- Dlaczego rolnik postawił na uprawę jęczmienia hybrydowego?
- Co jest największym atutem odmian hybrydowych?
- Co ochroni uprawę przed pałecznicą?
A może to tylko uprzedzenia? Może coś się zmieniło za sprawą genetyki nowych odmian? Zachęcamy, żeby przyjrzeć się bliżej uprawie hybrydowych odmian jęczmienia ozimego. Warto posłuchać rad i opinii rolników, którzy uprawiają ten gatunek.
Zamiast na odmianę populacyjną, postawiono na hybrydową
Co ciekawe, w Krajowym Rejestrze i na Listach Odmian Zalecanych nie znajdziemy odmian hybrydowych jęczmienia ozimego, których z każdym rokiem jest coraz więcej i coraz częściej rolnicy po nie sięgają. Przede wszystkim dlatego, że odznaczają się lepszą zimotrwałością i gwarantują znacznie wyższe plony, niż odmiany populacyjne.
Jarosław Czapla, właściciel odwiedzanego gospodarstwa w powiecie bartoszyckim, jeszcze kilka lat temu prowadził hodowlę trzody chlewnej w cyklu zamkniętym na bazie stada 120 macior. Wówczas struktura zasiewów podporządkowana była i dostosowywana głównie pod potrzeby paszowe, więc jęczmień ozimy uprawiany jest w gospodarstwie od lat. Tyle, że kiedyś były to odmiany populacyjne. Pięć lat temu zlikwidowano hodowlę trzody, więc trzeba było pomyśleć o przestawieniu się i produkcji zbóż jakościowych.
– Trzy lata temu wycofałem się z uprawy jęczmienia populacyjnego, ponieważ plony były niezbyt wysokie i jakoś nie byłem do niego przekonany. Oczywiście wciąż sieję jęczmień ozimy, ale przestawiłem się na wysokoplonujące hybrydowe odmiany jęczmienia ozimego – wyznaje rolnik. W kończącym się sezonie wegetacyjnym rolnik uprawiał po raz kolejny odmianę SY Galileoo.
- Największym atutem jęczmienia ozimego jest szybkie zejście z pola, 13 lipca rozpoczęto zbiór jęczmienia, który jest idealną rośliną przedplonową dla rzepaku ozimego
Jęczmień kosimy od 13 lipca
Gospodarstwo dysponuje różnymi glebami począwszy od klasy III, poprzez IV, V i kończąc na VI. Przeważają ziemie mozaikowate. Przy lżejszych glebach o niższej bonitacji tegoroczna wiosenna susza, która trwała prawie miesiąc, wpłynęła na zasiewy negatywnie. Odbije się to na plonach, ale jak podkreśla rolnik – w ubiegłym roku odmiana Galileoo sypała średnio na poziomie 8,6 t/ ha na mozaikowatej ziemi, więc naprawdę był to dobry plon. A na lepszych, bardziej jednorodnych stanowiskach u zaprzyjaźnionych rolników w ubiegłym roku plony jęczmienia ozimego dochodziły do 9–10 ton z hektara. Jak będzie w tym roku, wkrótce się przekonamy. 13 lipca, czyli dzień przed naszą wizytą, rozpoczęło się koszenie jęczmienia ozimego w gospodarstwie Jarosława Czapli.
– Na dziś sądzę, że w granicach 7 ton/ha jęczmień powinien dać. Chociaż nie lubię opowiadać ile sypie dopóki wszystkiego nie skoszę i nie wyliczę średniej z hektara. Oczywiście te 7 ton będzie gorszym plonem niż w zeszłym roku, ale jest to spowodowane właśnie osłabieniem roślin przez wiosenną suszę – wyjaśnia właściciel gospodarstwa w Wiatrowcu.
Korzystne jest szybkie zejście z pola
Największym atutem jęczmienia ozimego jest dla rolnika szybkie zejście z pola. Jest 14 lipca i jęczmień już znika z pola, a pozostałe zboża będą zbierane za około 3 tygodnie.
