Z artykułu dowiesz się
- Jak przy tylu niewiadomych należy chronić jesienią rzepak przed suchą zgnilizną kapustnych?
- Jak regulować jego wzrost i pokrój oraz przygotować do bezpiecznego przezimowania?
- Jakie reakcje fitotoksyczności grożą rzepakowi ?
Z artykułu dowiesz się
Zawsze największą niewiadomą jest pogoda i sięgając pamięcią wstecz, przebieg warunków pogodowych nigdy się nie powtarza. Jak przy tylu niewiadomych należy chronić jesienią rzepak przed suchą zgnilizną kapustnych? Jak regulować jego wzrost i pokrój oraz przygotować do bezpiecznego przezimowania?
Większość plantatorów rzepaku przyzna pewnie rację, że jeszcze niedawno jesienny etap rozwoju rzepaku trwał krócej, co było skorelowane z szybszym następstwem pór roku i prawdziwą zimą. Jak wynika z opracowań naukowych, na przestrzeni ostatnich lat okres jesiennej wegetacji rzepaku wydłużył się w niektórych rejonach kraju nawet o 20–30 dni. To prawda, ale też nie należy takim statystykom ufać bezgranicznie i zakładać, że to norma pogodowa.
Nie można opóźniać siewu o te wyliczone 20–30 dni. Najlepiej jest siać rzepak w optymalnych zalecanych terminach, a mając świadomość, że jesień może być ciepła i długa, trzeba skupić się na ukształtowaniu w tym okresie optymalnej architektury łanu, przygotowanej na srogą mroźną zimę. Lepiej jest wtedy trzymać się dolnej zalecanej granicy zagęszczenia roślin.
Jak wspomóc rośliny i ograniczyć potencjalne uszkodzenia w wyniku niekorzystnych warunków w okresie zimy? Oczywiście przez rozsądne stosowanie regulatorów wzrostu dostosowane do stanu plantacji, zagrożeń agrofagami i do pogody. Główną funkcją substancji czynnych używanych do regulowania rzepaku nie jest wcale jego skracanie, jak powszechnie utarło się mówić, ale przygotowanie roślin do dobrego przezimowania i nagłych zmian temperatur.
Regulatory wzrostu to środki zawierające substancje z grupy inhibitorów syntezy giberelin, np. chlorek mepikwatu, tebukonazol czy metkonazol. Ich rola polega na wywołaniu w roślinach zmian fizjologicznych i morfologicznych, które ułatwiają przezimowanie. Rzepak traktowany regulatorem wzrostu w inny sposób buduje swoje komórki i tkanki. Materiały zapasowe w stożkach wzrostu roślin są znacznie mniej uwodnione.
Pod wpływem regulatorów zmienia się budowa tkanek mechanicznych szyjki korzeniowej rzepaku, która staje się nie tylko pogrubiona, ale także relatywnie niska i praktycznie niewiele wyniesiona ponad poziom gleby. Niekiedy następuje też niewielkie wciągnięcie rośliny w profil gleby. Stosowanie regulatorów wzrostu wpływa również na wyższe stężenie soków komórkowych w roślinach, dzięki czemu są one bardziej odporne na przymrozki.
Eksperci przestrzegają przed możliwymi reakcjami fitotoksyczności rzepaku na produkty do regulowania wzrostu. Może to się zdarzyć zwłaszcza przy wczesnych zabiegach silniejszymi regulatorami na młodsze rośliny i wynika to głównie z działania np. tebukonazolu w formulacji EW i EC. To wynik gwałtownego pobierania tej substancji. Bezpieczniejsza jest formulacja SC, która powoduje stopniowe wchłanianie substancji czynnej.
Planując jesienne zabiegi w rzepaku należy uwzględnić aplikację regulatorów wzrostu, ale elastycznie. To przebieg pogody, obserwacja roślin, a także cechy konkretnej odmiany obserwowane na polu powinny dać nam odpowiedź na to: jak, kiedy, jakim produktem i czy w jednym zabiegu regulować rozwój rzepaku. Ale prostej odpowiedzi nie ma, bo nikt nam nie da odpowiedzi na zasadnicze pytanie: jaki będzie przebieg pogody i kiedy zakończy się jesienna wegetacja rzepaku. Jeżeli jesień okaże się krótka, wystarczy jeden zabieg. Kiedy jesień będzie ciepła i długa, ochronę i regulację trzeba będzie powtórzyć.
