Również wapnia, magnezu, fosforu i potasu pozostało wyraźnie więcej.
A jak wyglądały plony żyta po łubinie i mieszankach z pszenżytem w kolejnym doświadczeniu (średnia z dwóch lat)? Także w tych doświadczeniach plonowanie pszenżyta po łubinie było znacząco wyższe niż pszenżyta po pszenżycie. – Z kolei masa resztek pozbiorowych po życie jest mniej więcej o połowę mniejsza niż po łubinie żółtym uprawianym w czystym siewie – omawia wyniki doświadczenia profesor Księżak. – Zawartość azotu i fosforu jest trzy razy większa po łubinie, potasu dwukrotnie większa, wapnia pozostało cztery razy więcej.
Następne omówione doświadczenie pokazywało plonowanie pszenicy ozimej w zależności od przedplonu (średnia z dwóch lat). – Plon pszenicy po łubinie żółtym był od 1 do 1,5 t/ha wyższy niż pszenicy po jęczmieniu, pszenicy i pszenżycie – mówi prof. Księżak. – Także mieszanki w przedplonie wpływają korzystnie na plonowanie pszenicy.
Jak w doświadczeniach omówionych w Podgórze plonowała pszenica ozima w zależności od przedplonu? Niezależnie od systemu uprawy (tradycyjny lub uproszczenia) plonowanie pszenicy po grochu było wyższe od tego po pszenicy od 31 (uproszczenia) do 37% (uprawa tradycyjna). Po łubinie białym plon był wyższy o 34 (orka) do 36% (uproszczenia). Po bobiku w uproszczeniach plonowanie było wyższe o 35%, w uprawie tradycyjnej o 29%. Wreszcie soja: po niej wzrost plonu pszenicy wynosił od 16% (uproszczenia) do 18%.
– Soja porównywana z innymi gatunkami bobowatych jest jako przedplon rośliną wypadającą nieco gorzej – wyjaśnia prof. Jerzy Księżak. – Spowodowane jest to tym, że soja wytwarza nieco mniejszy i delikatniejszy system korzeniowy, co przekłada się na mniejsze korzyści w uprawie roślin następczych.
Szkolenie w Podgórze w ramach programu PZPRZ „Nowoczesne technologie uprawy zbóż chlebowych z uwzględnieniem integrowanej ochrony roślin” odbyło się 24 i 25 maja. Jego przeprowadzenie było możliwe dzięki finansowaniu ze środków Funduszu Promocji Ziarna Zbóż i Przetworów Zbożowych.
fot. Krzysztof Janisławski
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 34/2022 na str. 26. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Krzysztof Janisławski
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Lublina
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Lublina
Najważniejsze tematy