–
Dla mnie jest to idealna roślina przedplonowa dla rzepaku ozimego. Po zebraniu jęczmienia mam sporo czasu na przygotowanie stanowiska pod terminowy siew rzepaku. W tej chwili przed małymi żniwami powiedzmy „rzepaczanymi”, będę już miał przygotowane pole do siewu rzepaku. To procentuje. Wszystko jest zrobione na czas, w optymalnych terminach – wylicza rozmówca.
To, że jęczmień kosi się tak wcześnie, jest również korzystne przy sprzedaży ziarna. Mieszalnie pasz też są przed żniwami. Wszystkie firmy zajmujące się skupem i obrotem zbożami magazyny mają praktycznie wyczyszczone.
–
Nie dopinałem jeszcze umowy, bo czekam na ilość, jaką skoszę, ale w tej chwili cena za jęczmień jest na poziomie 620 zł za tonę. Przed żniwami to dobra cena, bo w żniwa z reguły jęczmień jest na poziomie 500 zł z groszami – wylicza rolnik.
Dzięki sprzedaży i wywiezieniu jęczmienia bezpośrednio po zbiorze rolnik ma możliwość uprzątnięcia magazynu i jego przygotowania do tzw. dużych żniw.
–
Warto podkreślić, że inaczej rozkłada się wykorzystanie sprzętu, bo kombajn nie musi pracować dzień i noc w sierpniu. Jeżeli jęczmień ozimy mam skoszony, plus powiedzmy rzepak, to 30 proc. żniw już mam za sobą. To daje mi pewną wygodę, komfort psychiczny i przede wszystkim unikam spiętrzenia pracy. Wiadomo, że rolnictwo to praca pod chmurką, więc zawsze jest ryzyko załamania pogody, może być przekropnie, może padać non stop i wtedy zaczyna się robić nerwowo. Ale jeżeli już 30 proc. żniw mam za sobą, to jest dużo spokojniej – uśmiecha się rozmówca.
Warto stosować się do zaleceń ws. siania
W zbliżającym się sezonie rolnik planuje jesienią siew 30–35 ha jęczmienia ozimego. Na części areału będzie po raz kolejny odmiana Galileoo, wyróżniająca się zimotrwałością, wiernie plonująca i sprawdzona. Na pozostałym areale rolnik zastanawia się, czy nie spróbować hybrydy browarnej. Jęczmień wysiewany jest praktycznie tak jak pszenica w terminie 15–20 września. I nigdy nie było problemu z przezimowaniem, ale w ostatnich latach miesiące zimowe też ciężko nazwać zimą.
–
Przy odmianach populacyjnych często były zalecenia wczesnego siewu, więc siało się go wcześniej. I najczęściej kończyło się to tak, że jęczmień wchodził w zimę za duży i na wiosnę trzeba było go odsiewać – wspomina pan Jarosław.
Jeżeli chodzi o obsadę odmian hybrydowych jęczmienia to zawsze wg zaleceń, producenta przy siewie wczesnym, czyli między 10–15 września jest to 140–180 ziaren na m2, przy siewie optymalnym, czyli do 25 września wysiewamy od 180–220 ziaren na m2. Opóźniając siew do początku października ilość ziaren na m2 powinna wahać się między 220 a 280.
Po likwidacji hodowli w gospodarstwie nie ma nawożenia organicznego. Jeżeli chodzi o wapnowanie, to w gospodarstwie pana Jarosława, podobnie, jak innych większych gospodarstwach produkcyjnych jest to już standard. Wapno stosuje się systematycznie co roku, na podstawie badań glebowych. Pod jęczmień rolnik stosuje nawóz wieloskładnikowy NPK 8:20:30 w dawce 250 kg/ha i azot w łącznej dawce 150–160 kg czystego składnika. W zasadzie całość azotu, poza tym pochodzącym z nawozu NPK, stosowana jest wiosną, z reguły w dwóch dawkach. Jesienią ub.r. rolnik nie stosował dodatkowych dawek azotu, bo nie było takiej potrzeby.