Termin jesiennej regulacji rzepaku zależy przede wszystkim od kondycji plantacji. Najczęściej występują dwa scenariusze działań. Pierwszy dotyczy pól, na których obsada jest zbyt duża, a rośliny konkurują między sobą o miejsce, co przejawia się wynoszeniem ich stożków wzrostu. Wtedy należy ograniczyć to zjawisko, przeprowadzając zabieg jak najwcześniej. Doświadczeni plantatorzy sugerują, aby zabieg regulacji wykonać wtedy w fazie 3 liści rzepaku (wcześniej niż standardowa na ten zabieg faza 4–6 liści).
Wariant drugi, to nierówne wschody i mniejsza obsada. Z zabiegiem należy wtedy poczekać, ale nie do pełni wschodów. Trzeba wyregulować rośliny najsilniejsze w łanie będące w fazie 4–6 liści, które wschodziły najwcześniej. Zabieg zabezpieczy stożki wzrostu i szyjki korzeniowe, ale także zmieni kąt ułożenia liści – staje się on wtedy znacznie większy w stosunku do osi pionowej rzepaku. Taki układ sprzyja tworzeniu prawidłowej architektury i właściwego pokroju, pomaga w przezimowaniu i ograniczeniu strat z powodu uszkodzeń pozimowych.
Do optymalnego wyregulowania roślin raz wystarczy jeden zabieg, innym razem trzeba go powtórzyć. Bywały sezony, w których spoczynku wegetacyjnego praktycznie nie było i niektóre plantacje trzeba było regulować w październiku trzecim zabiegiem. Przy niepewności co do scenariusza pisanego przez pogodę można z góry założyć dwa zabiegi, a jeżeli tak, to może dawkami dzielonymi. Pierwsza stanowi zwykle ok. 60% dawki maksymalnej, a druga pozostałe ok. 40%. W przypadku przyjęcia takiej strategii, pierwszy zabieg należy wykonać w fazie 4 liści, natomiast przy określeniu terminu drugiego zabiegu należy systematycznie kontrolować plantację.
Stosowanie dawek dzielonych ma zwolenników i przeciwników. Ci drudzy zauważają, że w przypadku dwóch zabiegów wykonanych dawkami dzielonymi efekt regulacyjny jest słabszy. Występuje większe zagrożenie doprowadzenia do odporności sprawców chorób na stosowane środki służące regulowaniu roślin i ograniczaniu chorób jednocześnie. To oczywiście dyskusyjne, bo nie ma obowiązku stosowania drugiej zmniejszonej dawki tej samej substancji czynnej.
Niezależnie od stosowanych wariantów regulowania rzepaku, które po prostu sprawdzają się w gospodarstwie, pamiętajmy o cechach odmian roślin i innych jesiennych zagrożeniach. Wielu hodowców podkreśla bowiem, że najnowsze odmiany w genach mają zapisany często inny pokrój niż starsze odmiany. Wymagają zatem delikatniejszej regulacji, a spory wpływ na ich fenotyp wywiera gęstość siewu. W takich odmianach więcej uwagi trzeba poświęcić na zwalczanie suchej zgnilizny kapustnych, a ta atakuje w ostatnich latach wcześniej i często wymaga ograniczania przed fazą 4–6 liści, czyli wcześniej niż termin zalecany na przeprowadzenie regulacji. W odmianach z odpornością na suchą zgniliznę kapustnych powinniśmy skupić się na zabiegu w idealnej fazie z punktu widzenia regulacji wzrostu i rozwoju roślin.
fot. Marek Kalinowski
Marek Kalinowski
Zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Poradnika Rolniczego” i szef działu „Agroporady”
<p class="MsoNormal" style="margin: 0cm 0cm 0.0001pt; font-size: medium; font-family: Cambria;">Zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Poradnika Rolniczego” i szef działu „Agroporady”.</p>
Najważniejsze tematy