-
Ale oczywiście trzeba to monitorować, bo wszystko zależy od przebiegu pogody. Później na kłos, na poprawę jakości ziarna stosuję jeszcze dolistnie roztwór mocznika. Ale ta ostatnia, trzecia dawka jest tak naprawdę niewielka. Wiosną idzie również pełna gama nawozów dolistnych dedykowanych tej uprawie. Nawozy dolistne aplikuję przeważnie przy zabiegach fungicydowych T1 i T2 – wyjaśnia Jarosław Czapla.
Nie dla uproszczeń
Jarosław Czapla w uprawie nie stosuje żadnych uproszczeń, wszystko, jak mówi, jest pod pługiem. Od kilku lat na terenie Warmii i Mazur bardzo dużym problemem jest wyczyniec polny, w tej chwili dochodzi do tego stokłosa. Rozmówca przyznaje, że nie ma odwagi zaryzykować z upraszczaniem upraw. Wyniki przeprowadzanych i publikowanych badań wyraźnie pokazują, że spłycenie uprawy istotnie wpływa na wzrost zachwaszczenia. Wprowadzane masowo uproszczenia w uprawie powodują, że najwięcej nasion chwastów zdolnych do kiełkowania gromadzi się w wierzchniej warstwie gleby.
– Póki co mam czyste pola i na szczęście nie mam tych problemów, z którymi borykają się bliższe i dalsze gospodarstwa powiatu bartoszyckiego, czy kętrzyńskiego. Oczywiście orka i pełna uprawa jest droższą metodą, ale myślę, że perspektywicznie chyba jednak trochę bezpieczniejszą – podsumowuje rozmówca.
Rolnik dodaje, że z chwastami w jęczmieniu, jak do tej pory nie było większych problemów, standardowe odpowiednio dobrane zabiegi skutecznie zwalczały chwasty jednoliścienne i dwuliścienne.
Co ochroni uprawę przed pałecznicą?
Kończący się sezon wegetacyjny był raczej spokojny i nie było krytycznych momentów. Ze szkodnikami był dużo mniejszy problem niż w poprzednich latach. Rolnik podkreślał, że nawet ze słodyszkiem w rzepaku nie było problemu, bo nie było odpowiedniej temperatury, praktycznie przez całą wiosnę było zimno. Dwa lata temu niepokojącym odkryciem na polach jęczmienia ozimego w Wiatrowcu były ogniska pałecznicy zbóż i traw, często mylone z pleśnią śniegową.
– Nie wiem, czy pałecznica była w innych gospodarstwach, u mnie akurat się trafiła. Na szczęście nie był to aż taki problem, żeby radykalnie zmniejszyły się plony. Ale był to znak ostrzegawczy, żeby być czujnym, bo pałecznica pojawia się coraz częściej w uprawach zbóż ozimych w Polsce. Największa presja pałecznicy obserwowana jest właśnie na roślinach jęczmienia ozimego – przestrzega rolnik.
Jak walczyć z tym problemem? Rolnik podpowiada, żeby profilaktycznie stosować dobre zaprawy, bo badania prowadzone w wielu krajach Unii Europejskiej wskazują, że stosowanie zapraw nasiennych jest najlepszą metodą walki z tym patogenem. Musi to być oczywiście zaprawa, która ogranicza pałecznicę i informacja taka znajduje się w etykiecie środka.
- Jarosław Czapla prowadzi gospodarstwo rolne w miejscowości Wiatrowiec (pow. bartoszycki, gmina Sępopol). Gospodarstwo specjalizuje się w produkcji roślinnej, uprawiany areał to 210 ha. W strukturze zasiewów dominuje pszenica ozima i jara, łącznie 100 ha, 35 ha zajmuje rzepak, kolejne 40 ha to jęczmień ozimy, 15 ha bobiku na zazielenienie, pozostały areał obsiany jest owsem.
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
Zdjęcia: Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz